02.11. Dzień Zaduszny
Hioba
19,1.23-27a
Hiob na to odpowiedział i rzekł:
Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić?
Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?
Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni.
Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę.
To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny.
1Kor
15,20-24a.25-28
Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród
tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez
człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają,
tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej
kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie
Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i
gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował,
aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie
pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że
wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko
poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie
poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we
wszystkich.
Łk
23,44-46.50.52-53. 24,1-6a
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez
środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i
sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i
poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie,
wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień
tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od
grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy
wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących
szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich:
Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.
A dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju ...
Modlimy się tradycyjnie nad grobami zmarłych powtarzając
formułę:
"Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie,
A światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen."
Ale dlaczego wysyłamy naszych zmarłych do jakiejś bliżej
niesprecyzowanej krainy wiecznego spoczynku, do Hadesu lub Sheolu, do Tartaru
czy też innego miejsca, bliżej nieokreślonego, wiecznego bezruchu?
Czemu nie modlimy się raczej:
"Chwalebne zmartwychwstanie racz im dać Panie,
A światłość Twoja i radość wiecznego życia z Tobą niech
będzie dla nich nagrodą,
Niech królują z Tobą na wieki ..."
Oni nie umarli po to, aby przejść do jakiejś szarej i
bezbarwnej krainy cieni, czy wiecznego bezruchu. Oni nie odpoczywają w martwym
pokoju. Oni, albo żyją już w bezpośredniej bliskości i obecności Boga i o oczekując jedynie na powtórne połączenie z
ciałem dzielą radość życia wiecznego z Bogiem, jako święci (tych czciliśmy
wczoraj), albo są w stanie bolesnego (a nie spokojnego) oczyszczenia, ale i w
stanie nadziei na radość wieczną. Ale na pewno nie w stanie martwego bezruchu.
Za nich się modlimy, aby jak najszybciej osiągnęli stan wiecznego życia i
królowania z Tobą. Ale módlmy się też i za siebie, abyśmy i my też tam razem z
nimi byli ... może już niedługo? Amen.
Dn
12,1-3
W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest
opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi
zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co posnęli w
prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku
wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy
nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
Rz
6,3-9
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest
zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez
chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to,
abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki
chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z
Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne
zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz
człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w
niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli
umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc,
że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma
już władzy.
J
11,32-45
A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go
upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie
umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią
przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli
Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy
z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić,
by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do
grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie
kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży
bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci,
że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł
oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że
mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to
powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał
donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i
ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich
Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów
przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Wielu co posnęli zbudzi się ...
Według proroka Daniela "jedni powstaną do
wiecznego życia, inni ku hańbie i wiecznej odrazie".
A według św. Augustyna:
"Pan Bóg przygotowuje nam w życiu przyszłym
trzy wielkie niespodzianki:
• pierwsza z nich, to takt, że spotkamy tam tych którzy
według nas być tam nie powinni np. w niebie),
• druga to ta, że nie spotkamy tam tych, którzy według
nas tam być powinni (np. w piekle),
• i trzecia, że sami się tam znaleźliśmy (np. w ......)
!!!!!!!!
Nie dajmy się zaskoczyć tym trzem niespodziankom, a szczególnie
tej ostatniej ...
Zobacz ilu żyło przed tobą, uspokajając się i odsuwając
pojednanie z Bogiem „na później”. I nagle !!! Nie ma ich ... nie zdążyli się później pojednać z Bogiem!!!
Mdr
3,1-6.9
A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście
od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu
doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym
skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich
godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną
ofiarę. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy
Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
2Kor
4,14-5,1
Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem
przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to
bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez
dziękczynienie wielu. Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem
niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia
się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują
bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co
widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to
zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje
nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom
nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.
J
14,1-6
Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie
wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam
powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam
miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam,
gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz:
Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu
Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej
jak tylko przeze Mnie.
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele ...
Jezus nie kryje przed nami ani konieczności swego własnego
"odejścia", swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego
odejścia, śmierci każdego z nas. Nie mówi nam "nie bój się nie
umrzesz". Ale mówiąc o konieczności śmierci pokazuje nam
jednocześnie drogę jaką powinniśmy kroczyć, aby dotrzeć do domu Ojca i pokazuje
nam ostateczny cel naszej wędrówki. Jego słowa: "Ja jestem Drogą,
Prawdą i Życiem" można także zrozumieć w następujący sposób:
"Ja jestem prawdziwą droga życia", albo "Ja
jestem drogą w prawdzie do Życia Wiecznego". Naszym zadaniem jest
do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka nas prawdziwe życie, czeka
nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego rąk wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz
Zbawiciel, i cała rzesza przyjaciół i ludzi których kochaliśmy. Sam Chrystus
przygotował tam dla nas miejsce i chce nas mieć przy sobie. Nie zmarnujmy tego
zaproszenia ... Znamy drogę, znamy cel ... czemu mielibyśmy przez własną
głupotę, pychę, upór czy zatwardziałość serca dotrzeć tam, gdzie nikt na nas
nie czeka?
