Zatrzymaj radość wyrzuć mit ....
nowojorskim ateistom dziękujemy za świetny plakat (TUTAJ) . U góry wesoły krasnal mikołajowy i podpis „Keep Merry”, czyli z życzeń świątecznych „Merry Christmas” zachowaj tylko „merry” – wesołych. A co z Christmas? Na dole twarz Ukrzyżowanego Jezusa i podpis „Dump The Myth” (wyrzuć mit). Zamysł autorów pewnie był inny. Ale patrząc na wesołkowatego supermarketowego mikołajka i na prześliczną twarz Jezusa, widać gołym okiem, gdzie jest prawda, a gdzie mit. ks. Tomasz Jaklewicz za: http://kosciol.wiara.pl/doc/1402660.Podziekowania-dla-ateistow
I wyjaśnienie co jest mitem :-)
Santa Claus is coming to town and Norad's (North American Space Defend Command) got him on radar
- 50 years of history behind military volunteers who track and report Santa's location
Tracking Santa in 2012 has become a major undertaking for Norad , with 1,250 volunteers on duty to provide updates to the public and media.
See also
http://www.noradsanta.org/
http://www.cbc.ca/news/politics/story/2012/12/21/pol-santa-norad-christmas-eve.html
Gdzie jest ten mit, a gdzie prawda?
poniedziałek, 24 grudnia 2012
25.12. Boże Narodzenie – 3 Msze
- Msza o północy – Pasterka
Iz 9,1-3.5-6
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś
wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą
przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu,
pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów. Albowiem Dziecię nam się
narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go
imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.
Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego
królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na
wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.
Tt 2,11-14
Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie
wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz
światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując
błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela
naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od
wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w
spełnianiu dobrych uczynków.
Łk 2,1-14
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta,
żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się
wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby
się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z
miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ
pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją,
która była brzemienna.
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas
rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i
położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i
trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i
chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz
anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która
będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam
Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was:
Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle
przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga
słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.
Naród kroczący w
ciemnościach ujrzał światłość ...
Historyczny fakt, umiejscowiony precyzyjnie przez św.
Łukasza Ewangelistę stał się początkiem Historii Zbawienia ludzkości. Ale
przecież nie jest to tylko historyczny fakt, jak wiele innych. Nie jest to
tylko jeden z wielu historycznych faktów. Doniosłości i znaczenia tego faktu
nigdy nie będziemy w stanie do końca poznać, zrozumieć i ocenić. Bóg stał
się człowiekiem. Bóg narodził się wśród ludzi, otworzył nam drogę do Ojca,
uczynił nas dziećmi Bożymi ... Cokolwiek by powiedzieć, będzie to zawsze za
mało, będzie to zawsze nieudolne i zawsze dalekie od prawdy ujmującej i
najgłębszej, prawdy niewyrażalnej i niewyobrażalnej, prawdy o Miłości Boga do
człowieka.
Może więc lepiej zacząć od drugiej strony, od strony
człowieka i jego odpowiedzi na tę Miłość? Tylko, że wtedy znowu powstaje
trudność, bo jak odpowiedzieć na coś, czego się do końca nie zrozumiało...?
Kiedy Bóg pochyla się nad człowiekiem, kiedy Bóg przychodzi do człowieka, to
wypada jedynie klęknąć i adorować, pochylić się w milczeniu nad Bogiem złożonym
w żłobie i pozostać tak ... być może przez wieczność. Prawda nieogarniona i
jakże często zapomniana, zasłonięta jedynie bożonarodzeniowymi tradycjami.
Prawda o Bogu-Człowieku, Prawda o Bogu, Który tak bardzo ukochał człowieka!
Tylko czy ja zdaję sobie choć odrobinę sprawę z ogromu tej Miłości? Czy ja
próbuję chociaż przez chwilę poddać się wielkości tej prawdy? Czy przypadkiem
ogromu tego wydarzenia nie sprowadziłem jedynie do słodkawych kolęd i
"pobożnego" uczestnictwa w Pasterce, do łamania się opłatkiem i
pustych, okrągłych życzeń przy wigilijnym stole, do białego obrusa i sianka pod
nim?
Jakże łatwo zbanalizować największe prawdy i
"oswoić" największe i najbardziej niezwykłe wydarzenia ... "Naród
kroczący w ciemnościach ujrzał światło ..." tylko, że my
zamieniliśmy to światło ... na choinkowe świecidełka ...
