czwartek, 26 kwietnia 2018

V Niedziela Wielkanocna - B

Dz 9,26-31

Kiedy Paweł przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem. Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze /Szaweł/ ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie. Przemawiał też i rozprawiał z hellenistami, którzy usiłowali go zgładzić. Bracia jednak dowiedzieli się o tym, odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu. A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego.

1J 3,18-24

Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga, i o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.

J 15,1-8

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.



Ja jestem krzewem winnym...

Tylko trwając w Jezusie możemy przynosić owoce. Bez Niego jesteśmy jak uschłe gałęzie, które należy odciąć i wyrzucić. Nie doświadczyłem prawdopodobnie i nie wiem, co to znaczy "trwać w Jezusie i przynosić owoc". Pomocą mogą tu być słowa jednak z drugiego czytania, z listu św. Jana Apostoła: "Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą". Jest prawdopodobnie tak, że ja twierdzę tylko, że jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa, że moja wiara to tylko jałowe, słowne deklaracje, a moje życie codzienne dalekie jest od czynu i od prawdy. Trwać w Jezusie, to znaczy, na co dzień i w każdej sytuacji czerpać z Niego, do Niego odnosić całe życie i wszystkie jego wydarzenia, według Niego kształtować swoje postępowanie, nawet gdyby miało mnie to kosztować. Trwać w Jezusie to trwać w Prawdzie, w prawdzie o sobie i swoich ułomnościach, w prawdzie o bliźnim i jego potrzebach i w Prawdzie o Bogu i Jego do mnie miłości ... wymagającej, a nie sentymentalnej miłości.

Jeśli trwam w Chrystusie i moje życie nie jest jedynie jałowym mieleniem pustych słów, ale czynem i prawdą, to i On trwa we mnie i moje życie jest owocne. A drzewo poznaje się przecież właśnie po owocach. Jakie są więc owoce mojego życia? Czy są one dobre, prawdziwe i trwałe czy tylko pozorne, ułudne i gorzkie? Nie mogę twierdzić, że jestem uczniem Chrystusa jeśli jedynymi owocami mojego życia jest cwaniactwo, drwina, szyderstwo, zgorzknienie, wieczne pretensje, niezadowolenie, obłuda, kłamstwo, wyzysk, egoizm, pycha, zarozumiałość, wyniosłość, pogarda, lekceważenie Boga i innych. Nie mogę twierdzić, że trwam w Chrystusie dopóki inni tego nie widzą i nie doświadczają w sposób konkretny i namacalny. Wszystkie słowne deklaracje, a nawet bardzo pobożne zewnętrzne manifestacje, pielgrzymki, oazy, nowenny są niczym innym jak jałowym młóceniem słomy, jeśli nie ma owoców w czynie i w prawdzie. I niestety będę odcięty i wyrzucony, bo nie przynoszę owoców...

A co znaczy trwać w Bogu? Również i na to pytanie św. Jan daje odpowiedź. Bardzo precyzyjną i jednoznaczną odpowiedź: "Kto wypełnia przykazania, trwa w Bogu a Bóg w nim." Łudzę się tylko i okłamuję (najbardziej samego siebie) twierdząc, że jestem wierzącym, a jednocześnie lekceważąc sobie Boże przykazania..., a szczególnie przykazanie miłości bliźniego.

Panie, nie pozwól i się łudzić i oszukiwać
moją zewnętrzną pobożnością.
Panie, naucz mnie jak, na co dzień przynosić dobre owoce

radości, życzliwości, pomocy, serdeczności, delikatności, uczciwości i dobroci.

sobota, 21 kwietnia 2018

IV Niedziela Wielkanocna – B – Niedziela Dobrego Pasterza

Dz 4,8-12

Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka - którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych - że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.

1J 3,1-2

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.

J 10,11-17

Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać.

Jezus jest kamieniem węgielnym i Dobrym Pasterzem

Trzeba być realistą. Należy budować swoje życie na solidnych fundamentach i nie wolno bujać w obłokach. A więc najpierw solidna, dobra szkoła, dobrze płatny i popularny zawód, najlepiej lekarz lub jeszcze lepiej -modny ostatnio i bardzo popłatny zawód- menedżer, później; samochód, mieszkanie, albo porządnie urządzony dom, porządne konto w banku, a w końcu można sobie pozwolić na odrobinę idealizmu i sentymentów. Tak myśli większość ludzi w naszych czasach. I w ten sposób organizuje sobie życie, poświęcając wszystkie swoje siły i energie na takie właśnie solidne budowanie na skale.