Dwie perspektywy: przemijalność - wieczność
Dzisiejsze
wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych możemy widzieć w dwóch perspektywach, na
dwa możliwe sposoby odczytywać sens dzisiejszego dnia, ale i całe ludzkie
życia. A są to; przemijalność i wieczność.
W
perspektywie przemijalności rodzi się ból, żal i nostalgia za tymi, którzy
odeszli, za tymi, których już nie ma między nami. W perspektywie przemijalności
stajemy dzisiaj nad grobami w zadumie i -w refleksyjnym nastroju- wspominamy
naszych bliskich; rodziców, braci i siostry, bliższych i dalszych krewnych,
przyjaciół i znajomych. I z każdym upływającym rokiem notujemy ze smutkiem, że
ich lista jest coraz dłuższa, że coraz mniej ich po tej stronie, i coraz więcej
grobów mamy do odwiedzenia, coraz więcej świec do zapalenia. Z perspektywy
przemijalności z lękiem i niepokojem myślimy także o -zbliżającej się- naszej śmierci, o dniu naszego przejścia. I za
psalmistą z lękiem powtarzamy:
„W
proch każesz powracać śmiertelnym, i mówisz: Synowie ludzcy, wracajcie!
Bo
tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż
nocna.
Porywasz
ich: stają się jak sen poranny, jak trawa, co rośnie:
rankiem
kwitnie i jest zielona, wieczorem więdnie i usycha. (...)
Bo
wszystkie dni nasze płyną pod Twoim gniewem; kończymy nasze lata jak
westchnienie.
Miarą
naszych lat jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt gdy jesteśmy mocni;
a
większość z nich to trud i marność: bo szybko mijają, my zaś odlatujemy.
Naucz
nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca.” (Ps 90:3-12)
W
perspektywie przemijalności dzień dzisiejszy jest rzeczywiście dniem smutnym i
nastrajającym ponuro. Ale też dobrze, że każe nam się zreflektować, zastanowić,
zatrzymać w pędzie za sukcesem i w pogoni za materialnym dostatkiem. Dobrze, że
jest w nim czas na taką nawet, wstrząsającą refleksję i na spojrzenie skierowane
ku śmierci. Świat dzisiejszy boi się śmierci, usuwa ją i eliminuje na wszelkie
możliwe sposoby nawet ze słownictwa.
Ale jest
też druga perspektywa dnia dzisiejszego, perspektywa wiary, perspektywa
wieczności ...
I w tej
perspektywie najpierw za autorem Księgi Mądrości musimy powtórzyć: „... dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. (To tylko) oczom głupich się zdało, że pomarli,
zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni
przecież trwają w pokoju.”
I za św.
Pawłem z wiarą wyznajemy: „chociaż
bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz,
odnawia się ..., bo Ten, który wskrzesił z martwych Jezusa, z Jezusem przywróci
życie także nam.” W tej perspektywie, śmierć nie jest definitywnym
końcem, nie jest katastrofą i nieodwracalnym przeznaczeniem. Bo w tej
perspektywie śmierć jest początkiem, a nie końcem życia. Zmarli nie znajdują
się w zapomnianym Tartarze, nie są mieszkańcami mrocznego Hadesu, czy
nieokreślonej krainy cieni.
Bo jak
zapewnia nas Chrystus: „Niech się
nie trwoży serce wasze. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.” Tylko, -tak na dobrą sprawę- kto z nas tak
naprawdę w to wierzy? I tu jest podstawowe pytanie i zasadnicza trudność.
Obserwując
czasami zachowanie ludzi na pogrzebach (katolików!) zastanawiam się, czy oni
naprawdę wierzą w zmartwychwstanie, w to zdecydowane zapewnienie Chrystusa „...gdy
odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie,
abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem ...”?
Wszyscy
ci, których w dniu dzisiejszym wspominamy są już przecież w ręku Boga. Czyż
moglibyśmy im zapewnić coś lepszego tu, na ziemi? Czyż życie wieczne, jakiego
Bóg udziela nie jest celem ostatecznym każdego z nas? Czyż nie po to się
narodziłem i nie po to żyłem, aby w końcu odziedziczyć z Chrystusem życie
wieczne w domu Ojca?
Dobrze, że
jest dzisiaj także czas na pogłębioną refleksję w wierze i na spojrzenie ku życiu, wiecznemu
życiu. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych jest na pewno okazją do
głębszej refleksji o przemijaniu, ale i o życiu, nie o śmierci. Skoro bowiem
Ojciec woła nas: „Synowie ludzcy, wracajcie!”, to dlaczego mielibyśmy się obawiać? No chyba, że
za bardzo zaangażowałeś się w doczesność ... i może dlatego wieczność jest tak
przerażająca, a spotkanie z Bogiem będzie raczej spotkaniem z surowym Sędzią,
niż spotkaniem z Miłującym Ojcem? Dlatego być może warto się modlić słowami
psalmu : „Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca.”