wtorek, 15 marca 2011
czwartek, 10 marca 2011
Wielki Post
Na okres Wielkiego Postu zapraszam na tę stronę: =>> WIELKI POST <<= Kliknij na powyższym obrazku ... Na tej stronie znajdziesz wszystko, co potrzeba w Wielkim Poście:
|
wtorek, 8 marca 2011
szukasz materiałów homiletycznych na Środę Popielcową ??
Środa Popielcowa
Liturgia Słowa:
I czytanie: Jl 2, 12-18;
Psalm rep.: Ps 51(50), 3-4. 5-6a. 12-13. 14 i 17 (R.: por. 3a);
II czytanie: 2 Kor 5, 20 – 6, 3;
werset: Jl 2, 13;
Ewangelia: Mt 6, 1-6. 16-18
Pokuta i nawrócenie
Środa Popielcowa to doskonała okazja do przypomnienia sobie tego, o czym zazwyczaj nie chcemy lub nie lubimy pamiętać. Nie należy tego jednak rozumieć jako karcenie, lub straszenie, ale raczej jako przypominanie nam o czymś najważniejszym w naszym życiu. Tak w dzisiejszych czytaniach, jak i w całej liturgii pojawiają się dwa elementy: temat nawrócenia i element pokuty. Cały Wielki Post to okres szczególnie tym dwóm tematom poświęcony. A w liturgii Środy Popielcowej wyraża się to nie tylko słowami czytań, ale i formułą jaką kapłan wypowiada posypując nasze głowy popiołem (Joz 7:6; 2Sm 13:19; Est 4:1; Iz 58:5): „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) lub „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” (por Rdz 3,19; Ps 103,14). Przypominają nam te słowa o konieczności ustawicznego, dogłębnego rewidowania naszego życia i pogłębiania naszej wiary, oraz o jego kruchości i skończoności. Być może dlatego dzisiaj Kościół przypomina nam prawdę o skończoności naszego doczesnego życia, aby z tym większą radością oznajmić na zakończenie Wielkiego Postu, że Zmartwychwstanie Chrystusa daje nam szansę na coś o wiele wspanialszego, na życie wieczne (Rz 6:5; J 6:47)?
Zanim jednak dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba abyśmy się nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi Chrystusowi, który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia wiecznego. Tak więc ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem żałoby i ponuractwa. Jest raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej refleksji nad sobą i czasem przypominania o tym o czym zazwyczaj nie chcemy pamiętać.
Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową krótkowzroczność i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych horyzontów, gloryfikują doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym bardziej trzeba sobie o tym rzypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć owej doczesności.. Bo doczesność sama w sobie nie jest złem, ale tylko wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w wieczność. I to właśnie proponuje nam Kościół w okresie rozpoczynającego się Wielkiego Postu; jak mądrze przez pokutę i nawrócenie przemieniać to, co nieustannie przemija w tworzywo wieczne.
Pochylając głowę do posypania popiołem pomyśl właśnie o tym, że oto Chrystus, Który jest także Panem czasu i wieczności powołuje cię właśnie do czegoś większego, do nieśmiertelności.
Komentarz alternatywny
Tyle już razy w moim życiu przeżywałem Środę Popielcową, tyle już razy rozpoczynałem Wielki Post … I za każdym razem powracające z coraz większą wyrazistością pytanie; „I co się w moim życiu zmieniło?” A nawoływanie Chrystusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) pozostaje nadal zadaniem do wykonania. Jak trudno jest coś zmienić w życiu, jak trudno jest radykalnie uwierzyć w Ewangelię … Dlaczego? Przecież nie brak mi ani środków, ani możliwości. Przecież nie jestem ateistą, czy nawet kimś religijnie obojętnym. Przecież wewnętrznie jestem przekonany o słuszności Ewangelii, o Prawdzie Dobrej Nowiny, tylko … tylko jakiś marazm już dawno wkradł się w moje życie. Marazm i zniechęcenie, ociężałość i brak dynamizmu. Życie codzienne arogancko wciska się ze swoimi potrzebami i nakazami, ze swoimi ekonomicznymi „prawami” . I tak trudno nabrać dystansu, tak trudno oderwać się -chociaż na chwilę- od konieczności robienia pieniędzy, tak trudno zaryzykować i pójść na całość. Tak trudno w końcu zaufać Chrystusowi, w Którego przecież wierzę! Ale jakoś tak nijako i bez przełożenia na życie. I powracają pełne wyrzutu słowa Chrystusa: „Biada tobie, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.” (Mt 11:21)
Każdy Wielki Post, to kolejna okazja do wyrwania się z marazmu i nijakości, do krytycznego spojrzenia na swoje życie, do podjęcia na nowo wysiłku zmiany, nawrócenia, do otrząśnięcia się i rozpoczęcia na nowo. Warto co roku podejmować taki wysiłek, mimo, że nieraz wydaje się nam, że jest on tak nieefektywny, że skutki są tak mało widoczne. Warto, bo może bez tych corocznych małych wstrząsów byłoby jeszcze gorzej? Bo może bez tego corocznego posypania głowy popiołem zapomniałbym w ogóle, że prochem jestem i wpadłbym w pychę nie do uniesienia? A nie ma nic gorszego dla człowieka niż pełne pychy przekonanie, że się jest doskonałym i że już nic nie należy zmieniać.
