piątek, 22 lutego 2019

VII Niedziela w ciągu roku – C


1Sm 26,2-23

Niezwłocznie wyruszył więc Saul ku pustyni Zif, a wraz z nim trzy tysiące doborowych Izraelitów, aby wpaść na trop Dawida na pustyni Zif. Dawid wraz z Abiszajem zakradli się w nocy do obozu; Saul właśnie spał w środku obozowiska, a jego dzida była wbita w ziemię obok głowy. Abner i ludzie leżeli uśpieni dokoła niego. Rzekł więc Abiszaj do Dawida: Dziś Bóg oddaje wroga twojego w twą rękę. Teraz pozwól, że przybiję go dzidą do ziemi, jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba. Dawid odparł Abiszajowi: Nie zabijaj go! Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego, a nie doznał kary? Zabrał więc Dawid dzidę i manierkę na wodę od wezgłowia Saula i poszli sobie. Nikt ich nie spostrzegł, nikt o nich nie wiedział, nikt się nie obudził. Wszyscy spali, gdyż Pan zesłał na nich twardy sen. Dawid oddalił się na przeciwległą stronę i stanął na wierzchołku góry z daleka, a dzieliła go od nich spora odległość. Dawid zaś odpowiedział: Oto dzida królewska, niech przyjdzie który z pachołków i weźmie ją. Pan nagradza człowieka za sprawiedliwość i wierność: Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu.

1Kor 15,45-49

Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek , Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz człowieka niebieskiego.

Łk 6,27-38

Lecz powiadam wam, którzy słuchacie:
Miłujcie waszych nieprzyjaciół;
dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą;
błogosławcie tym, którzy was przeklinają,
i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.

Jeśli cię kto uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi.
Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty.
Daj każdemu, kto cię prosi,
a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje.
Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!

Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują.
I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią.

Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać.

Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych.

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.
Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.

Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.



Nie sądźcie a nie będziecie sądzeni

Czytając dzisiejszą Ewangelię można dojść do pochopnego wniosku, że Jezus chyba jednak tutaj przesadził. Po błogosławieństwach czytanych w ubiegłą niedzielę dzisiaj zagalopował się jeszcze dalej w proklamowaniu naiwności i zachęcaniu do poniżania samego siebie.

Już błogosławieństwach twierdził wbrew każdej zdroworozsądkowej logice: Szczęśliwi, ci którzy są nieszczęśliwi, a dzisiaj jakby kpił sobie w ogóle z naszego zdrowego rozsądku mówiąc „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą.... jeśli ktoś cię uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi...”

No, nie!!! Toż to jest najczystszej wody masochizm!!! Dać się bić, pozwolić się poniżać, okradać, i być jeszcze za to wdzięcznym i zadowolonym!!!! Czy to nie jest aby jakaś pomyłka?

Myślę, że trzeba jednak próbować wejść głębiej w „filozofię” tego fragmentu Ewangelii. Chrystus na pewno nie jest naiwnym i pomylonym masochistą, który namawia nas do cierpiętnictwa lub samoudręczenia dla zabawy lub dla własnej przyjemności. Jest w tym na pewno jakaś głębsza myśl i znaczenie. I można to chyba jednak zrozumieć tylko i wyłącznie w kontekście największego przykazania, jakie nam dał, czyli przykazania miłości i w kontekście Jego życia: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem.

A jak On mnie umiłował? - Czyż nie pozwala żebym Go codziennie poniżał, policzkował, kpił sobie z Niego i obrażał!? - Czyż nie miłuje mnie mimo moich zdrad, niedoskonałości, ułomności, grzechów i całego tego brudu jaki we mnie jest? Czyż nie cierpiał męki, samotności, opuszczenia, a nawet zwątpienia, a w końcu czyż nie umarł za mnie na krzyżu, tylko dlatego, że mnie miłuje? „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem” A taka miłość nie jest czułostkowa i sentymentalna, poetycko-patetyczna, czy słodziutko-rozbrajająca. To nie miłostka lub walentynkowe wyznania zakochanych. Taka miłość jest wymagająca i czasami bardzo bolesna. I tylko w tym kontekście można zrozumieć dzisiejszą Ewangelię.