Iz 62,11-12
Oto co Pan obwieszcza wszystkim krańcom ziemi: Mówcie
do Córy Syjońskiej: Oto twój Zbawca przychodzi. Oto Jego nagroda z Nim idzie i
zapłata Jego przed Nim. Nazywać ich będą "Ludem Świętym",
"Odkupionymi przez Pana". A tobie dadzą miano:
"Poszukiwane", "Miasto nie opuszczone".
Tt 3,4-7
Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela,
naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie
spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i
odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa
Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w
nadziei dziedzicami życia wiecznego.
Łk 2,15-20
Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze
mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło
i o czym nam Pan oznajmił. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa
i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało
objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co
im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała
je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko,
co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Moje Boże Narodzenie
Zawsze zastanawia mnie fakt, jak trudno jest nam wyjść
poza codzienność, poza nasze szare i przyziemne sprawy. Próbujemy to czynić
przy pomocy różnych (nie zawsze najlepszych) środków. Urządzamy zabawy,
pikniki, prywatki, bale, święta i festyny. I co nam najczęściej z tego
pozostaje? Niewiele, albo prawie nic ... czasami tylko ból głowy i pustka w
kieszeniach. Ale czy jest dla nas prawdziwym świętem np. Boże Narodzenie? Czy
umiemy je świętować? Przypominam sobie z mojego dzieciństwa rodzinne święta w
domu. Ogromne morze wolnego czasu, leniwie i uroczyście płynące godziny
świątecznych dni, zapalone lampki na choince i ciepły, dobrze nagrzany piec,
odświętnie wysprzątane mieszkanie i czasami (w drugi dzień świąt) odwiedziny
gości. Tak, to było świętowanie, szło się do kościoła, śpiewało kolędy, szkoda
tylko, że później również znaczną część tych świątecznych dni spędzało się
przed telewizorem ... Wszyscy pamiętamy te święta sprzed 25-30-40 lat, na pewno
uboższe i skromniejsze, a jednak pełne uroku i niepowtarzalnej atmosfery
świętowania. A jak jest dzisiaj? Czy my mamy czas na świętowanie? Czy
możliwości jakie się przed nami otwarły; łatwiejsza komunikacja, wczasy zimowe,
możliwość wyjazdu na narty do Austrii, bardziej dostatnie życie ... czy to
wszystko nie spowodowało, że zatraciliśmy umiejętność świętowania, że nasze
święta są pełne pośpiechu i napięć, że często nie ma tam nawet czasu na
świąteczną Mszę świętą? Jak przeżywam moje Boże Narodzenie? Może za dużo jest
tam wizyt, za dużo pośpiechu, za dużo pustych i nic nie znaczących odwiedzin,
ucieczki od rodziny, szukania „aktywnego odpoczynku” na siłę, ucieczki od Boga
i od prawdy, która jest przecież centralnym punktem tych świąt?
Czy my umiemy jeszcze świętować, wyjść z naszej
codzienności, z szarych codziennych spraw i interesów?
A może ja się starzeję i żyję już tylko
wyidealizowanymi wspomnieniami? A co z tych obecnych świąt mają dzieci w
naszych rodzinach? Dużo prezentów i zabawek, św. Mikołaj i Gwiazdor, Dziadek
Mróz i Gwiazdka ... i -u niektórych- frustracje, że kolega dostał prawdziwy
komputer, a ja tylko grę lub nowe buty.
Niech radość pasterzy będzie i naszym udziałem. Bóg
narodził się wśród ludzi, cieszmy się tym, że do nas przyszedł, że stał się
jednym z nas. Niech to będzie centralnym punktem naszego świętowania. Umiejmy
to zachować w naszych sercach, jak Maryja, która rozważała to i strzegła w
swoim sercu.
Spokojnych i radosnych,
chrześcijańskich i prawdziwie religijnych świąt
życzmy sobie nawzajem.
Iz
52,7-10
O jak są pełne
wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój,
zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg
zaczął królować. Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki
radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon. Zabrzmijcie radosnym
śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił
Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie
krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.
Hbr 1,1-6
Wielokrotnie i na
różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych
ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem
wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten /Syn/, który jest
odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej
potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na
wysokościach. On o tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe
od nich imię. Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Ty jesteś
moim Synem, Jam Cię dziś zrodził? I znowu: Ja będę Mu Ojcem, a On będzie Mi
Synem. Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie: Niech Mu oddają
pokłon wszyscy aniołowie Boży!
