piątek, 28 sierpnia 2009

XXII Niedziela w ciągu roku – B

Pwt 4,1-2.6-8

A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny. Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?

Jk 1,17-18.21-22.27

Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń. Odrzućcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz cały bezmiar zła, a przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.

Mk 7,1-8.14-15.21-23

Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie/. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli ...

Oj, jakże często w naszym życiu codziennym, a może nawet jeszcze bardziej w życiu religijnym spotykamy i dzisiaj taką właśnie faryzejską postawę hipokryzji, która przecedza komara i daje dziesięcinę z mięty, kopru i kminku (Mt 23,22-23)*, a nie zauważa czegoś daleko ważniejszego. Taką właśnie postawę obłudy i hipokryzji napiętnuje dzisiaj Jezus w Ewangelii. Postawę ludzi, którzy przywiązują wagę do rzeczy małych, czasami drugorzędnych, ludzi, którzy gotowi są u innych dostrzegać najmniejsze błędy i potknięcia, a jednocześnie w stosunku do swoich własnych błędów tak bardzo są tolerancyjni i tak bardzo -po prostu- ślepi. Taka postawa potrafi zatruć atmosferę w najlepszych nawet rodzinach, ale i w klasztorach. Cóż dodać, cóż ująć, cóż zmienić w słowach samego Jezusa: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach: Ten lud czci Mnie tylko wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji". Jakże często ludzie tego typu są tak głęboko przekonani o swojej świętości i doskonałości, że nic, nawet te słowa samego Mistrza nie wywołują w nich żadnych wyrzutów sumienia i żadnej refleksji. Dlaczego tak jest? Bo ich serce stwardniało, bo ich religijność sprowadza się najczęściej do kilku zewnętrznych i pustych rytuałów (jak obmywanie kubków i dzbanków), bo ich miłość wywietrzała, bo ostatecznie ich wiara jest tylko zbiorem martwych reguł i tradycji.

Warto jednak zapytać i siebie samego: "A ja? Czy i ja nie należę do tej grupy? Czy i ja nie mógłbym sobie czegoś -w tym względzie- zarzucić? Warto zadawać sobie takie pytania często, bardzo często, a właściwie zawsze ile razy mam ochotę kogoś skrytykować, coś komuś zarzucić, wytknąć, coś u kogoś poprawić, skorygować ... Warto sobie takie pytania zadawać i powtarzać: "Czy ja się aby przypadkiem nie czepiam głupstw u innych tylko po to, aby przykryć daleko większe błędy u siebie? "

Ale jest też i inna myśl w dzisiejszej Ewangelii. To myśl o tym co drzemie w naszych sercach. Jeśli wszędzie widzę zło, nieprawość, głupotę ... czy to aby nie pochodzi z mojego serca? Czy to aby nie moje serce jest źródłem przewrotności, zazdrości, chciwości, obłudy, pychy i głupoty? Jak ja przyczyniam się do wzrostu dobra w świecie? Czy tylko moim ustawicznym narzekaniem, utyskiwaniem, podejrzeniami, poprawianiem i naprawianiem innych? Czy aby nie dbam za bardzo i z przesadą o czystość zewnętrznej strony kubka i miski, skoro jednocześnie -w środku- pełne są one obłudy i chciwości, zdzierstwa i egoizmu? Takie pytania i rozważania na pewno nie są łatwe i przyjemne. Bo stawiają mnie one wobec mnie samego i wobec Boga, bo każą mi rewidować moje życie i moje postępowanie na każdym kroku i ustawicznie poddają w wątpliwość moją rzekomą świętość, nieomylność, dobroć, uczciwość i prawość. A zło jest obecne przede wszystkim w moim sercu i stamtąd wypełza, aby zatruwać i moje, i innych życie.

Z wnętrza, z serca mego pochodzą złe myśli o innych ... tylko z mego serca ... nie z zewnątrz ...

* (Mt 23,22-23) „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!

wtorek, 25 sierpnia 2009

26.08. Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej

Prz 8,22-35

Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała. Przed oceanem istnieć zaczęłam, przed źródłami pełnymi wody; zanim góry zostały założone, przed pagórkami zaczęłam istnieć; nim ziemię i pola uczynił - początek pyłu na ziemi. Gdy niebo umacniał, z Nim byłam gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich. Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana;

Ga 4,4-7

Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.

J 2,1-11

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.

Fenomen maryjny Polaków

Historia Polski związana jest od wieków niewątpliwie z osobą Niepokalanej Dziewicy. Jasna Góra z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej jest niekwestionowaną religijną stolica Polski. Pielgrzymki sierpniowe ściągają na jasnogórskie wały tłumy ludzi i to nie tylko Polaków. Jest to, sierpniowe pielgrzymowanie niezwykłym fenomenem socjologicznym, religijnym i duchowym. Szkoda tylko, że w wielu wypadkach fenomen ten ogranicza się do tych kilku sierpniowych dni. Na co dzień bowiem wydaje się jakbyśmy o naszej Matce zapominali, jakbyśmy zapominali o Jej słowach tak zdecydowanych i klarownych z dzisiejszej Ewangelii: „Zróbcie wszystko, cokolwiek mój Syn wam powie”. Tak trudno jest nam przetłumaczyć narodowe i religijne uniesienia na język codziennego życia, tak trudno jest nam zaufać, zawierzyć, że Bóg dając nam Matkę, daje nam Ją, jako Matkę obecną w codzienności i nie oczekuje od nas jedynie euforycznych uniesień, a raczej religijnego kształtowania naszego codziennego życia. Tak trudno jest nam zawierzyć słowom Matki, Która kieruje nas wprost i bezpośrednio do Chrystusa. Czyżby miała się powtórzyć historia Izraela, o którym Bóg przez usta proroka Izajasza mówi: „ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem ...” (Iz 29:13)?

A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to co ona zagubiła w swoim dobrobycie ... Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po to, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie na powrót Chrystusa? A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego „TOTUS TUUS” – Cały Twój - mógłby przecież być hasłem życia każdego Polaka.

Święta Boża Rodzicielko, naucz nas wrażliwości na nauczanie Jezusa Chrystusa, na Odwieczne Słowo Boże.