Ale jest też jeszcze jedno miejsce, które wymaga komentarza. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.” Widzę, jak ktoś jawnie i otwarcie popełnia zło, krzywdzi i obraża innych. Zwracam mu grzecznie uwagę i próbuję przekonać, żeby tego zaniechał. A on na to wali mi w twarz tym właśnie cytatem z Ewangelii: „Nie osądzaj mnie, abyś i ty nie był osądzony.” A mnie aż dech zapiera?!??!?

Co ty na to i na takie cwane i przewrotne cytowanie Ewangelii? Czystej wody permisywizm... Ale jak uniknąć takich sytuacji, pamiętając i o tym, że tolerancja zła jest złą tolerancją (O. M. A. Krąpiec).

Nie wolno rozumieć Ewangelii w sposób płytki i naiwny, ale też nie wolno nadużywać Pisma Świętego w taki właśnie, przewrotny sposób! To jest deformacja Słowa Bożego! No i pamiętajmy też, że kiedy sługa arcykapłana uderzył Jezus w twarz, Jezus nie nadstawił mu kretyńsko drugiego policzka tylko zareagował otwarcie: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,22-23)


sobota, 16 lutego 2019

VI Niedziela w ciągu roku – C



Jr 17,5-8

To mówi Pan: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.

1Kor 15,12.16-20

Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach. Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.

Łk 6,17.20-26

Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:

·  Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
·  Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
·  Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
·  Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie.

Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

Natomiast
·  biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
·  Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
·  Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
·  Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą.

Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.




Błogosławieni, czyli szczęśliwi

Błogosławieństwa są na pewno jednym z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających tekstów ewangelicznych.

Błogosławieni ubodzy w duchu ...
Biada wam bogaczom ...

Błogosławieni głodujący ...
Biada wam, którzy teraz jesteście syci ...

Błogosławieni cisi ...
Biada wam pewnym siebie krzykaczom...

Błogosławieni płaczący ...
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie ...

Błogosławieni czystego serca ...
Biada wam rozpustnikom ...

Błogosławieni prześladowani ...
Biada wam, prześladowcom ...

Błogosławieni łaknący sprawiedliwości ...
Biada wam niesprawiedliwym ..

Błogosławieni jesteście, kiedy wami pogardzają ...
Biada wam, kiedy was wszyscy chwalą ..

Są jednak błogosławieństwa także najtrudniejszym tekstem Ewangelii.

Jakże można nazwać szczęśliwymi tych, którzy głodują, płaczą, są prześladowani, pogardzani, odrzuceni, chorzy, opuszczeni, biedni, wyszydzeni? Jakże można nazwać szczęśliwymi tych, którzy są po prostu nieszczęśliwi? Czy nie jest to jakieś szyderstwo, kpina, drwienie sobie z ludzkiego nieszczęścia?

Kto ten tekst zrozumiał i umiał wprowadzić w życie, na pewno jest szczęśliwy i nie lęka się dnia sądu, ani Bożej sprawiedliwości.

Życzę Ci abyś i Ty nigdy nie przestał medytować tego tekstu i nie tylko się nim zachwycał, ale także -a może przede wszystkim- nim żył!

Błogosławiony jesteś właśnie wtedy, gdy w oczach ludzkich jesteś zerem.

W oczach Bożych jesteś BŁOGOSŁAWIONY!!! I to jest ta paradoksalna logika Ewangelii, logika Boga, Który „wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.” (1Kor 1,27-29)

Kazanie do druku 
TUTAJ

sobota, 9 lutego 2019

V Niedziela w ciągu roku - C



Iz 6,1-8

W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. I powiedziałem: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów! Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech. I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!

1Kor 15,1-11,13

Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem... Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli. Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał.

Łk 5,1-11

Pewnego razu - gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.




Bojaźń Boża

"Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem człowiekiem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach". - lęk Izajasza.

"Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny". - lęk Szymona Piotra.