Stefan Świeżawski pisał – „naprawdę wolny jest człowiek, w którym może się rozwijać pełne życie duchowe, przyrodzone i nadprzyrodzone, nie natrafiając na przeróżne opory rozlicznych braków, a zwłaszcza grzechu”. Uwolnić się od rozlicznych spętań, jakie nawarstwiały się całymi miesiącami w naszym życiu, żeby swobodnie zbliżać się do Boga, wzmacniać miłujące więzi że Stwórcą, to podstawowy cel Wielkiego Postu.
Posypanie głowy popiołem na początku Wielkiego Postu jest jedynie zewnętrznym znakiem, symbolem czegoś znacznie głębszego, co musi się dokonać w naszych sercach, w naszym życiu. W pierwszym czytaniu dzisiejszej liturgii prorok Joel mówi w sposób bardzo klarowny i zdecydowany: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!” Słowa te są wołaniem samego Boga, Który nie oczekuje od nas pustych aczkolwiek wzruszających symboli, ale rzeczywistego nawrócenia i zmiany życia. Do tego samego nawołuje w dzisiejszej Ewangelii sam Zbawiciel mówiąc: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli ...”. Tego rodzaju bowiem -zewnętrzne tylko- postępowanie i przestrzeganie postu jest obłudą i hipokryzją. Ileż to razy w naszym codziennym życiu zżymamy się i denerwujemy dwulicowością i zakłamaniem innych? Ileż to razy mierzi nas i drażni nieszczerość i udawanie, fałszywa pobożność i faryzeizm? Czy nie jesteśmy zmęczeni tego rodzaju udawaniem? A gdybym tak przyjrzał się uczciwie mojemu własnemu postępowaniu, gdybym miał odwagę zobaczyć jak bardzo ja sam jestem zakłamany i nieszczery, jak daleko mi do prawdziwego nawrócenia ... ? Ten -niestety bolesny- proces uczciwej autokrytyki jest konieczny i to nie tylko na początku Wielkiego Postu. Jest on konieczny, a nawet nieodzowny w całym moim życiu. Wielki Post jest jedynie okazją do uświadomienia mi tego w sposób bardzo bezpośredni i dosadny. Na nic posypanie głowy popiołem, na nic fałszywe i obłudne udawanie, jeśli na co dzień nie jestem w stanie rewidować i naprawiać swojego postępowania,jeśli ustawicznie udowadniam sobie i innym, że jestem nieomylny, doskonały, godny powszechnego podziwu i nigdy się nie mylę.
Gest posypania głowy popiołem nie ma mnie upokorzyć, ale przypomnieć mi podstawową prawdę, że są w moim życiu obszary pychy i samouwielbienia, gdzie tyranizuję innych -żyjących ze mną i wokół mnie- ludzi moją zarozumiałością i pewnością siebie, moją rzekomą nieomylnością i arogancją. Myślę, że oprócz przyjęcia popiołu na nasze głowy w Środę Popielcową powinniśmy zrobić jeszcze jedną bardzo użyteczną i przydatną rzecz, a mianowicie spojrzeć krytycznie w lustro. Zazwyczaj patrzymy w lustro aby się upewnić jaki to jestem dobry(a),piękny(a) szlachetny(a) i godny(a) podziwu. Czasami patrzymy w lustro aby zobaczyć ile zmarszczek lub siwych włosów nam przybyło. Czy jednak stać mnie na to, aby spojrzeć w lustro krytycznie i dostrzec tam moje prawdziwe oblicze: nie takie znowu piękne i godne podziwu? Czy stać mnie na to aby wyciągnąć z tego krytycznego samo-oglądu jakieś konkretne wnioski?