Obecna zawsze przy swych dzieciach

Czuwająca obecność Maryi - to główna myśl dzisiejszej Ewangelii. Ona z delikatnością czuwa i dostrzega braki i kłopoty, i z takąż samą delikatnością wstawia się za nami u swojego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa. Jest przecież Matką, a matka nie może inaczej, jak właśnie czuwać z delikatnością i prostotą nad dobrem swoich dzieci. Mądrość zaś dzieci polega na zaufaniu Matce, na posłuszeństwie i na uwierzeniu, że Ona naprawdę troszczy się o dzieci. Tylko, że ta Szczególna Matka, szczególna jeszcze bardziej w dziejach narodu Polskiego stale nam przypomina: "Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie." Ta zachęta brzmi przez pokolenia i przez wieki i stale jakoś jest lekceważona w naszym życiu. Tak wielkie nabożeństwo mamy do Matki, Królowej, Jasnogórskiej Pani. Wielkie pielgrzymkowe tłumy ściągające z całej Polski do Częstochowy, a jednocześnie tyle w nas niewiary, prywaty, obojętności na potrzeby innych. Ona umiała zauważyć brak i potrzebę swoich bliskich i zaradzić temu w sposób delikatny i troskliwy ... my nie .... My widzimy tylko koniec własnego nosa i nasze własne potrzeby i biedy .... "Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie", a my raczej nie chcemy Go słuchać, my raczej nie chcemy iść za Jej mądrym głosem i wolimy robić to, co nam się podoba i to, co nam akurat odpowiada. Smutna to rzeczywistość, polskiej maryjnej pobożności.

Jej mądrość i matczyna dobroć serca mogłyby nas wiele nauczyć. Jej poddanie woli Bożej, Jej troskliwość i umiejętność dostrzegania ludzkiej biedy i ludzkiego nieszczęścia ... mogłyby okazać się pomocne i w naszym życiu codziennym, społecznym, rodzinnym i sąsiedzkim, ale ... niestety nie umiemy niczego się nauczyć, albo nie chcemy ... Ona obecna zawsze przy swoich dzieciach i zatroskana o ich dobro, chce nam otworzyć oczy, a i serca nasze, abyśmy i my -czyniąc to co Syn Jej nam każe- umieli znaleźć prawą drogę w naszej codzienności. Tylko czy my chcemy słuchać Jej głosu i Jej rady? Czy my chcemy się od Niej czegoś nauczyć?

Święta Boża Rodzicielko, naucz nas troskliwej wrażliwości na potrzeby bliźnich.



26.08. - NMP – CZĘSTOCHOWSKIEJ – KRÓLOWEJ

Obraz matki Bożej Częstochowskiej został przywieziony do Częstochowy w 1382 roku przez Władysława opolskiego namiestnika tych ziem z ramienia Węgier. On to ufundował na Jasnej Górze klasztor Paulinów dla opieki nad obrazem. Od tego czasu miejsce to stało się szczególnie znane wśród Polaków i drogie każdemu chyba katolikowi w Polsce. Tak przynajmniej wydawać by się mogło, kiedy jest się na Jasnej Górze w drugiej połowie sierpnia, w okresie narodowej pielgrzymki. Tak mogło by się wydawać ...

Wiele jest legend związanych z obrazem Jasnogórskiej Królowej Polski, wiele opowiadań i wiele pobożnych podań. Nie ma na świecie chyba Polaka, który nie znałby tego obrazu, znanego i wśród obcokrajowców jako „Ikona Czarnej Madonny”. Sam miałem okazję widzieć ten obraz w najbardziej nieoczekiwanych miejscach na świecie; na Syberii w Irkucku, w Morogoro w Tanzanii w kościele zbudowanym przez polskich uchodźców wojennych i w maleńkim misyjnym kościółku na islamickich Komorach, a ostatnio w wielu kościołach i parafiach Kanady, gdzie nigdy nie pracowali nawet polscy księża.

Historia Polski od ponad sześciu wieków wieków związana jest niewątpliwie z osobą Niepokalanej Dziewicy, Królowej Polski. Jasna Góra z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej jest niekwestionowaną religijną stolica Polski. Pielgrzymki sierpniowe ściągają na jasnogórskie wały tłumy ludzi i to nie tylko Polaków. Jest to, sierpniowe pielgrzymowanie niezwykłym fenomenem socjologicznym, religijnym i duchowym. Szkoda tylko, że w wielu wypadkach fenomen ten ogranicza się do tych kilku sierpniowych dni.

Niezwykły jest ten fenomen maryjny Polaków. Niezwykły, ale i zdumiewająco pełen sprzeczności. Na co dzień bowiem wydaje się jakbyśmy o naszej Matce i Królowej zapominali, jakbyśmy zapominali o Jej słowach tak zdecydowanych i klarownych z dzisiejszej Ewangelii: „Zróbcie wszystko, cokolwiek mój Syn wam powie”.

Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności.

• Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
• Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w pewnym okresie najbardziej pijacki naród w Europie,
• "Boże coś Polskę ... " śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i jakoś tak szybko o tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze osobiste wybory,
• Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
• Papież - syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne i codzienne dalekie od przykazań i od Boga,
• Maryja - Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: "Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!"

Jesteśmy doprawdy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy? Czyżby nasza religijność ograniczała się tylko do wielkich sierpniowych ceremonii, czyżby była jedynie religijnością na pokaz?

A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to, co zagubili w swoim dobrobycie ... Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po to, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie szansę na powrót Chrystusa? Czy jesteśmy w stanie dać świadectwo naszej narodowej dumy i religijności, czy też damy się raczej spoganizować siłom konsumpcyjnego stylu życia i odciągnąć od Chrystusa?

A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego „TOTUS TUUS” – „Cały Twój” mogłoby przecież być hasłem życia każdego Polaka.

MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, MÓDL SIĘ ZA NAMI
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI - nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!
ŚWIĘTA BOŻA RODZICIELKO - naucz nas wrażliwości na nauczanie Jezusa Chrystusa, na Odwieczne Słowo Boże.