J 1,1-18
Na początku było
Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Ono było na
początku u Boga.
Wszystko przez
Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w
ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się
człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię.
Przyszedł on na
świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on
światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość
prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.
Na świecie było
/Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do
swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym
jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy
wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale
z Boga się narodzili.
A Słowo stało się
ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką
Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim
świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który
po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie.
Z Jego pełności
wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce.
Podczas gdy Prawo
zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy
nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.
- Na początku było Słowo ...
Cóż piękniejszego
niż słowa Jana, pełne głębi i poezji?
Warto je jeszcze
raz powtórzyć, wolno smakując ich głębię i piękno:
"Na początku
było Słowo,
a Słowo było u
Boga,
To Słowo, Które Bóg wypowiadał stwarzając
wszechświat, w którym sam kiedyś miał się narodzić.
I Bogiem było
Słowo.
Ono było na
początku u Boga.
Wszystko przez Nie
się stało,
a bez Niego nic się
nie stało, co się stało.
Wszystko od Niego bierze swój początek i wszystko w
nim ma zakończenie. Odwieczne Słowo Boże, które jest Bogiem, Synem Bożym,
najdoskonalszym obrazem Ojca.
W Nim było Życie,
a Życie było
światłością ludzi,
a światłość w
ciemności świeci
i ciemność jej nie
ogarnęła (...)
W Nim jest pełnia Życia, Życie samo i światłość i
Prawda i Radość to Ono, Nieogarnione Słowo Boga.
A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród ludzi
(...)"
Tylko, że
niestety "Przyszło do
swoich, a swoi Go nie przyjęli ..."
Jakże smutne to i
prawdziwe ...
jakże prawdziwe i
bolesne ...
swoi GO
nie przyjęli !!!!
Ja także należę
do tych, którzy Go nie przyjęli ...
Bo żyję moim prywatnym
życiem ...
Bo nawet to
Słowo, Które staje się Ciałem na ołtarzu
przyjmuje tylko
od wielkiego dzwonu.
Nadal jest mi
obcy i daleki
i Bóg w stajence
i Bóg w moim
bliźnim ...
"Wielokrotnie i na różne sposoby
przemawia Bóg do człowieka ..."
I co z tego,
skoro tylu ludzi zatyka sobie uszy?
Przemawia do nas
również przez swoje Słowo Przedwieczne,
przez swojego
Syna ...
tylko czy my Go
słuchamy?
czy my rozumiemy
to Słowo?
Teksty do druku w
fromacie .pdf TUTAJ
I życzenia
Bożonarodzeniowe TUTAJ
Teksty do
druku w fromacie .pdf
TUTAJ
24.12. - Wigilia Bożego Narodzenia
Msza rano
2Sm
7,1-5.8b-12.14a.16
Gdy
król zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów,
rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka
Boża mieszka w namiocie. Natan powiedział do króla: Uczyń wszystko, co
zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą. Lecz tej samej nocy Pan skierował do
Natana następujące słowa: Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan:
Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z
pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem
z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich
nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce
mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu,
a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak
dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim,
obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci
zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków,
wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i
utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli
zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od
niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego
opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój
tron będzie utwierdzony na wieki.
Łk 1, 67-79
Wtedy
ojciec jego, Zachariasz, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc:
Niech
będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go,
i
moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida:
jak
zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków,
że
nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
że
miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze -
na
przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi, że nam użyczy tego,
iż
z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy
w
pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.
A
i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz,
bo
pójdziesz przed Panem torując Mu drogi;
Jego
ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona]
przez
odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego.
Przez
nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi,
by
zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby
nasze kroki zwrócić na drogę pokoju.
Bóg wzbudził moc
zbawczą
Kończy
się Adwent. Już dzisiaj wieczorem zasiądziemy do wigilijnej kolacji, będzie
podniośle i uroczyście, chociaż na pewno w wielu domach smutno i skromnie, żeby
nie powiedzieć ubogo. I po kolacji być może stać nas jeszcze będzie na kilka
kolęd, a może nawet na nocną wyprawę do kościoła „na Pasterkę”. Leniwie upłyną
dwa kolejne świąteczne dni ... i może na tym skończą się święta? Co z tego, że
„Bóg
nawiedził lud swój”, co z tego, że ja miałem przede wszystkim
przygotować serce na Jego przyjście, co z tego , że On przychodzi, abyśmy
wyrwani z mocy naszych grzechów, żyli w pokoju i sprawiedliwości?