Bóg na pewno jest Tajemnicą, która napawa lękiem - Misterium Tremendum. Nie jest to jednak strach i obawa, ale właśnie święty lęk, bojaźń Boża (początek mądrości) wypływająca ze świadomości własnej grzeszności, małości i znikomości wobec Nieogarnionego. Odruch Izajasza i Szymona-Piotra jest jakby naturalnym uznaniem Świętości Boga i nicości człowieka. I to dopiero jest początkiem mądrości. Bóg jednak nie pogardza małością człowieka, ale chce go z jego słabości podnieść i uczynić dzieckiem Bożym. Z przelęknionego Izajasza czyni proroka pełnego mocy, ze skonfundowanego Szymona czyni Opokę-Piotra, skałę Kościoła, któremu powierza klucze Królestwa Niebieskiego. Bóg nie miażdży swoją wielkością i nie przytłacza, nie niszczy, nie depta człowieka w jego małości, ale chce go podnieść do poziomu swojej boskości. On zna nas bardziej niż my sami siebie... I nie tylko zna. On kocha każdego z nas miłością jedyną i wyłączną, nieodwołalną. I nie oczekuje od nas strachu, lęku, ale miłości... Miłości, która zawiera w sobie szacunek i bojaźń Bożą, a nie lekceważenie i odrzucenie.

"Nim ja ukształtowałem Cię
w łonie Matki Twej
już wtedy znalem Cię
i nim przyszedłeś na ten świat
ustanowiłem Cię
prorokiem swym".

Pozwólmy się opanować poczuciu szacunku, uwielbienia, czci i bojaźni Bożej. Ona nas nie niszczy, ale stawia w prawdzie o nas samych wobec Nieogarnionego. A On potrafi i chce nas podnieść do wysokości swojej Świętości.

A ci, którzy jak Izajasz i Piotr, i Apostołowie uznali wielość Boga, zostają też -jak Izajasz i Piotr, i Apostołowie- powołani do bycia świadkami, mimo że sami są świadomi swojej małości.

Bóg bowiem nie powołuje doskonałych, ale udoskonala wybranych.

niedziela, 3 lutego 2019

IV Niedziela w ciągu roku - C



Jr 1,4-5,17-19

Pan skierował do mnie następujące słowo: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. Ty zaś przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana - by cię ochraniać.

1Kor 12,31-13:13

Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,

nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.

Łk 4,21-30

Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: Czy nie jest to syn Józefa? Wtedy rzekł do nich: Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum. I dodał: Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.


Nie masz proroka wśród swoich ...

Przyjęcie z jakim spotkał się Jezus w Nazarecie, wydaje się być typowym dla środowisk ludzi małych, zazdrosnych i niedowiarków. Najtrudniej jest uwierzyć i zaufać komuś, kogo znamy i kto wydaje nam się "swojakiem". A jeszcze trudniej jest słuchać, gdy ktoś taki "wygarnia nam" nasze grzechy, mówi o naszych słabościach i przywarach, o naszych błędach i nałogach. To nas gniewa i drażni o wiele bardziej niż gdyby mówił nam to ktoś zupełnie obcy. Tak właśnie potraktowano Jezusa w Nazarecie Jego rodzinnym mieście, gdzie wszyscy Go znali. Oni jednak nie chcieli Jego pouczeń, ale cudów. Nie chcieli Go słuchać, a już szczególnie nie chcieli słuchać gdy mówił o zatwardziałości i uporze ich serc. Czyż nie jest tak i wśród nas ?

A szkoda, bo ci, których naprawdę znamy, znają i nas. I to właśnie oni wiedzą o nas najwięcej i jeśli zwracają nam uwagę z miłością -o jakiej mówi św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu- to przecież możemy być pewni, że jest to tylko i wyłącznie dla naszego pożytku i dobra. Chciałoby się nawet powiedzieć: "Nie słuchaj tych, którzy ci przyklaskują i kadzą, bo to cię tylko wpędza w pychę i samozadowolenie. Słuchaj raczej tych, którzy cię krytykują, bo jeśli robią to z miłością, to przecież jest to jedynie dla twojego dobra."