Ks. Kazimierz Kubat SDS

24.08. św. Bartłomieja - Apostoła

Ap 21,9b-14

Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka. I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte - Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu: Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach - dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.

J 1,45-51

Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu. Rzekł do niego Natanael: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? Odpowiedział mu Filip: Chodź i zobacz. Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Powiedział do Niego Natanael: Skąd mnie znasz? Odrzekł mu Jezus: Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym. Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.

Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu

O Apostole Bartłomieju wiemy tylko tyle, że jest to najprawdopodobniej Natanael pochodzący z Kany Galilejskiej o którym sam Jezus powiedział, że jest prawdziwym i uczciwym Izraelitą, prostolinijnym i bez podstępu (J 1,47). Poszedł on za Chrystusem i został Jego Apostołem, słuchał Jego nauczania, przypowieści, był świadkiem cudów Chrystusa i jego Zmartwychwstania. Wszystko to zgodnie z zapowiedzią samego Pana: "Zaprawdę powiadam wam, zobaczycie więcej ... niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego". Jego imię wspomniane jest w liście Apostołów u Mateusza (10,3) i w Dziejach Apostolskich (1,13), kiedy Apostołowie wybierają tego, który miał zastąpić Judasza.

Wczesne pisma chrześcijańskie mówią o Bartłomieju, że pracował w Indiach. Należy jednak pamiętać, że dla wielu pierwotnych chrześcijan wszystko co znajdowało się poza Cesarstwem Rzymskim nazywane było Indiami. Najprawdopodobniej św. Bartłomiej pracował w Etiopii i na terenach dzisiejszego półwyspu Arabskiego (Kuwejt, Arabia Saudyjska) i na północ od niego: Armenia, Iran, Irak. Jest patronem Armenii, gdzie według tradycji poniósł śmierć męczeńską przez obdarcie ze skóry.

Pozostawiając dom i rodzinę poszedł za Chrystusem w całej swojej uczciwości i prostocie. Udając się do pogańskich krajów świadczył o Nim z zapałem i głębokim przekonaniem, że Jezus jest Mesjaszem Synem Bożym - jak to wyznał przy pierwszym z Nim spotkaniu.

Święty Bartłomieju, świadku wierny, uczciwy i prostolinijny
naucz nas dawać świadectwo Chrystusowi.

piątek, 21 sierpnia 2009

XXI Niedziela w ciągu roku – B

Joz 24,1-2.15-17.18b

Jozue zgromadził w Sychem wszystkie pokolenia Izraela. Wezwał też starszych Izraela, jego książąt, sędziów i zwierzchników, którzy się stawili przed Bogiem. Jozue przemówił wtedy do całego narodu: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie od starodawnych czasów: Terach, ojciec Abrahama i Nachora, którzy służyli bogom cudzym. Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu. Naród wówczas odrzekł tymi słowami: Dalekie jest to od nas, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć bóstwom obcym! Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? Pan ponadto wypędził przed nami wszystkie te ludy wraz z Amorytami, którzy mieszkali w tym kraju. My również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem.

Ef 5,21-32

Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.

J 6,54.60-69

Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.

Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?

Jakże często i my tak myślimy, a nawet mówimy, słuchając Bożych przykazań, narzekając na przestarzałe i niedzisiejsze wymagania moralne. Jakże często i my tak właśnie widzimy rzeczywistość religii, Kościoła, praw Bożych, wymagań stawianych nam jako chrześcijanom. Gorszymy się, oburzamy, utyskujemy, narzekamy, odrzucamy, szemrzemy jak uczniowie Jezusa. Czy nie jest tak właśnie dlatego, że nie rozumiemy? Czy nie jest tak dlatego, że nasze myślenie jest płytkie, przyziemne, egoistyczne, jedynie ludzkie, doczesne? A chociażby wymagania dotyczące nierozerwalności i świętości małżeństwa, o których wspomina św. Paweł w swoim liście do Efezjan. A my mamy swoje racje, swoje tłumaczenia, swoje powody, swoje widzenie świata i rzeczywistości, których Bóg nie chce zrozumieć, których On w swoim "oddaleniu" nie chce uznać. Podobnie jest w sprawie naszej wierności Bogu, w naszych codziennych interesach, w naszej uczciwości, rzetelności, prawości lub raczej jej braku.

W tak wielu sytuacjach i w tak wielu wypadkach zapominamy, odrzucamy, buntujemy się, bo wierzymy ciału i podążamy za jego wymogami, za jego racjami i za jego prawem. Nie może żyć człowiek w rozdarciu i nie może żyć podwójnym życiem. Tak bardzo przywiązany do ciała i jego praw odrzuca więc Boga i Jego prawa i nakazy. A wtedy co ...? Odchodzimy, wątpimy, zrywamy kontakt z Kościołem z Bogiem, z religią, nie chcemy już "służyć Panu". rezygnujemy z religijnych praktyk, z sakramentów, z łaski, z możliwości nawrócenia. Odrzucamy samo Życie, odrzucamy Ducha, aby iść za ciałem. I w ten sposób rodzi się nasz praktyczny, codzienny materializm, nasze małe codzienne niewierności i ostatecznie nasze zdecydowane odejście w nicość, w ułudę, w pozorne szczęście ..., które nigdy nie nadejdzie.

Czy i ty chcesz odejść? A do kogo pójdziesz, kto ma słowa życia? Kto jest Życiem Wiecznym?

piątek, 14 sierpnia 2009

XX Niedziela w ciągu roku - B


Prz 9,1-6

Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn, nabiła zwierząt, namieszała wina i stół zastawiła. Służące wysłała, by wołały z wyżynnych miejsc miasta: Prostaczek niech do mnie tu przyjdzie. Do tego, komu brak mądrości, mówiła: Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi!

Ef 5,15-20

Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. A nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!