Jakoś
„otrzaskały nam się” te święta, spowszedniał Adwent i stracił swój sens i
znaczenie. W powodzi zewnętrznych przygotowań, tak niewiele czasu i sił zostaje
już na coś głębszego, na przygotowanie serca, na refleksję, na zastanowienie:
„Po co –tak naprawdę- Bóg przychodzi do człowieka? Po co się rodzi wśród nas?”
Cały Stary Testament jest pełen mesjańskich zapowiedzi, pełen tęsknoty za Tym,
Który ma przyjść. Ludzie Starego Testamentu czekali, ale kiedy Oczekiwany
przyszedł ... przeoczyli, zignorowali Jego przyjście, nie rozpoznali Tego,
Który nawiedził swój lud.
Czy
nie jest podobnie w naszym życiu? Niby wierzę, niby czekam, niby coś tam gdzieś
„w duszy gra”, ale kiedy Oczekiwany przychodzi ... ja jestem zaaferowany
sprawami drugorzędnymi, bez znaczenia. A
może by tak w tym ostatnim dniu Adwentu znaleźć choć odrobinę czasu na
spotkanie z Tym, Który przychodzi?
Nie
przegap jego przyjścia, nie przesłoń go sztuczną choinką i symbolicznym, pustym
nakryciem na stole. Zrób coś, kiedy przychodzi do ciebie w twoim sąsiedzie,
potrzebującym pomocy, w zaniedbanym dziecku, w twoim krewnym borykającym się z
kłopotami. Nie przegap Jego przyjścia!!!!
Iz
62,1-5
Przez
wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej
sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak
pochodnia. Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy
królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana oznaczą. Będziesz
prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie
będą więcej mówić o tobie "Porzucona", o krainie twej już nie powiedzą
"Spustoszona". Raczej cię nazwą "Moje w niej upodobanie", a
krainę twoją "Poślubiona". Albowiem spodobałaś się Panu i twoja
kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy
ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą
się rozraduje.
Dz
13,16-23
Wstał
więc Paweł i skinąwszy ręką, przemówił: Słuchajcie, Izraelici i wy, którzy
boicie się Boga! Bóg tego ludu izraelskiego wybrał ojców naszych i wywyższył
lud na obczyźnie w ziemi egipskiej i wyprowadził go z niej mocnym ramieniem.
Gdy zaś jego odrzucił, powołał Dawida na ich króla, o którym też dał świadectwo
w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we
wszystkim wypełni moją wolę. Z jego to potomstwa, stosownie do obietnicy,
wyprowadził Bóg Izraelowi Zbawiciela Jezusa.
Mt
1,1-25
Rodowód
Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak
ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary,
których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem
Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza,
a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem
Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była
/dawna/ żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz
ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza;
Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz
ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem
Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego. Po przesiedleniu
babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela;
Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem
Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar
ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której
narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Tak więc w całości od Abrahama do Dawida
jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście
pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń. Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z
Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha
Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał
narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę
myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie
bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest
to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem
zbawi swój lud od jego grzechów . A stało się to wszystko, aby się wypełniło
słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna,
któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu,
Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie,
lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.
Emmanuel - Bóg z nami
Prawdą
niewątpliwą jest to, że Bóg jest zawsze z nami, Bóg jest zawsze po naszej
stronie. Długa genealogia Jezusa w dzisiejszej Ewangelii podkreśla ten fakt, że
Syn Boży, Bóg-Człowiek, wszedł nie tylko w ciało ludzkie, ale także w ludzką
historię i w ludzką codzienność, w ludzkie życie i w ludzkie sprawy. To wejście
nie dokonało się w sposób uroczysty i pompatyczno-podniosły, ani tym bardziej
słodko mdły. To wejście Boga w życie człowieka dokonało się nie bez problemów,
jeszcze przed Jego narodzeniem. Nie ma w tym nic wzniosłego, ani patetycznego,
kiedy Józef czuje się zaambarasowany faktem, że oto Maryja jest już w stanie
błogosławionym, jeszcze przed oficjalną ceremonią zaślubin. Możemy sobie tylko
wyobrazić jak bardzo kłopotliwa i niezręczna była taka sytuacja i dla Józefa, i
dla Maryi ... A co powiedzieć o narodzinach nie w aseptycznych warunkach
klinicznych lecz w stajni, wśród zwierząt? Gdzie tu miejsce na wzniosły i
patetyczny nastrój? Gdzie cała ta lukrowana otoczka Świąt Bożego Narodzenia,
którą nam od tygodni serwują „małe kupczyki” i „wielkie magazyny”? Im przecież
nie chodzi o przypomnienie nam faktu narodzin Boga wśród ludzi, ale o pretekst
do zrobienia dobrego interesu.