A te konkretne wnioski to nic innego, jak nawrócenie i odmiana życia.
Słowa wypowiadane w czasie posypania głów popiołem przypominają mi bowiem o dwóch rzeczach, o których zazwyczaj pamiętać nie chcę: „pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz” oraz „nawróć się i uwierz w Ewangelię”. Wielki Post to nie tylko zewnętrzne znaki i symbole, to nie tylko Nabożeństwo Gorzkich Żalów, czy Drogi Krzyżowej, to nie tylko ograniczenia w spożywaniu pokarmów czy rekolekcje parafialne, to także uczciwa Spowiedź, żal za grzechy i prawdziwe, dogłębne nawrócenie.
Tego życzmy sobie wzajemnie u progu kolejnego Wielkiego Postu.
sobota, 5 marca 2011
IX Niedziela w ciągu roku - A
IX Niedziela w ciągu roku - A
Pwt 11:18.26-28
Weźcie przeto sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję - przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie.
Rz 3:21-25a. 28
Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa.
Mt 7:21-27
Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki .
Dwie budowy
Tak w pierwszym czytaniu z Księgi Powtórzonego Prawa, jak i w Ewangelii dzisiejsza Liturgia Słowa stawia przed nami dwie możliwości: albo - albo. Mojżesz mówi wprost do narodu wybranego: "Kładę dzisiaj przed wami błogosławieństwo albo przekleństwo". Albo będziecie słuchać głosu Boga i postępować za nim uczciwie i szczerze, albo będziecie Mu się sprzeciwiać i pójdziecie za obcymi bogami i bożkami. Wybór należy do was. I od was zależy, czy w życiu waszym spotka was błogosławieństwo, czy przekleństwo.
Podobnie i Jezus w dzisiejszej ewangelii mówiąc o dwóch budowach stawia przed nami także dwie możliwości wyboru drogi życia. Buduję na mocnym fundamencie i dom mojego życia jest trwały, albo buduję na piasku i dom mojego życia nie ma szans na przetrwanie. Wybór należy do każdego z nas.
Dziwimy się, że w naszym życiu tyle nieszczęść i katastrof, tyle porażek i niepowodzeń, a właściwie to dlaczego żaden z nas nie zada sobie prostego pytania: "Na jakim fundamencie buduję to moje życie? Za jakimi idę bożkami? Co wybrałem w moim życiu jako podstawową wartość?"
Buduję na piasku uczuć, sentymentów, albo wartości doczesnych i materialnych, przyjemności i egoizmu a dziwię się, że po jakimś czasie całe to moje życie się wali, że tyle w nim niepowodzeń i porażek. Wiarę i sprawy Boże, sprawy najważniejsze odłożyłem na bok, zaniedbałem, zlekceważyłem i dziwię się, że nic mi nie idzie, że wszystko przesypuje mi się przez palce jak piasek, że nic mi się nie udaje ... Albo też tłumaczę się "Chciałem dobrze, przecież miałem najlepsze intencje, dlaczego więc wszystko mi się załamuje i rozsypuje?" Ano tak, chciałem dobrze, ale po swojemu, chciałem dobrze, ale bez Boga, bez wiary i bez przykazań, chciałem dobrze, ale po najmniejszej linii oporu ... chciałem dobrze, ale ... dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło ... A to przecież nie Pan Bóg mnie karze, to nie Pan Bóg się mści, to nie Pan Bóg zsyła na mnie doświadczenia i kłopoty życiowe. Chciałem sam i bez Niego, to i Pan Bóg uszanował mój wybór. On mi proponował budowę na skale, ja wybrałem piasek, więc czemu mam do Niego pretensje i żal? Wiele razy dawał mi znaki, wskazywał miejsca słabe mojej budowy, upominał, przypominał, ostrzegał, a ja się uparłem i ustawicznie sobie Go lekceważyłem, czemu więc mam do Niego żal?
Oczywiście, nigdy nie jest za późno,
żeby naprawić, zmienić, poprawić to co sknociłem.
Trzeba jednak najpierw uznać, że to ja sknociłem i że muszę wróć
i poprawić budowę mojego życia.