Kto jednak chce naprawdę budować swoje życie na trwałym fundamencie musi się liczyć z tym, że jedynym fundamentem godnym zaufania, jedyną opoką, na której można się oprzeć, jedyną skałą i bazą jest sam Jezus Chrystus. Niestety wielu nie uznaje tego fundamentu, wielu odrzuca możliwość budowania na tej opoce, wielu jest przekonanych, że takie budowanie to strata czasu i sentymentalizmy. Kto ma rację? Kto naprawdę zbuduje swoje życie? Ano rozglądnijmy się dookoła wśród znajomych ... ale patrzmy uczciwie i czekajmy do końca ...

"Jeśli kto chce zyskać swoje życie musi je stracić, a kto straci swoje życie z mego powodu, ten je zyska ... " Może taką właśnie logikę (logikę krzyża i ośmiu błogosławieństw) trzeba zastosować, aby zrozumieć, że naprawdę jedynym fundamentem godnym zaufania jest sam Chrystus ...? Aby zrozumieć, co naprawdę jest budowaniem na piasku, a co budowaniem na skale?

I jeszcze jedno. Czy ufam Chrystusowi, Dobremu Pasterzowi, Który oddał swoje życie za mnie? Jeśli nie, to oczywiście nie będę budował swego życia inaczej jak na solidnym fundamencie dobrej szkoły, dobrze płatnego zawodu i porządnego konta bankowego ... tylko, bo innego fundamentu nie znajdę, bo inny fundament, Jezus Chrystus nie ma dla mnie żadnego znaczenia ... Tylko ... czy moja budowa naprawdę przetrwa?


Jezus Chrystus jest kamieniem, odrzuconym przez budujących, który stał się głowicą węgła. I nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.


piątek, 13 kwietnia 2018

III Niedziela Wielkanocna – B

Dz 3,13-15


Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami. Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone.

1J 2,1-5a

Dzieci moje, piszę wam to, dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On, bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata. Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: Znam Go, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.

Łk 24,35-48

Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.



Nawróćcie się aby odpuszczone zostały wasze grzechy

Ze Zmartwychwstania Chrystusa wynika kilka oczywistych wniosków:

- ten, kto uwierzył w Chrystusa nie jest już z więcej niewolnikiem prawa i grzechu, ale synem Bożym, wyzwolonym z niewoli grzechu,
- Chrystus jest jego jedyną nadzieją i Panem,
- grzech i śmierć nadal są naszym udziałem, ale nie jesteśmy już bezbronni i bezradni wobec tych rzeczywistości, bo Chrystus jest Zwycięzcą grzechu i Panem życia,
- w Nim i przez Niego możemy pokonać grzech i słabość pojawiające się w naszym życiu,
- staliśmy się światłem świata i głosicielami Dobrej Nowiny o zbawieniu człowieka,
- Jezus jest pośród nas, a my jesteśmy Jego świadkami,

Ustawicznie jednak potrzebna jest nasza zgoda na panowanie Chrystusa w naszym życiu i nasza współpraca. Nie może być tak, że z jednej strony wierzę w zbawczą moc Boga, ale z drugiej strony pozwalam sobie żyć w zakłamaniu i niejasnych koneksjach i układach ze złem, hołdując swoim namiętnościom i słabościom.

Jeśli jednak nawet zdarzy mi się zgrzeszyć, to zawsze mam tę pewność, że z Jego pomocą mogę "z tego dołka wyjść". Grzech nie jest moim panem, nie jest dla wierzącego żadnym fatum, ani przeznaczeniem. Jest przypadłością człowieka, która zdarza się każdemu żyjącemu, ale nie jest koniecznością i nie muszę mu ulegać, ani być od niego zależnym, bo zostałem wyzwolony z jego władzy przez samego Syna Bożego.


Która religia wyzwala człowieka z grzechu w ten bardzo personalistyczny i pełen godności sposób? Pracując w latach 1998 - 2006 na Komorach i przyglądając się Islamowi, odkryłem niezaprzeczalne wartości Chrześcijaństwa. Tylko w Chrześcijaństwie Bóg stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla mojego zbawienia.

piątek, 6 kwietnia 2018

II Niedziela Wielkanocna – Miłosierdzia Bożego rok B


PIERWSZE CZYTANIE

Dz 4, 32-35
Jeden duch i jedno serce wspólnoty chrześcijańskiej

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na wszystkich.
Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
Oto słowo Boże.