Bóg
jest tak głęboko wkorzeniony w ludzką historię, w ludzkie życie, że nie waha
się stać się człowiekiem w sposób jak najbardziej naturalny i żyć ludzkim
życiem z wszystkimi jego biedami i kłopotami. Bóg jest tak daleko z
człowiekiem, że nie unika nawet ludzkiej niedoli, ludzkiej biedy i ludzkiej
śmierci.
A
jeśli BÓG JEST Z NAMI to któż przeciwko
nam? Jeśli Bóg jest z nami, to my nie bądźmy przeciwko samym sobie! Nie daj się
pochłonąć drugorzędnym uniesieniom. Nie daj się zwariować przedświątecznym
zakupom i zobacz raczej to, co najważniejsze w czasie świąt Bożego Narodzenie,
że Bóg stał się człowiekiem dla twojego zbawienia!
__________________________________________________
Pasterka 2012
Jak co roku wiara i tradycja przyprowadziły nas na
pasterkę.
Jak co roku słuchamy opisu Bożego Narodzenia.
Jak co roku towarzyszy nam ta sama zimowa sceneria.
Składamy te same życzenia, śpiewamy te same kolędy.
Wszystko to samo.
Tylko miejsc pustych przybywa przy naszych stołach.
A ja troche starszy, trochę inny, bardziej
nowoczesny, bardziej wykształcony, bardziej zabiegany.
A Bóg?
Od wieków ten sam, stający się z kazdym Bozym
Narodzeniem człowiekiem. By być blizej mnie.
Od wieków ten sam, walczący o moja wiare, miłośc i
chrzescijanska nadzieje.Walczacy o mnie i o Ciebie.
A świat ?
Od wieków stając się piękniejszy i atrakcyjniejszy
próbuje zawładnąć moja wiara i moim zyciem.
Byśmy tylko nie zdążyli do Betlejem przywitac rodzacego
się Jezusa.
Byśmy tylko nie usłyszeli jak placze nad światem,
który chce pozbawić Go należnego miejsca.
Ale my jestesmy tu dzisiaj. Droga naszej wiary
przyprowadzila nas do żłóbka aby uklęknąć przed tą wielką tajemnicą, zatopić
się w cichej modlitwie, napełnić się energią miłości.
By świat nigdy nie oderwał nas od Niego.
By Bóg nigdy nie musiał płakać nad moją wiarą.
A człowiek nie musiał płakać nad moim
człowieczeństwem.
_____________________________________________________
Christmas Eve - 2012
As every year the Faith or
the tradition guided us today to the church, to take part in this Mass.
As every year we are
listening to the story of the Nativity of Christ among us.
As every year in our way through
the year we are once again celebrating Christmas.
We are sending to our
friends and relative the same Christmas wishes, sometimes singing the same Christmas
Carols.
Apparently everything the
same, repeated every year in the same or similar sequence …
But only at our tables
there is somebody lacking, and instead of the person who should be there …
there is an empty place …
And I? I am a little bit
older, maybe a little bit more clever more modern, more eloquent and at the
same time more tired, more busy, and –let us be frank- weaker and more fragile.
And what about God?
Throughout centuries the
same, unchangeable, unalterable, eternal. With every Christmas He is becoming one
among us, Emanuel - God with us. Is He closer to me, every year? Am I closer to
Him every year?
For centuries the same Triune
God: the Father, God the Son and God the Holy Spirit, trying constantly to
offer me a deeper faith, more authentic love and stronger hope. He is striving to
have a place in my life.
And what about the world?
Throughout centuries and millennia
more beautiful, more attractive, more tempting and trying to overwhelm me,
trying to take over on my faith, my love, my hope and finally my life. The
world is constantly trying to separate me from God, to delay me in my journey
to Bethlehem, to distract me so that I have no time, no possibility to meet the
newborn Christ. The world is trying to distract me and to defend to listen and
to see that He is weeping over the world, becoming more and more Godless.