J 6,51-58

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

Z ludzkiego punktu widzenia, słowa dzisiejszej Ewangelii są absolutnie nie do zrozumienia. Dla nas, praktyków chodzących twardo po ziemi mowa Jezusa jest całkowicie niezrozumiała, daleka od naszej szarej rzeczywistości, odległa od realiów dnia codziennego i nie do przyjęcia. Cóż to znaczy karmić się Ciałem Chrystusa? Cóż to znaczy pić Jego Krew? Nie rozgryziemy jej i nie zgłębimy naszym praktycznym rozumem, nie wyliczymy tego na naszych -najlepszych nawet- komputerach. Jej sens i głębokie znaczenie umyka naszemu logicznemu i pragmatycznemu myśleniu.

Tak, jak Żydom wydaje nam się to co najmniej niesmaczne, żeby nie powiedzieć nierealnie pomylone, żeby ktoś kazał spożywać swoje ciało i pić swoją krew i jeszcze obiecywał za to życie wieczne!!!! Żydzi byli zgorszeni i oburzeni roszczeniami i obietnicami Chrystusa. Ale On z uporem maniaka stale powracał do tej samej sprawy. Kto nie będzie pożywał mego Ciała i pił mojej Krwi nie będzie miał życia wiecznego !

A "
Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn ... i rzekła: odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi. Prostaczek niech tu do mnie przyjdzie ... " Nie będę i ja próbował ani wytłumaczyć, ani zrozumieć moim ograniczonym ludzkim rozumem, Bożej Mądrości, boć to przecież niemożliwe. Jedyne co mogę to z pokorą, pochylić głowę i za św. Tomaszem powiedzieć: "Pan mój i Bóg mój." Uklęknąć przed Tajemnicą Chleba i Wina, przed Tajemnicą Ciała i Krwi, i bez rozumowych dywagacji, w pokorze i z wiarą karmić się tym Pokarmem na Życie Wieczne.

Kiedy miliony ludzi umierają na świecie z głodu chleba powszedniego, nie wolno zapomnieć, że jeszcze więcej umiera z głodu Chleba Wiecznego, że jeszcze większy głód i jeszcze większe spustoszenie spowodowane jest zaniedbaniem nawoływania Chrystusa: "
Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, bierzcie i pijcie to jest Krew moja." Nie rozumiemy co Chrystus mówi, bo i zrozumieć nie chcemy, bo złe wybraliśmy narzędzie, bo nie wszystko na nasz ludzki rozum "da się przełożyć". A kto spożywa Ciało i pije Jego Krew ... już tłumaczeń nie potrzebuje ...

Chleba naszego powszedniego, ale i tego Wiecznego daj nam Panie.

czwartek, 13 sierpnia 2009

15.08. Wniebowzięcie NMP

Ap 11,19a; 12,1.3-6a.10ab

Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego Świątyni, a nastąpiły błyskawice, głosy, gromy, trzęsienie ziemi i wielki grad. Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów - i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga, I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca.

1Kor 15,20-26

Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.

Łk 1,39-56

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.
Wtedy Maryja rzekła:
Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia zachowuje dla tych, co się Go boją.
On przejawia moc ramienia swego, rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.

Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

Niepokalana i Wniebowzięta

Maryja, Matka Jezusa Chrystusa - Boga Człowieka, jest na pewno jedną z nas, jest Kobietą, jest Matką, jest Siostrą ... ale też jest Kobietą niezwykłą, Matką niezwykłą, Siostrą niezwykłą ... Jej niezwykłość wynika z Jej niezwykłego Macierzyństwa, z Jej niezwykłej pokory i niezwykłego poddania się woli Bożej. Jej zwykłe "fiat" jest początkiem Jej niezwykłego życia i niezwykłego macierzyństwa. Ale zarazem życia bardzo zwykłego, bardzo prostego, bardzo ludzkiego, pełnego cierpienia i pełnego "zwykłości". Tak trudno mówić o Maryi w sposób zwykły, ale i trudno mówić o Niej tylko w kategoriach niezwykłości. Niezwykłe jest Jej niepokalane poczęcie, niezwykłe jest Jej Macierzyństwo i niezwykłe "zaśnięcie" - Wniebowzięcie. Ona jedyna spośród całej ludzkości była bez grzechu, Ona jedyna spośród całej ludzkości nie umarła, ale z ciałem i duszą została wzięta do nieba (a co to znaczy? - nikt z nas nie wie, bo nikt z nas tam nie był). I Ona jedyna została wyniesiona do tej niezwykłej godności, Matki Bożej. Tak trudno jest o Maryi mówić tylko w kategoriach "niezwykłości", aby nie uczynić Jej boginią, aby nie zajęła w naszym życiu miejsca Boga samego, ale też trudno o Niej mówić w kategoriach szarości i "zwykłości", aby nie sprofanować Jej Macierzyństwa, Jej osoby, Jej życia, Jej świętości ... aby nie sprowadzić Jej osoby i Jej życia do poziomu naszej zszarganej rzeczywistości, do poziomu naszej zwykłej nijakości i bylejakości ...

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest przedostatnią tajemnicą Różańca, jest momentem w którym Jezus Chrystus nie tylko wynosi swoją Matkę do chwały zbawionych w niebie, ale w którym jednocześnie daje nam również przedsmak, czy raczej zapowiedź tego co i nas czeka, tego co będzie także naszym udziałem ... pod warunkiem ...

Wniebowzięcie Maryi jest świętem, w którym czcimy Ją jako Matkę, bo i Chrystus, Jej Syn Ją uczcił, ale w którym także przeczuwamy zapowiedź naszej wieczności i naszej chwały.

Kusi mnie aby napisać tu pewnego rodzaju kalambur ... Jeśli chcę, aby moje życie i moja wieczność były niezwykłe na miarę Maryi to powinienem po prostu naśladować zwykłość jej życia i Jej zwykłą pokorną codzienność.

Nie szukajmy nadzwyczajności w naszym życiu, nie sądźmy, że to niezwykłe pielgrzymki i nadzwyczajne czyny i umartwienia nas uświęcą, ale szukajmy raczej, jak zwykle i na co dzień z pokorą wypełniać wolę Bożą ... jak zwykle i na co dzień żyć życiem uczciwym i dobrym, bo na tym polegała niezwykłość Maryi?

Bądź pochwalona

Bądź pochwalona, o Ty słodka, cicha,
Ty bez szemrania pod krzyżem schylona,
Pijąca do dna z boleści kielicha
Bądź pochwalona.