Niestety przeważają w nas jednak uczucia małe i przyziemne; pycha, zarozumiałość, zazdrość, gniewliwość, fałszywy wstyd ... I dlatego też tak trudno jest nam przyjąć uwagę ze strony naszych bliskich i chcielibyśmy im powiedzieć: "Lekarzu ulecz samego siebie", tak jak Jezusowi w Nazarecie ...

Czy jednak nie warto by było czasami posłuchać tych, którzy nas krytykują?

Cesarz Marek Aureliusz modlił się podobno: "Panie, chroń mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z prawdziwymi wrogami sam sobie poradzę".

A może i mnie fałszywi przyjaciele wyrządzają większą szkodę (mydląc mi oczy) i schlebiając, niż ci, których uważam za wrogów, bo ośmielają się mnie krytykować ...?

Słuchając Ewangelii o odrzuceniu Jezusa przez jego ziomków chrześcijanie wszystkich czasów powinni pytać się o swoją wierność wobec Bożych planów. Żyjemy w społeczeństwie tradycyjnie chrześcijańskim. I nam może się przydarzyć, że w imię wierności jakieś przyjętej przez nas wizji chrześcijaństwa, chrześcijańskiego społeczeństwa, odrzucamy prawdziwe orędzie Jezusa Chrystusa. A proroków, którzy wykazują nam błędy chcielibyśmy strącić w przepaść. Jeśli nie dosłownie, to na pewno w otchłań potępienia za rzekome herezje i wrogość wobec Kościoła.


Homilia po angielsku

Fourth Sunday in Ordinary Time - Cycle C

Jer 1:4-5, 17-19;   1 Cor 12:3113:13 or 13:4-13;                      Lk 4:21-30

1.       Some years ago a popular song told us, "What the world needs now is love, love, love." Perhaps the composer of this song was inspired by St Paul's letter to the Corinthians. At any rate, Paul of Tarsus would totally agree with the main lines of the song.

This chapter has been correctly called a hymn of love. I suppose too we might name it a hymn to love. Many would argue that the thirteenth chapter of first Corinthians is not merely the finest prose in St Paul's letters but also in the entire New Testament. Authors of whatever stripe would consider their oeuvre complete if they could run off such a sublime message on their word processors. The Holy Spirit had full burners working when He inspired Paul of Tarsus on this passage.

All of us at some time have asked in one form or another, "What is love?" There are of course many answers to the query. The one offered by mystics is the one I find most satisfying. They would say simply that love is a person. His name is Jesus. And, if you want to be an authentic lover, become that Jesus. He is the "lure let down to tempt the soul to rise."

Someone suggests a trick for our instruction. Wherever Paul mentions the word "love," we should substitute the word "Jesus." Listen!

Jesus is always patient and kind. He is never jealous. Jesus is never boastful or conceited. He is never rude or selfish. Jesus does not take offense and is not resentful. He takes no pleasure in other people's sins but delights in the truth. Jesus is always ready to excuse, to trust, to hope, and to endure whatever comes.

The glorious language does fit our Leader well, does it not?

But suppose that wherever St Paul mentions love, we substitute our own names. Is there anyone here who thinks the language fits us? If anything, we should grow red in the face - all of us - and hopefully sigh our regrets. Yet, the exercise does tell us the direction we, Christ followers should be heading.

2.       Someone described a biblical prophet as one who comforts the disturbed and disturbs the comfortable. Such a prophet was Jeremiah. Such a prophet is Jesus. Jesus' public ministry begins with a disaster. Think about it. Of his entire time on earth (33 years), Jesus spent about 90% in Nazareth. The Nazarenes knew him intimately - or at least they thought they did. When he stood up to do the reading, the people at first reacted with delight. But then came a change. He told them something that shocked them. This prophecy of Isaiah, he said, has been fulfilled ... in me. At those words the Nazarenes wanted to kill him.

We have to step back and consider what was going on. The Nazarenes knew Jesus as a neighbour - and no doubt a very good neighbour. What scandalized them was that this man was saying he is the axis of history. That was a big claim but Jesus was ready to back it up. The Nazarenes would have none of it.