But we are here today, we
came to the crib, to kneel down and recognize Him as a Son of God. We are coming
today to the church to worship and to meditate this mystery of God's love. We are
coming here to the source of this love, to get something from this unutterable Mystery
of God's Love. We are coming to ask Him to be a constantly present among us, so
that the world through its sins does not fall away from His Love. We are coming
to ask Him also for ourselves, so that we don’t fall away from His love. Let us
pray for the intention that in our world we can see more God's presence in our
brothers, so that God don’t weep over the inhuman world.
Tekst do druku TUTAJ
sobota, 22 grudnia 2012
IV Niedziela Adwentu 2012 - Fourth Sunday of Advent - Year C
IV Niedziela Adwentu 2012
Święta tuż, tuż. W naszych domach przygotowania idą pełną parą. My już też jesteśmy prawie gotowi.
Bo już jutro będziemy celebrować największe święto jakim jest pojawienie się nowego życia. Bóg stanie się członkiem naszej rodziny ludzkiej. To odległe wydarzenie jakie miało miejsce w Betlejem wyryło w każdym z nas szczególny znak.
Od wczesnych lat naszego dzieciństwa te dni raczej przywołują na pamięć tylko dobre i ciepłe wspomnienia. Śnieg, szopka, odwiedziny najbliższej rodziny, smakołyki na stole i choinka, prezenty. Ale już dziś wiemy, że te wszystkie elementy są nic nie warte dopóki nie uwierzymy, że Bóg przychodzący w tym małym Człowieku jest w tym wszystkim najważniejszy. A to jest bardzo trudne.
Bo przecież jako ludzie materialni żyjący w tym świecie mamy przygotować miejsce dla Kogoś kogo tak naprawdę nie znamy fizycznie.
Nie będziemy Go mogli dotknąć, przytulić, porozmawiać.
A, żeby tego było mało, Bóg wybiera nas abyśmy przez swoją wiarę i życie dali odczuć innym ze Jezus jest Zbawicielem. Aby On przez nas dotykał, przytulał i rozmawiał.
Czy to możliwe?
Jeśli kolejne święta spędzimy tylko przy stole, telewizorze i wśród najbliższych to nie jest możliwe.
Potraktujmy narodziny Chrystusa tak jak traktują rodzice i najbliżsi pojawienie się nowego członka rodziny. Znajdzmy czas aby pobyć przy tym dziecku, cieszyć się nim. To z pewnością będzie to pierwszy krok do tego, aby nauczyć się Go kochać i nauczyć się Jego obecności.
Zafundujmy więc sobie w tym roku wyjątkowy prezent.
Chrystusa, który niech stanie się naszym domownikiem
Chrystusa i Jego obecność w naszym domu i w naszym życiu.
Fourth Sunday of Advent - Year C
Christmas is almost at the gate.
In our homes virtually everything is ready. We have prepared what is
needed for celebrating this feast in a lovely and beautiful way.
We are also most probably ready.
Tomorrow is Christmas Eve. We will be celebrating the most beautiful
and appealing feast of the new life. God will become a member of our human
family. This historical fact which took place in Bethlehem two thousand years
ago, is even now, two millennia later, a special and extraordinary sign. A sign
of God's love and unalterable decision to invite everybody to join Him in
heaven.
Since our childhood days, we remember only the good and warm things
which happened in our lives.
Beautiful Christmas trees, colorful and bright decorations, snow,
crèche, visiting members of our family, relatives, specially prepared food,
presents and carols … all this is somehow connected with Christmas.
But, we know that all these elements are secondary and nonessential,
as long as we do believe that God coming to us in this Divine Baby is the most
import_ant reason for the season. And let us be frank, it is
difficult.
We aren't becoming sentimental and emotional in celebrating
Christmas, but rather cold and dry in keeping Christ in Christmas.
It is difficult because we, the citizens of the twenty first century,
have to prepare a place in our daily life for somebody whom essentially we don’t
know. We are not able to touch him, to talk with him, to see him. Moreover, God
is choosing us to be the witnesses to His Son. He would like to touch others,
and be heard by others through us, through the intermediary of our lives. It is
because He chose us as His disciples, as His witnesses. Is it
possible?
Obviously, if we pass this time of Christmas at the table or in front
of the TV screen it will be impossible to be the witnesses to the newborn
Christ. We will be celebrating a jolly feast, but we will not get anything
deeper from Christmas.
Let us rather see the celebration of the nativity of Christ as a
mystery of the new life, a birth of a new member of our family, as a birthday of
our Best Friend. Let us find a little bit more time for our families, for God,
for prayer, for adoration, just for being human. Let us learn how to see Him in
our daily life, how to see His presence in those who are in need, in the normal,
even the smallest events of our daily life.