Bądź pochwalona, gdy młodzieńczych rojeń
Zdarta, stargana opadnie zasłona,
Matko miłości, łaski i ukojeń
Bądź pochwalona.

Bądź pochwalona, gdy wizja ulata
Krótkiego szczęścia na wieki stracona
Pani innego, szczęśliwego świata
Bądź pochwalona.

Bądź pochwalona, gdy zwątpień godzina
We wszystko! wszystkich! przyjdzie nieproszona.
Matko - twarz której wiarę przypomina
Bądź pochwalona.

Bądź pochwalona, gdy ciągły ból toczy,
Gdy dusza chora długie lata kona.
Za Twe prześwięte, miłosierne oczy
Bądź pochwalona.

(wiersz nieznanego autora z Wilna z 1918 r.)


Refleksja alternatywna

Wejrzał Pan na uniżenie Służebnicy swojej,

i wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.

Święte jest Jego imię


Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest świętem o wielorakim znaczeniu. Przypomina nam ono najpierw o końcu ziemskiego życia Niepokalanej Dziewicy. Ale też i o fakcie, że właśnie ze względu na Jej Niepokalane Poczęcie koniec Jej życia nie jest naznaczony koniecznością umierania. Nie było w Niej najmniejszej zmazy grzechowej, Bóg w swoim Miłosierdziu zachował Ją od grzechu pierworodnego, ale i od konsekwencji tego grzechu, jakim jest śmierć. Nie zachował Jej od cierpienia, bo wraz z Synem swoim cierpiała na pewno, stojąc pod Jego krzyżem. Zachował Ją jednak od śmierci, tej najbardziej bolesnej konsekwencji grzechu pierworodnego. Co więcej skoro Maryja była bez grzechu poczęta, to nie musiała po śmierci przechodzić przez stan ostatecznego oczyszczenia czy pokuty w czyśćcu. Nic więc nie stało na przeszkodzie, aby Jej Syn, Jezus Chrystus wziął Ją z ciałem i duszą od razu do chwały nieba. Zmartwychwstały i wstępujący do chwały Ojca Chrystus jest pierwszym, Który otwiera dla rodzaju ludzkiego niebo, zamknięte przez grzech pierworodny. Jest pierwszym, Który zasiada z ciałem i duszą po prawicy Ojca, będąc doskonałym Człowiekiem i zarazem Synem Bożym. Jako druga zostaje tam wprowadzona z ciałem i duszą Jego Matka, Niepokalana Dziewica, ta, Która uprzedzającą Łaską Bożą została oczyszczona od wszelkiej zmazy i grzechu już w chwili poczęcia i Która po zakończeniu ziemskiego życia była w pełni gotowa do uczestniczenia w chwale swojego Syna. Ten, Który „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych ...wejrzał na uniżenie swojej służebnicy” i wywyższył Ją w Królestwie swoim. Jej ciało nie doznało skażenia śmierci, bo nie było skażone grzechem. Doznało od razu i bez zwłoki chwały nieba, bo też było świątynią Ducha Świętego i z Jej Ciała Druga Osoba Trójcy Świętej wzięła swoje ludzkie ciało.

Święto Wniebowzięcia przypomina nam jednak również o tym, że i nasze życie nie kończy się w chwili śmierci, ale nasza przyszłość to chwała nieba, pełne (z ciałem i duszą) uczestnictwo w Królestwie Niebieskim. Jak bowiem pisze św. Paweł w 1 liście do Koryntian „jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, ... a jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć”, aby wszyscy którzy należą do Chrystusa mogli uczestniczyć w chwale Królestwa wraz ze swoim Zbawicielem i Jego Matką. Wprawdzie musimy przejść przez oczyszczanie śmierci i czyśćca, ale nie są one finalnym stadium naszego życia. Jego ostatecznym wypełnieniem jest właśnie życie wieczne.

Jest jeszcze jeden element dzisiejszego święta warty refleksji. Maryja, poczęta wprawdzie bez zmazy grzechu pierworodnego, zachowana łaską Bożą od jego konsekwencji, nie była jednak bierną w czasie swojego ziemskiego życia. Ona doskonale współpracowała z łaską Bożą, doskonale odpowiadała na Boże wezwania i z doskonałym, pełnym pokory posłuszeństwem szukała wypełnienia woli Bożej. Nie jest więc Wniebowzięcie jedynie efektem Niepokalanego Poczęcia. Jest oczywiście wynikiem całkowicie darmowej łaski Bożej, jak wszystko co człowiek otrzymuje od Boga, ale też jest na pewno efektem współpracy Maryi z tą Bożą łaską. Bóg udziela wszystkiego w sposób całkowicie darmowy i wolny, ale my przez współpracę z Jego łaską przygotowujemy się na przyjęcie Jego darów, albo odrzucając Jego Łaskę odrzucamy Jego darmowe dary i czynimy samych siebie niezdolnych do ich przyjęcia.


W chwili gdy przygotowuję ten artykuł do sierpniowego numeru „Źródła” w polskich mediach toczy się ożywiona dyskusja na temat stosowności zorganizowania koncertu rockowej gwiazdy właśnie w dniu Wniebowzięcia. Sam fakt organizacji tego koncertu, w tym właśnie dniu wydaje się nie mieć większego znaczenia. Kiedy jednak weźmie się pod uwagę czyj to koncert i fakt, że osoba ta ma już na swoim koncie pewne ostentacyjnie antyreligijne ekscesy, oraz fakt jakie za taką właśnie organizacją leżą intencje lub cele, to rzeczywiście można powątpiewać w celowość i artystyczną wartość takiego przedsięwzięcia.

Można by nawet powiedzieć, że zarówno organizatorom jak i być może samej gwieździe zależy nie tyle na samym artystycznym wydarzeniu, co raczej na wywołaniu skandalu. Jak inaczej bowiem można zrozumieć taką oto, wątpliwą reklamę tego koncertu: „Nie ma miejsca na dwie królowe, dwie madonny w tym kraju”. Rzeczywiście nie ma i może lepiej by było gdyby ta druga, zagraniczna, lepiej nie przyjeżdżała.

piątek, 7 sierpnia 2009

XIX Niedziela w ciągu roku – B

1Krl 19,3-8

Wtedy Eliasz zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką przed królową Jezebel, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi . Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz! Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb.