It is difficult to accept any prophet—someone who comes along with a new way of thinking or a radical idea which undermines our established way of thinking. Jesus was no accepted in Nazareth because he dare to criticize, and the people didn’t expected from him a teaching but the miracles. It was the stubbornness and obstinacy of their harts that caused their anger. Is it not similar among us?  Are we also not angry with somebody who is trying to correct us and to help us out of errors and mistakes?

And this is a pity, because those who dare to criticize us, those who have enough courage to make corrections are our true friends. We can even say: “Don’t listen to those who are applauding and admiring you, because you will become too proud and boastful. Listen rather to those who are strong and courageous enough to show you your mistakes. They will certainly improve the quality of your life.

Roman Emperor, Mark Aurelius used to pray every day: “Lord, protect me from the false friends because with the true enemies I can handle myself”. Very often the false friends are glorifying and applauding causing the biggest damages.

Kazanie do druku TUTAJ



4 niedziela okresu zwykłego – rok C

Wprowadzenie do Mszy Świętej
Ofiara Eucharystyczna jest zaproszeniem do włączenia się w misję Chrystusa. Przychodzimy tutaj nie po to, aby być biernymi obserwatorami, ale zaangażowanymi uczestnikami, autentycznymi świadkami. Na początku tej Mszy przeprośmy Boga za to, że tak często o tym zapominamy i nie traktujemy poważnie naszego powołania.

Homilia

Każdy z nas jest powołany. Powołanie do dawania świadectw Chrystusowi to nie tylko „biznes” dla księży. Co więcej każdy z nas jest powołany aby być prorokiem, aby napominać i nawoływać do nawrócenia, szczególnie wśród naszych bliskich, w naszej rodzinie. Przez Sakrament Chrztu stajemy się uczestnikami potrójnej misji Chrystusa; Kapłana, Króla i Proroka. Tylko, czy my zdajemy sobie z tego sprawę? Czy my poważnie traktujemy nasze chrześcijańskie powołanie? Kiedy mówimy o powołaniu to myślimy raczej o księżach i zakonnikach lub zakonnicach. Wśród nich szukamy kapłanów i proroków. My raczej ustawiamy się na pozycji obserwatorów i biernych „odbiorców tanich na ogół usług religijnych”. Niechętnie myślimy o tym, że i my również jesteśmy POWOŁANI.

A przecież słowa skierowane w dzisiejszym pierwszym czytaniu do Jeremiasza doskonale odnoszą się i charakteryzują powołanie każdego z nas. Pan także do ciebie kieruje słowa: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. Ty zaś przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ... gdyż Ja jestem z tobą ... aby cię ochraniać.” Jeśli przyjąłeś Chrzest to przyjąłeś także misję bycia prorokiem we współczesnym -niestety- coraz bardziej poganiejącym świecie.

Warto sobie to bardzo wyraziście uświadomić szczególnie w Roku Wiary ogłoszonym przez Papieża Benedykta XVI 11 października ub. roku. Każdy z nas jest powołany do dawania świadectwa Chrystusowi i każdy z nas musi być przygotowany na niezrozumienie, na kpiny, na wyszydzenie i ośmieszenie, jak Chrystus został ośmieszony i zlekceważony w Nazarecie w swojej rodzinnej miejscowości. Każdy z nas musi się pogodzić z prawdą, że czasami trzeba być prorokiem wśród swoich, i że będzie się źle przyjętym i niezrozumianym, lub zrozumianym opacznie. Musimy być tego świadomi, że we współczesnym świecie nawet nasi bliscy będą się z nas naigrawać i odrzucać wartości religijne i moralne, głoszone przez Kościół i nauczanie naszego Pana. Doświadczymy niejednokrotnie gorzkiej prawdy słów Chrystusowych: „Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.” Najtrudniej jest uwierzyć i zaufać komuś, kogo się zna i kto wydaje się "swojakiem". A jeszcze trudniej jest słuchać, gdy ktoś taki "wygarnia" grzechy, mówi o słabościach i przywarach, o błędach i nałogach. To gniewa i drażni o wiele bardziej niż gdyby mówił to ktoś zupełnie obcy. Tak właśnie potraktowano Jezusa w Nazarecie Jego rodzinnym mieście, gdzie wszyscy Go znali. Oni bowiem nie chcieli Jego pouczeń, ale cudów.