We can give to ourselves the best present, the best gift. We can
receive Christ into our life, into our families, into our homes and schools, and
into our hearts.
And this is the Birth of God, the Birth of Christ in me.
sobota, 8 grudnia 2012
II NIEDZIELA ADWENTU – C
Ba 5,1-9
Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją wszystkiemu, co jest pod niebem. Imię twe u Boga na wieki będzie nazwane: Pokój sprawiedliwości i chwała pobożności! Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na Wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał. Wyszli od ciebie pieszo, pędzeni przez wrogów, a Bóg przyprowadzi ich niesionych z chwałą, jakby na tronie królewskim. Albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem. Odpis listu, wysłanego przez Jeremiasza do tych, którzy jako niewolnicy mieli być uprowadzeni przez króla babilońskiego do Babilonu, by im oznajmić, co mu Bóg polecił.
Flp 1,3-6. 8-11
Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam - zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich - z powodu waszego udziału w [szerzeniu] Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa. A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, [nabytym] przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga.
Łk 3,1-6
Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.
Głos wołającego na pustkowiu
Czasami mam wrażenie, że we współczesnym świecie głos Kościoła, to właśnie "głos wołającego na pustkowiu", głos, którego nikt nie słucha, głos a raczej krzyk rozpaczy i ostrzeżenia, który przez wielu jest lekceważony. Kościół stale i ustawicznie przypomina i nawołuje: "przygotujcie drogi dla Pana, prostujcie ścieżki waszego życia, czyńcie je przejrzystym i klarownym, uczciwym i pełnym miłosierdzia". Wszystkie papieskie encykliki i apostolskie podróże, są takim właśnie głosem nawołującym do nawrócenie, do przemiany, do metanoi. Tylko, kto zwraca na to uwagę, kto poważnie i dosłownie traktuje nawoływanie Kościoła? Pochłonięci doczesnymi sprawami i interesami, zanurzeni w codzienności po uszy, nie mamy nieraz czasu lub sił, aby się w to wołanie Kościoła wsłuchać, aby go z refleksją przyjąć i przemyśleć. Albo jeszcze częściej, słysząc i rozumiejąc to nawoływanie, odrzucamy je jako niemodne, przestarzałe, idealistyczne, konserwatywne, średniowieczne, klerykalne, zacofane, nieżyciowe, ... itd., itp. Papieskie pielgrzymki, po okresie radosnego i patetycznego uniesienia powszednieją, wrażenia się zacierają, uniesienie mija, a życie zostaje, najczęściej takie jakie było.
Takie Janowe nawoływanie: "prostujcie ścieżki waszego życia", jest zawsze wymagające, zawsze stwarza sytuację napięcia, konieczność rewizji życia, czasami niewygodnie uwiera i staje się jak kolec, który wbił się w palec i dokucza swoją uciążliwą obecnością. Najlepiej więc nie zwracać na to nawoływanie uwagi, najlepiej przechodzić obok obojętnie, z uśmieszkiem lekceważenia i pobłażania: "o takie gadanie dla dewotek". Tylko, że problem pozostaje, moje życie nadal czeka na zmianę, na odrodzenie, na nawrócenie. Nadal mam jednak coś do naprawienia, nadal parę spraw w moim życiu domaga się wyprostowania ...
A Pan kiedyś przyjdzie. Nie w słodkim i kiczowatym bożonarodzeniowym obrazku, ale rzeczywiście i z mocą! A moje drogi nie są nadal proste i ścieżki mojego życia nadal pogmatwane ... CZY ZDĄŻĘ to wszystko jeszcze wyprostować ?!?!
Tekst do druku tutaj
2 Niedziela Adwentu – rok C
Wyobraźmy sobie taką sytuację.
Dostajemy możliwość przeprowadzenia kampanii reklamowej na rzecz wiary i religii.
W najbliższym czasie możemy udać się do marketów, szkół i innych obiektów użyteczności publicznej, aby przypomnieć ludziom kim był i nadal jest Jezus Chrystus. Aby zaświadczyć o swojej wierze.
Ale czy nie jest to zbyt ryzykowny pomysł?
Wydaje się że tak.
Bo po pierwsze, niestety nie będziemy mieli do zaproponowania atrakcyjnych świątecznych promocji, a jedynie stary odgrzewany co roku produkt. W dodatku w opakowaniu sprzed 2000 lat.