Ef 4,30-5:2

I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.

J 6,41-51

Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił. I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem. Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.

Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne

Oburzenie i zdziwienie Żydów jest w pewnym sensie zrozumiałe. Jezus bowiem pretenduje do najwyższej godności, jaką można sobie wyobrazić, do godności Syna Bożego, do rangi Boga samego, co na pewno dla wierzących Żydów było oburzające i szokujące. Z drugiej jednak strony Jezus nie mówi tego bez pokrycia. To co mówi i do czego pretenduje poświadcza swoimi czynami, daje świadectwo w cudach przez siebie zdziałanych. I stąd ma prawo oczekiwać wiary i zawierzenia, ma prawo przypuszczać, że słowa Jego będą uznane i zaakceptowane. W dzisiejszej dyskusji z Żydami udowadnia w sposób niemalże "matematyczno-logiczny", że jest On rzeczywiście posłanym przez Ojca Mesjaszem - Synem Bożym, Chlebem na Życie Wieczne, że wierzyć w Niego, to mieć życie wieczne, że zaufać Mu, to poznać Boga Ojca. I wtedy zatwardziałość Jego słuchaczy staje się zadziwiająca. W tym właśnie kontekście widzieć można, jak bardzo ludzki upór, zatwardziałość ludzkiego serca, może ograniczyć nawet Boże działanie.

Dziwimy się Żydom, że nie przyjęli Dobrej Nowiny. Dziwimy się ich zatwardziałości i ich uporowi, ich obojętności i zarozumiałości, ale spójrzmy na siebie samych ... Czy ja przyjmuję Słowo Boże z otwartością? Czy ja chętnie karmię się Ciałem Pańskim? Czy ja zawierzyłem i zaufałem Chrystusowi? Czy nie jest tak, że i ja się gorszę, że i ja odrzucam Go w imię mojego rozumu i mojej ludzkiej logiki?

Niewątpliwie nie jest łatwo przyjąć i uwierzyć do końca i bez zastrzeżeń. Niewątpliwie zawsze pozostaje odrobina wątpliwości i niezrozumienia, bo Boże drogi nie są naszymi drogami, ani Boże myśli naszymi myślami, ale czy ostatecznie nie powinienem zrewidować właśnie w świetle tej Bożej i czasami szokującej nauki całego mojego życia? A może jeszcze prościej: "Czy ja naprawdę uwierzyłem Chrystusowi bez zastrzeżeń?" Czy moja wiara nie jest tylko asekuracją, na wypadek gdyby jednak po śmierci coś było ...? Tak bowiem często bywa, że oficjalnie wierzę, ale kiedy Bóg stawia przede mną bardzo konkretne i czasami trudne wymagania, to buntuje się mój rozum, moje serce, mój zdrowy rozsądek ... jak u Żydów, którzy nie mogli zrozumieć, jak to jest możliwe, że ktoś kogo znają, ma czelność czynić się Synem Bożym! Ich rozum, ich serce, ich zdrowy rozsądek nie był wcale daleki od naszego rozumu i naszego zdrowego rozsądku ...

Czy ja spożywam Chleb Żywy, aby żyć na wieki, czy też mój zdrowy rozsądek się temu sprzeciwia i lekceważy zaproszenie?

czwartek, 6 sierpnia 2009

06.08. Przemienienie Pańskie

Dn 7,9-10.13-14

Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła - płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał od Niego. Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim. Sąd zasiadł i otwarto księgi. Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

lub

2P 1,16-19

Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczaliśmy/ jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej. Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.

Mt 17,1-9 (w roku A)

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: Wstańcie, nie lękajcie się! Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie.

Mk 9,2-10 (w roku B)

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

Łk 9,28-36 (w roku C)

W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy tamci weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.

To jest Syn mój umiłowany

Zdarzenie na Górze Tabor nie jest czarodziejską sztuczką ani magicznym trickiem. Jezus objawia swoją prawdziwą, boską naturę. Sam Bóg Ojciec potwierdza ten fakt słowami: "To jest Syn Mój umiłowany". Pytanie - po co? O co chodziło Jezusowi w tym - bądź co bądź spektakularnym - wydarzeniu? Wielu podkreśla fakt, że w ten sposób Jezus chciał przygotować Apostołów na wielkie dni Triduum Paschalnego. Wybrał trzech spośród nich (Piotra, Jakuba i Jana). Tych trzech, którzy w pierwotnym Kościele uznawani byli za filary. I mimo, że kiedy schodzili już z Góry Tabor wyraźnie zabronił im o tym mówić, aż do swojego zmartwychwstania, to wiedział, że tych trzech musi być umocnionych takim objawieniem, aby oni z kolei mogli "umacniać braci w wierze". Czy jest w tym niezwykłym wydarzeniu, w tym objawieniu jakiś inny sens, jakieś inne znaczenie? Co więcej słowa usłyszane przez Apostołów są na pewno powtórzeniem tego co zostało objawione w czasie Chrztu Chrystusa w Jordanie.

Objawienie Chrystusa, objawienie Jego Bóstwa w czasie Chrztu w Jordanie i podobne objawienie w czasie Przemienienia na Górze Tabor, jest na pewno zapowiedzią i zwiastunem ostatecznego objawienia bóstwa Chrystusa w Zmartwychwstaniu. Dlatego Mojżesz i Eliasz w czasie przemienienia na Górze Tabor rozmawiają z Chrystusem o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu i dlatego Chrystus nakazuje swoim uczniom milczenie aż do zmartwychwstania. Można też w wydarzeniu na Górze Tabor znaleźć wiele paraleli do objawienia się Boga na górze Synaj. "Prawo i Prorocy" dają świadectwo o Jezusie, a sam Ojciec poświadcza to, co powiedział w czasie Chrztu w Jordanie: "To jest Syn mój miłowany, jego słuchajcie". To w sposób niewątpliwy miało umocnić uczniów i Apostołów, i przygotować ich na najważniejsze i najtrudniejsze dni Triduum Paschalnego Ale jest to także zapowiedź rzeczywistości przyszłej, w której wszystko zostanie przemienione i zajaśnieje pełnym blaskiem. Kiedy to każdy z nas usłyszy od Ojca słowa "Tyś jest syn mój umiłowany".