DRUGIE CZYTANIE

1 J 5, 1-6
Naszą siłą jest nasza wiara

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła

Najmilsi:
Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził; i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.
A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?
Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą.
Oto słowo Boże.

EWANGELIA
J 20, 19-31
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
Oto słowo Pańskie.

Homilia i materiały duszpasterskie

W pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 18 kwietnia 1993 roku, na placu Świętego Piotra w Rzymie Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył Siostrę Faustynę Kowalską do grona błogosławionych. Kanonizacji błogosławionej siostry Faustyny dokonał siedem lat później, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy 30 kwietnia 2000.

W „Dzienniczku Duchowym” Siostry Faustyny znajdujemy taki wpis: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” (299). A kilkanaście stron dalej słowa: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mojego; wylewam całe morze łask na dusze które się zbliżą do źródła miłosierdzia. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar” (699).

Dzisiaj właśnie czcimy to, o czym pisze S. Faustyna. Dzisiaj, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, kiedy w pamięci żywo jeszcze mamy podniosłe i radosne Alleluja, Jezus żyje, sam Bóg proponuje nam zwrócić się ku Jego Miłosierdziu. Wielkanoc, to radość Zmartwychwstania, to radość zwycięstwa życia nad śmiercią, dobra nad złem, Miłosierdzia nad grzechem. Tak właśnie chce Bóg, Ojciec Miłosierdzia, gdyż jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: „Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia” (Ef 2, 4 n.). Bóg nas właśnie przywrócił do życia razem z Chrystusem. Tę tajemnicę wspominaliśmy w ubiegłą Niedzielę Wielkanocną. I dlatego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy czcimy właśnie owo Nieskończone Miłosierdzie Boże, dzięki Któremu możemy z ufnością wołać: „Jezu ufam Tobie”.

Wzruszająca jest prostota i zarazem głębia słów Koronki do Miłosierdzia Bożego: „Ojcze przedwieczny ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego ...”. Czyż możemy ofiarować Ojcu coś bardziej wartościowego i zarazem coś bardziej przekonywującego, jako przebłaganie za grzechy nasze? Czyż Bóg może dać się niejako „zaszantażować” bardziej? I dlatego to proste, a zarazem ogromnie potężne wołanie: „Dla Jego bolesnej Męki, miej miłosierdzie dla nas”, wołanie to, po prostu nie może pozostać bez odpowiedzi. Bóg nie może być głuchy na prośby tych, którzy „szantażują” Go męką Jego Umiłowanego Syna. Bóg „szaleje” z miłości do człowieka i na wszelkie sposoby próbuje człowieka do siebie pociągnąć, a człowiek -ze swej strony- tylko wtedy odnajduje siebie samego i swoje ostateczne spełnienie i powołanie, kiedy ucieka się do Bożego Miłosierdzia. Jak pisze Jan Paweł II w swej Encyklice: „Człowiek i jego najwyższe powołanie odsłania się w Chrystusie poprzez objawienie tajemnicy Ojca i Jego miłości.” (Dives in Misericordia nr. 1)

Tylko niestety człowiek także  szaleje, ale jego szaleństwo jest zaprzeczeniem miłości, jego szaleństwo, to rozpasanie, wyuzdanie, nienawiść, pycha, zarozumiałość … Szaleństwo człowieka to 40 milionów dzieci mordowanych corocznie w łonach matek, to parady „równości”, to próby „legalizacji” eutanazji, to amok zaślepienia, pychy i egoizmu … A Bóg widząc to szaleństwo człowieka i jego pęd ku unicestwieniu, nie ustaje w próbach opamiętania człowieka, nie zniechęca się ludzką pogardą i odrzuceniem, ale ponawia nieustannie swój apel … „sprowadź mi ludzkość całą, a szczególnie wszystkich grzeszników, i zanurz ją w morzu miłosierdzia mojego.