Po drugie. Prawdopodobnie trudno byłoby nas do tego pomysłu przekonać. Choć pewnie wielu z nas poparłoby tą akcję to jednak rozmaite zajęcia stałyby się przeszkodą. Inni znowu być może wstydziliby się tak oficjalnie ujawniać swoją wiarę. Ale nawet jeśli udałoby się nam zebrać grupę ludzi i pójść mówić o Chrystusie to z pewnością znikoma ilość ludzi by nas usłyszała. Obecność głosicieli Jezusa Chrystusa na ulicy okazałaby się szaleńczym pomysłem.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że Bóg jest szczelnie zamknięty w pancernym tabernakulum, a wiarę najwygodniej wyznaje się w murach kościoła. Nie bez przyczyny więc w tak nakreślonej rzeczywistości staje przed nami Jan Chrzciciel i mówi: "Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie".
Nawrócić się, ale po co?
Czy po 20 wiekach te słowa mają jeszcze sens? Przecież Jezus w naszym życiu jest obecny, przecież co najmniej 2 razy w roku każdy z nas robi ten najważniejszy krok w zbliżeniu się do Boga – nawraca się w konfesjonale.
Nawrócić się, ale po co?
Przecież słowa te pokazują naszą grzeszność i bałagan życiowy, wskazują na Tego, którego mam kochać ponad życie i jemu to życie podporządkować.
Nawrócić się, ale po co ?
Odpowiedz może być tylko jedna: By zakochać się w Bogu. I w stanie tego miłosnego uniesienia zrobić dla Niego wszystko. Przede wszystkim – nawrócić się.
Czy w tegorocznym adwencie słowa Jana Chrzciciela znowu nas nie przekonają? Czy dalej będziemy zwlekać i czekać na lepszą okazję do nawrócenia?
Second Sunday of Advent – Year C
Let us just imagine a following situation. You got a possibility of organizing a huge marketing operation. You have unlimited financial means and possibilities, but you have to organize the promotion or marketing of faith or religion. You can go wherever you wish, to the schools, molls, public places, halls, shops and theaters just wherever you wish to say only one fundamental truth: "who was and constantly is Jesus Christ? The main object of the marketing is Jesus Christ.
But, an immediate question arises: Is it not too risky? It seems to be not a very good idea, not at all.
Firstly because, you will have none of the very attractive promotions and new products to offer, rather the old stuff, repeated for last 2 thousand years. Packaging is also rather not very attractive, since it is mainly composed by 10 commandments and some old fashioned moral teaching which seems to be not very popular.
Secondly it seems to be a difficult task to get your attention. Many will rather say: "I have too much to do and too much to care for, so I don’t have time for this kind of operation". Others will be rather too shy or intimidated to publicly speak about their faith. Even if we can find a group of volunteers who will be able to go and to perform this kind of marketing company, the effects could be somewhat mediocre, because who would like to listen to, who will be interested at all in this, Gospel message? The presence of the disciple of Christ preaching His Good News on the streets and in the public places will be intimidating or even offending and finally this idea will be classified as a fiasco and too idealistic to be performed in our laicised world.
We get used to the situation that God is tightly closed in the tabernacle and the most comfortable way of expressing our faith is on Sunday in the church and not in our daily life.
And in today's Gospel John the Baptist in a very simple but straightforward (direct) way is calling
"Prepare the way of the Lord,
make straight his paths.
Every valley shall be filled
and every mountain and hill shall be made low.
The winding roads shall be made straight,
and the rough ways made smooth,"
Prepare the way of the Lord, but what for? Do these words have any sense and meaning 20 centuries later? What does it mean "Make straight the paths of your life"?
Is Jesus not present in my life? Don’t I come for the Mass every Sunday (o, maybe almost every Sunday)? Do I not convert twice a year during Advent and Lent penitential services, confessing sincerely my sins? Do I need more? What for do I have to convert or to change my life? If I seriously admit that I need a conversion is it not to admit that I am living a messy and disordered life.
What for do I have to convert or to change my life if I think it is good, comfortable and fitting me perfectly?
The answer for this question is only one: I have to convert from my style of live and accept the way of Christ because I cannot and will not save myself, because He is the Saviour and the Redeemer and without Him I am unable to reach Heaven. I have to "make the crocked way of my life make straight", because otherwise they will lead me nowhere. I have to fill our every valley of my greediness and to level every mountain of my pride, because otherwise my selfishness and my pride will devour and destroy me. I have to convert because only Christ is able to liberate me from the slavery of sins. Without Him I can do nothing.
Subskrybuj:
Posty (Atom)