Święto Przemienienia Pańskiego jest więc również niejako zapowiedzią życia przyszłego i wiecznej chwały wszystkich zbawionych. Jest antycypacją tego, co dokona się przy "końcu czasów", kiedy wszystko zostanie przemienione, aby powrócić do swojej pierwotnej doskonałości, sprzed grzechu pierworodnego.

Wejdźmy z Piotrem, Jakubem i Janem na górę Tabor, aby łatwiej nam też było wejść z Chrystusem na Kalwarię, ale także abyśmy mogli za Nim i Jego uczniami podążyć na górę Wniebowstąpienia.


Refelksja alternatywna

Święto Przemienienia -znane w Kościołach Wschodnich już w VI wieku- zostało wprowadzone w Kościele Zachodnim przez Papieża Kaliksta III w 1456 roku, jako votum wdzięczności za zwycięstwo pod Belgradem odniesione właśnie 6 sierpnia.

Święto Przemienienia Pańskiego, które dzisiaj obchodzimy jest wspomnieniem wydarzenia, które opisują wszyscy trzej ewangeliści synoptyczni: Mateusz (17:1-9), Marek (9:2-9) i Łukasz (9:28-36). Wszyscy trzej opisują to wydarzenie w zadziwiająco podobny, niemalże identyczny sposób, we wszystkich trzech opisach pojawiają się te same elementy i ten sam schemat:

Jezus bierze z sobą Piotra, Jakuba i Jana, prowadzi ich na wysoką górę, osobno i tam się w ich obecności przemienia. Wszystkie trzy opisy mają kłopot z wyjaśnieniem na czym ta przemiana polegała i dlatego używają podobnych środków wyrazu dla opisania zdarzenia: twarz Jezusa jaśnieje jak słońce, odzienie jest lśniąco białe. We wszystkich trzech opisach pojawiają się Mojżesz i Eliasz rozmawiający z Chrystusem. Jeden z nich, Mojżesz reprezentuje Prawo (Torę), drugi, Eliasz reprezentuje Proroków i w ten sposób potwierdzają oni, że Jezus jest Mesjaszem zapowiadanym przez Stary Testament. Ostatecznym uwiarygodnieniem mesjańskiego posłannictwa Chrystusa jest teofania – objawianie się Ojca w świetlanym obłoku, z którego odzywa się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!” Zdanie to jest powtórzeniem teofanii, która miała miejsce w czasie Chrztu Chrystusa w Jordanie (Mt 3:16-17). We wszystkich trzech opisach Apostołowie są zalęknięci, przestraszeni i skonfundowani. Dopiero sam Jezus przywołuje ich do rzeczywistości i zabrania im mówić o zdarzeniu aż do zmartwychwstania.

Zastanawiające jest to, że żaden z ewangelistów nie był bezpośrednim świadkiem tego wydarzenia. Ani Mateusz, ani Marek, ani tym bardziej Łukasz nie byli na Górze Przemienienia. Marek i Łukasz nie należeli nawet do grona Dwunastu. A jednocześnie wszyscy trzej opisują ten fakt z taką samą dokładnością i wyrazistością. Musiało to wydarzenie mieć niezwykłą wagę dla pierwotnego Kościoła, skoro opisane jest aż w trzech Ewangeliach z uderzającą zgodnością. Prawdopodobnie rzeczywiście dopiero po Zmartwychwstaniu Piotr, Jakub i Jan podzielili się z innymi przeżyciami z Góry Przemienienia.

Odwołuje się do tego wydarzenia także św. Jan w Prologu swojej Ewangelii kiedy mówi: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.” (J 1;14) Św. Jan był bowiem jednym z trzech uczniów -jak to potwierdzają wszyscy trzej ewangeliści opisujący to wydarzenie- i rzeczywiście mógł napisać „oglądaliśmy Jego chwałę”.

Pragnąc uwierzytelnić swoje nauczanie, do faktu Przemienienia odwołuje się św. Piotr w swoim 2 liście kiedy pisze: „Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczaliśmy/ jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.” (2 Pt 1:16-18). Piotr był obecny na górze Przemienienia i z całą pewnością może powiedzieć „słyszeliśmy głos z nieba”.

Mateusz umieszcza to zdarzenie w rozdziale siedemnastym, Mateusz i Łukasz w rozdziale dziewiątym. Ale u wszystkich ma ono miejsce po deklaracji Piotra pod Cezareą Filipową i zapowiedzi Jezusa dotyczącej Jego męki i śmierci, a przed uzdrowieniem opętanego chłopca i ponowną zapowiedzią męki i śmierci. To by wskazywało na pragnienie Jezusa umocnienia swoich uczniów i utwierdzenia ich w wierze w Jego boskie pochodzenie. Na pytanie zadane pod Cezareą; „za kogo uważają mnie ludzie?” odpowiedział Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16:13-20; Mk 8:27-30; Łk 9:18-21), ale też i Jezus zaznacza, że nie jest wiedza pochodząca z mądrości samego Piotra, lecz objawienie bezpośrednio pochodzące od Ojca (Mt 16:17). W następnym epizodzie bezpośrednio poprzedzającym Przemienienie Piotr protestuje przeciwko konieczności męki i śmierci Jezusa (Mt 16:22-23), a Jezus ostro go za to karci. Jest więc wydarzenie na Górze Przemienienia na pewno bardzo logicznym elementem w kształtowaniu i formacji Apostołów.