Jeśli chcemy być wierni Mistrzowi, to musimy przyjąć, że i my tak będziemy traktowani, ale też ... Musimy przyjąć fakt, że czasami do nas przyjdzie ktoś kogo znamy i będzie dla nas prorokiem, niewygodnym i trudnym do przyjęcia. Warto pamiętać o tym, gdy ktoś uczciwie i bez złośliwości zwraca nam uwagę. Pan Bóg posyła nam wtedy właśnie proroka, aby nam pomógł.

Gdy Jezus nauczał w Nazarecie, nie chcieli Go słuchać, a już szczególnie nie chcieli słuchać gdy mówił o zatwardziałości i uporze ich serc. Czyż nie jest tak i wśród nas ? A szkoda, bo ci, których naprawdę znamy, znają i nas. I to właśnie oni wiedzą o nas najwięcej i jeśli zwracają nam uwagę z miłością -o jakiej mówi św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu- to przecież możemy być pewni, że jest to tylko i wyłącznie dla naszego pożytku i dobra. Chciałoby się nawet powiedzieć: "Nie słuchaj tych, którzy ci przyklaskują i kadzą, bo to cię tylko wpędza w pychę i samozadowolenie. Słuchaj raczej tych, którzy cię krytykują, bo jeśli robią to z miłością, to przecież jest to  dla twojego dobra."

Cesarz Marek Aureliusz podobno miał się modlić tak: "Boże, chroń mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z prawdziwymi wrogami sam sobie poradzę".

A może i mnie fałszywi przyjaciele schlebiając mi wyrządzają większą szkodę, niż ci, których uważam za wrogów, bo ośmielają się mnie krytykować ...?

Modlitwa wiernych
Ojcze Wszechmogący daj nam prosimy być Twoimi wiernymi i nieustraszonymi świadkami wśród zmieniającego się świata i głosić Twoją miłość i prawdę tam, gdzie panuje niezrozumienie, nienawiść i egoizm.
1         Za Papieża, biskupów i kapłanów, aby nigdy nie obawiali się być niepopularnymi głosząc Twoje Królestwo i nawołując do pokuty i nawrócenia             Ciebie prosimy ...
2         Daj naszym duszpasterzom odwagę głoszenia niepopularnych ale zbawiennych prawd, a nam daj pokorę do ich przyjęcia               Ciebie prosimy ...
3         Daj nauczycielom mądrość i roztropność w dawaniu świadectwa Tobie, a uczniom odwagę i zrozumienie w przyjmowaniu nauki              Ciebie prosimy ...
4         Pozwól i nam z radością i odwagą  świadczyć o Tobie autentycznym przykładem życia ucznia chrystusowego świadczyć                     Ciebie prosimy ...
5         Wszystkim, którzy lękają się lub są niepewni udziel Twego Ducha mądrości, rozwagi i męstwa w wiernym wyznawaniu Twojego Syna                     Ciebie prosimy ...
Ty posłałeś swojego Syna, Odwieczne Słowo, aby nam objawić siebie i przyprowadzić nas do jedności z Tobą, wspieraj nas na drodze do zbawienia mądrością i pokorna odwagą Twoich sług a naszych pasterzy przez Chrystusa jedynego i Dobrego Pasterza, Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen

Słowo przed rozesłaniem
Za chwilę usłyszymy słowa „Idźcie, Ofiara spełniona”. Nie jest to zaproszenie do zapomnienia, ale raczej do głoszenia naszym codziennym życiem prawdy o Bogu, Który czeka na nasze nawrócenie. Bądźmy prorokami prawdy i miłości Boga, w naszych rodzinach, w naszym środowisku i wśród dzisiejszego świata, tak często odchodzącego od Boga.