Czy jednak człowiek się opamięta w swoim szaleńczym biegu ku nicości? Czy odstąpi od swej pychy i zrozumiałości? Czy przestanie zarozumiale obrażać Boga i twierdzić obłąkańczo, jak na plakatach reklamowych w Londynie i kilku miastach Kanady „Boga prawdopodobnie nie ma, więc przestań się martwić i ciesz się życiem”? Szaleństwo Bożego Miłosierdzia przeciwko szaleństwu ludzkiej pychy. Wygra na pewno to pierwsze, ale czy w tobie także?

Święta Siostra Faustyna w swoim „Dzienniczku” pisanym z polecenia Pana Jezusa i jej spowiedników w latach 1934-1938 opisała swoje głębokie życie duchowe i głębię tajemnicy Miłosierdzia Bożego przypominając światu o miłosiernej miłości Boga i podając nowe formy nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego. A są nimi:

-         obraz Jezusa miłosiernego z napisem „Jezu, ufam Tobie”,
-         święto Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po Wielkanocy,
-         Koronka do Miłosierdzia Bożego,
-         modlitwa w chwili konania Jezusa na krzyżu zwana Godziną Miłosierdzia,

W swoim „Dzienniczku” zapisała w czasie rekolekcji w styczniu 1934 roku:
Jezus każe mi obchodzić to święto miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy.” [Dz. 258]

Papież Jan Paweł II w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 18 kwietnia 1993 roku, na Placu Świętego Piotra w Rzymie zaliczył Siostrę Faustynę Kowalską do grona błogosławionych. Kanonizacji błogosławionej Siostry Faustyny dokonał siedem lat później, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 30 kwietnia 2000 r. Święto Miłosierdzia Bożego zostało ogłoszone oficjalnie dla całego kościoła podczas kanonizacji Siostry Faustyny. Czasami myślę sobie nawet, że być może Bóg w swojej mądrości doprowadził do wyboru Karola kardynała Wojtyły na Papieża właśnie po to, aby On ustanowił to święto dla całego kościoła.

Święto to poprzedza nowenna rozpoczynająca się w Wielki Piątek.

W „Dzienniczku” Siostra Faustyna cytując słowa Jezusa przekazuje niezwykłe obietnice Chrystusa związane z tym świętem: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar.” [Dz. 699]

W Koronce do Miłosierdzia Bożego powtarzamy słowa modlitwy, której sam Chrystus nauczył siostrę Faustynę: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Te niezwykłe słowa w połączeniu z obietnicą związaną z Niedzielą Miłosierdzia, kryją w sobie całą głębię Miłości Stworzyciela do stworzenia. Bóg pragnie okazać swoje miłosierdzie wszystkim i wszystkich doprowadzić do zbawienia, bo po to właśnie posłał swojego Jednorodzonego Syna na świat, aby świat zbawić.

Można zadać sobie pytanie: „o co Bogu chodzi, kiedy tak bardzo naciska i podkreśla konieczność uciekania się do Jego Miłosierdzia?” Czy nie jest to zadziwiające i zastanawiające, że sam Bóg przypomina nam o tym tak bardzo mocno i stanowczo? Czy nie jest to zastanawiające, że Bogu tak bardzo zależy na zbawieniu wszystkich, na doprowadzeniu wszystkich do życia wiecznego, że „wymyśla” coraz to nowe sposoby zbawienia swojego stworzenia? Mówi o tym wielokrotnie i bardzo zdecydowanie w Dzienniczku Siostry Faustyny: „Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do źródła miłosierdzia mojego.”

Tylko, że to stworzenia jest czasami tak bardzo aroganckie i tak uparcie odrzuca Jego zbawczą wolę, koniecznie pragnąc żyć w niewoli grzechu ...

Dlaczego ????

Godzina Miłosierdzia

            O trzeciej godzinie - powiedział Pan Jezus do s. Faustyny w październiku 1937 roku w Krakowie - błagaj Mojego miłosierdzia szczególnie dla grzeszników i choć przez krótki moment zagłębiaj się w Mojej męce, szczególnie w Moim opuszczeniu w chwili konania. Jest to godzina wielkiego miłosierdzia dla świata całego (Dz. 1320). Taka jest historia powstania tej formy kultu Miłosierdzia Bożego. Kilka miesięcy później Pan Jezus powtórzył to żądanie określając cel jej ustanowienia, obietnice związane z praktykowaniem modlitwy w tej godzinie oraz sposoby jej obchodzenia.