Chociaż Ewangelie nie wymieniają góry z nazwy, jednak tradycja chrześcijańska związała górę leżącą w Dolnej Galilei, we wschodnim krańcu Doliny Jezreel z Przemienieniem Pańskim. Według tradycji Przemienienie Pana Jezusa czyli Teofania miała miejsce na górze Tabor. Jej wysokość wynosi 588 metrów n.p.m. Położona 17 km na zachód o Jeziora Galilejskiego i tylko około 10 km od Nazaretu, znana była na pewno Jezusowi już w okresie dzieciństwa. Wspominana w Biblii, w księgach; Sędziów, 1 Samuela, 1 Kronik, w Psalmie 89 i u proroka Jeremiasza, była doskonałym punktem warownym, ale także stanowiła miejsce kultu bałwochwalczego ganionego przez proroka Ozeasza. Wędrując przez Galileę, w drodze powrotnej z Cezarei Filipowej, w sześć dni po pytaniu za kogo ludzie uważają Jezusa, On sam objawia prawdę o sobie w właśnie na Górze Tabor. Etymologia tej nazwy wskazuje na „wybór” lub „czystość”. Objawiając się właśnie tutaj Jezus na pewno i ten fakt brał pod uwagę.

Od IV wieku na górze Tabor znajdowało się sanktuarium poświęcone tajemnicy Przemienienia. W XIII w. sanktuarium zostało zniszczone i dopiero w 1924 r. franciszkanie wybudowali tam Bazylikę Przemienienia Pańskiego nawiązującą do wzorów architektonicznych z okresu między IV a VII wiekiem. Wybudowane tam bowiem były trzy bazyliki symbolizujące trzy namioty, które Piotr chciał postawić dla Jezusa, Mojżesza i Eliasza.

Jakie znaczenie ma Przemienienie Pańskie dla Nas? Objawienie Chrystusa, objawienie Jego Bóstwa w czasie Chrztu w Jordanie i podobne objawienie w czasie Przemienienia na Górze Tabor, jest na pewno zapowiedzią i zwiastunem ostatecznego objawienia bóstwa Chrystusa w Zmartwychwstaniu. Święto Przemienienia Pańskiego jest również niejako zapowiedzią życia przyszłego i wiecznej chwały wszystkich zbawionych. Jest antycypacją tego, co dokona się przy "końcu czasów", kiedy wszystko zostanie przemienione, aby powrócić do swojej pierwotnej doskonałości i jedności z Bogiem, sprzed grzechu pierworodnego.

sobota, 1 sierpnia 2009

XVIII Niedziela w ciągu roku – B

Wj 6,2-4.12-15

Bóg rozmawiał z Mojżeszem i powiedział mu: Jam jest Jahwe. Ja objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale imienia mego, Jahwe, nie objawiłem im. Ponadto ustanowiłem też przymierze moje z nimi, że im dam kraj Kanaan, kraj ich wędrówek, gdzie przebywali jako przybysze. Mojżesz wymawiał się przed Panem mówiąc: Jeśli Izraelici nie chcą mię słuchać, jakże faraon będzie słuchał mnie, któremu mówienie sprawia trudność? Pan powiedział do Mojżesza i Aarona i dał im rozkaz dla Izraelitów i dla faraona, króla egipskiego, aby pozwolił wyjść Izraelitom z ziemi egipskiej. Oto naczelnicy rodów: synowie Rubena, pierworodnego Izraela: Henoch i Pallu, Chesron i Karmi; to są rodziny Rubena. Synowie Symeona: Jemuel, Jamin, Ohad, Jakin, Sochar i Szaul, syn Kananejki; to są rodziny Symeona.

Ef 4,17.20-24

To zatem mówię i zaklinam [was] w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, z ich próżnym myśleniem, Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

J 6,24-35

A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie ...

Jesteśmy bardzo często jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii, szukający Chrystusa dla swoich przyziemnych celów. Spragnieni raczej doczesności i szukający zaspokojenia naszych materialnych potrzeb nie zwracamy uwagi na coś głębszego i (dla naszych zgłodniałych oczu) zakrytego. O gdyby się tak objawił nam się jako rozmnażający chleb, a jeszcze lepiej dolary lub Euro ... Niewątpliwie wszyscy bylibyśmy gotowi mu uwierzyć, ogłosić go co najmniej prezydentem lub ministrem finansów. Ale że nam proponuje jakiś tam eufemiczny i euforyczny "chleb życia" ... któż by się takimi banialukami przejmował. Spróbuj powiedzieć te słowa Chrystusowe o chlebie życia swojemu szefowi w pracy, albo nawet swojej koleżance, z którą pracujesz w tym samym pokoju biurowym ... i co? jaka byłaby reakcja? Uśmiech politowania na twarzy "zaczepionego", wymowny gest palcem na czole, zdziwienie i strach w oczach ... Ale kiedy pojawiają się "prorocy" w rodzaju Millera, który jak nowy Mojżesz wprowadza nas do "ziemi obiecanej" lub Tymińskiego (czy go jeszcze ktoś pamięta po 15 latach?), to iluż jest gotowych takim „prorokom” uwierzyć?

Troszczymy się bardzo o ten chleb, który ginie, troszczymy się bardzo o doczesność. Ale czy czasami nie zapominamy o czymś daleko ważniejszym? Ile wagi i uwagi przykładamy do wykształcenia (niekoniecznie religijnego) naszych dzieci? Ile troski i zakrzątania zajmuje nam urządzenie mieszkania, budowa domu, urządzenie ogródka ... a ile czasu i uwagi poświęcamy naszym sprawom religijnym i duchowym? Troszczymy się za bardzo o ten chleb, który ginie, zaniedbując jednocześnie coś daleko ważniejszego. Łakniemy i pragniemy, pożądamy i nie mamy, ... i stale biedni jesteśmy i stale ubodzy, stale głodni i nienasyceni ... Dlaczego?

Dlaczego tak łatwo wierzymy wszystkim "doczesnym prorokom" obiecującym nam ziemski, doczesny raj, który stale ukrywa się za kolejnym zakrętem historii, a tak trudno jest nam uwierzyć i zaufać Chrystusowi? Troszczymy się bardzo o pokarm, który ginie i który nasycić nie może, a lekceważymy sobie całkowicie pokarm, który daje życie wieczne. Dlaczego \?

Odmień Panie nasze serca, abyśmy dostrzegli co naprawdę jest nam do życia potrzebne.