            Godzina Miłosierdzia jest formą kultu, w której czcimy moment konania Jezusa na krzyżu (1500), kiedy to stała się łaska dla świata całego - miłosierdzie zwyciężyło sprawiedliwość (Dz. 1572). Nie chodzi tutaj o godzinę zegarową - 60 minut modlitwy - ale o modlitwę w momencie, gdy zegar bije trzecią godzinę (Dz. 1572), czyli w chwili konania Jezusa na Kalwarii. Tę formę kultu Miłosierdzia Bożego można praktykować nie tylko w Wielki Piątek, czy w każdy piątek, ale codziennie. Jest to czas uprzywilejowany w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego.

            Pan Jezus pragnie, aby w tej godzinie chociaż przez krótki moment rozważać Jego bolesną mękę, w której w sposób najpełniejszy objawia się tajemnica Jego miłosierdzia. Poznanie jej prowadzi do modlitwy uwielbienia i dziękczynienia, a także błagania o potrzebne łaski dla całego świata, a szczególnie dla grzeszników, bo w tej chwili [miłosierdzie] zostało na oścież otwarte dla wszelkiej duszy.

            Z modlitwą w godzinie Miłosierdzia związał Pan Jezus obietnice wszelkich łask. W tej godzinie - powiedział - nie odmówię duszy niczego, która Mnie prosi przez mękę Moją (Dz. 1320). W godzinie tej uprosisz wszystko dla siebie i dla innych (Dz. 1572). Chrystus postawił więc trzy warunki konieczne dla spełnienia obietnic: modlitwa ma mieć miejsce o godzinie 300 po południu, ma być skierowana do Pana Jezusa i winno się w niej odwoływać do wartości i zasług Jego męki. Ponadto trzeba jeszcze zaznaczyć, że przedmiot modlitwy musi być zgodny z wolą Bożą, a sama modlitwa powinna być ufna, wytrwała i połączona z uczynkami miłosierdzia, co jest warunkiem prawdziwego nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego.

            Pan Jezus udzielił również wskazówek dotyczących sposobów modlitwy w godzinie Miłosierdzia: Staraj się w tej godzinie - powiedział - odprawiać drogę krzyżową, o ile ci na to obowiązki pozwolą; a jeżeli nie możesz odprawić drogi krzyżowej, to przynajmniej wstąp na chwilę do kaplicy i uczcij Moje Serce, które jest pełne miłosierdzia w Najświętszym Sakramencie; a jeżeli nie możesz wstąpić do kaplicy, pogrąż się w modlitwie tam, gdzie jesteś, chociaż przez króciutką chwilę (Dz. 1572).

            Godzina Miłosierdzia staje się codziennym czasem modlitwy apostołów Bożego Miłosierdzia pod każdą szerokością geograficzną. Dlatego wierzący jakby w nieprzerwanym akcie modlitwy łączą się z Jezusem konającym na krzyżu i - spełniając Jego prośbę - błagają o miłosierdzie Boże dla świata, szczególnie dla grzeszników.

Biała Niedziela, kończąca oktawę Wielkanocy, jest obchodzona jako Niedziela Miłosierdzia Bożego. W sposób spontaniczny wierni oddawali szczególnie cześć Miłosierdziu w tę niedzielę już od czasu II wojny światowej. Oficjalnie święto to, listem na Wielki Post w 1985 roku ustanowił najpierw w swojej diecezji metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski.

Następnie inni biskupi wprowadzali święto w swoich diecezjach. W roku 1995, na prośbę Episkopatu, Stolica Apostolska wydała dekret zezwalający na obchodzenie tego święta we wszystkich diecezjach Polski, przy zachowaniu przepisów liturgicznych obowiązujących w tym dniu. Oczywiście takie świętowanie Białej Niedzieli swój początek ma w objawieniach s. Faustyny.

Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299) - powiedział do niej Pan Jezus. Te i podobne słowa powtarzają się w Dzienniczku przynajmniej 14 razy. Jak bardzo przesłanie zawarte w objawieniach s. Faustyny jest aktualne, pokazują słowa z encykliki Dives in misericordia. Jan Paweł II pisze: „Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie »miłosierdzie« jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem”.


Aby dostąpić Miłosierdzia Bożego, trzeba najpierw w Niego uwierzyć, ale i uznać samemu, że ja tegoż Miłosierdzia Bożego potrzebuję ...