sobota, 25 kwietnia 2015
IV Niedziela Wielkanocna – B
Dz 4,8-12
Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka - którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych - że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.
1J 3,1-2
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
J 10,11-17
Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać.
Jezus jest kamieniem węgielnym i Dobrym Pasterzem
Trzeba być realistą. Należy budować swoje życie na solidnych fundamentach i nie wolno bujać w obłokach. A więc najpierw solidna, dobra szkoła, dobrze płatny i popularny zawód, najlepiej lekarz lub jeszcze lepiej -modny ostatnio i bardzo popłatny zawód- menedżer, później; samochód, mieszkanie, albo porządnie urządzony dom, porządne konto w banku, a w końcu można sobie pozwolić na odrobinę idealizmu i sentymentów. Tak myśli większość ludzi w naszych czasach. I w ten sposób organizuje sobie życie, poświęcając wszystkie swoje siły i energie na takie właśnie solidne budowanie na skale.
Kto jednak chce naprawdę budować swoje życie na trwałym fundamencie musi się liczyć z tym, że jedynym fundamentem godnym zaufania, jedyną opoką na której można się oprzeć, jedyną skałą i bazą jest sam Jezus Chrystus. Niestety wielu nie uznaje tego fundamentu, wielu odrzuca możliwość budowania na tej opoce, wielu jest przekonanych, że takie budowanie to strata czasu i sentymentalizmy. Kto ma rację? Kto naprawdę zbuduje swoje życie? Ano rozglądnijmy się dookoła wśród znajomych ... ale patrzmy uczciwie i czekajmy do końca ...
"Jeśli kto chce zyskać swoje życie musi je stracić, a kto straci swoje życie z mego powodu, ten je zyska ... " Może taką właśnie logikę (logikę krzyża i ośmiu błogosławieństw) trzeba zastosować, aby zrozumieć, że naprawdę jedynym fundamentem godnym zaufania jest sam Chrystus ...? Aby zrozumieć co naprawdę jest budowaniem na piasku, a co budowaniem na skale?
I jeszcze jedno. Czy ufam Chrystusowi, Dobremu Pasterzowi, Który oddał swoje życie za mnie? Jeśli nie, to oczywiście nie będę budował swego życia inaczej jak na solidnym fundamencie dobrej szkoły, dobrze płatnego zawodu i porządnego konta bankowego ... tylko, bo innego fundamentu nie znajdę, bo inny fundament, Jezus Chrystus nie ma dla mnie żadnego znaczenia ... Tylko ... czy moja budowa naprawdę przetrwa?
Jezus Chrystus jest kamieniem, odrzuconym przez budujących, który stał się głowicą węgła. I nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.
Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka - którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych - że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.
1J 3,1-2
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
J 10,11-17
Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać.
Jezus jest kamieniem węgielnym i Dobrym Pasterzem
Trzeba być realistą. Należy budować swoje życie na solidnych fundamentach i nie wolno bujać w obłokach. A więc najpierw solidna, dobra szkoła, dobrze płatny i popularny zawód, najlepiej lekarz lub jeszcze lepiej -modny ostatnio i bardzo popłatny zawód- menedżer, później; samochód, mieszkanie, albo porządnie urządzony dom, porządne konto w banku, a w końcu można sobie pozwolić na odrobinę idealizmu i sentymentów. Tak myśli większość ludzi w naszych czasach. I w ten sposób organizuje sobie życie, poświęcając wszystkie swoje siły i energie na takie właśnie solidne budowanie na skale.
Kto jednak chce naprawdę budować swoje życie na trwałym fundamencie musi się liczyć z tym, że jedynym fundamentem godnym zaufania, jedyną opoką na której można się oprzeć, jedyną skałą i bazą jest sam Jezus Chrystus. Niestety wielu nie uznaje tego fundamentu, wielu odrzuca możliwość budowania na tej opoce, wielu jest przekonanych, że takie budowanie to strata czasu i sentymentalizmy. Kto ma rację? Kto naprawdę zbuduje swoje życie? Ano rozglądnijmy się dookoła wśród znajomych ... ale patrzmy uczciwie i czekajmy do końca ...
"Jeśli kto chce zyskać swoje życie musi je stracić, a kto straci swoje życie z mego powodu, ten je zyska ... " Może taką właśnie logikę (logikę krzyża i ośmiu błogosławieństw) trzeba zastosować, aby zrozumieć, że naprawdę jedynym fundamentem godnym zaufania jest sam Chrystus ...? Aby zrozumieć co naprawdę jest budowaniem na piasku, a co budowaniem na skale?
I jeszcze jedno. Czy ufam Chrystusowi, Dobremu Pasterzowi, Który oddał swoje życie za mnie? Jeśli nie, to oczywiście nie będę budował swego życia inaczej jak na solidnym fundamencie dobrej szkoły, dobrze płatnego zawodu i porządnego konta bankowego ... tylko, bo innego fundamentu nie znajdę, bo inny fundament, Jezus Chrystus nie ma dla mnie żadnego znaczenia ... Tylko ... czy moja budowa naprawdę przetrwa?
Jezus Chrystus jest kamieniem, odrzuconym przez budujących, który stał się głowicą węgła. I nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.
czwartek, 16 kwietnia 2015
III Niedziela Wielkanocna – B
Dz
3,13-15
Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę
swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy
postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście
ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z
martwych, czego my jesteśmy świadkami. Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście
w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił
to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie
cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone.
1J
2,1-5a
Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby
nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa
sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko
za nasze, lecz również za grzechy całego świata. Po tym zaś poznajemy, że Go
znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: Znam Go, a nie zachowuje
Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego
naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.
Łk
24,35-48
Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali
przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł
do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On
rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w
waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się
Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy
tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie
wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Oni
podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich:
To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi
się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i
w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich:
Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w
imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom,
począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.
Nawróćcie się aby odpuszczone zostały wasze grzechy
Ze Zmartwychwstania Chrystusa wynika kilka oczywistych
wniosków:
- ten kto uwierzył w Chrystusa nie jest już z więcej
niewolnikiem prawa i grzechu, ale synem Bożym, wyzwolonym z niewoli grzechu,
- Chrystus jest jego jedyną nadzieją i Panem,
- grzech i śmierć nadal są naszym udziałem, ale nie
jesteśmy już bezbronni i bezradni wobec tych rzeczywistości, bo Chrystus jest
Zwycięzcą grzechu i Panem życia,
- w Nim i przez Niego możemy pokonać grzech i słabość
pojawiające się w naszym życiu,
- staliśmy się światłem świata i głosicielami Dobrej
Nowiny o zbawieniu człowieka,
- Jezus jest pośród nas, a my jesteśmy Jego świadkami,
Ustawicznie jednak potrzebna jest nasza zgoda na
panowanie Chrystusa w naszym życiu i nasza współpraca. Nie może być tak, że z
jednej strony wierzę w zbawczą moc Boga, ale z drugiej strony pozwalam sobie
żyć w zakłamaniu i niejasnych koneksjach i układach ze złem, hołdując swoim
namiętnościom i słabościom.
Jeśli jednak nawet zdarzy mi się zgrzeszyć, to zawsze mam tę
pewność, że z Jego pomocą mogę "z tego dołka wyjść".
Grzech nie jest moim panem, nie jest dla wierzącego żadnym fatum, ani
przeznaczeniem. Jest przypadłością człowieka, która zdarza się każdemu żyjącemu,
ale nie jest koniecznością i nie muszę mu ulegać, ani być od niego zależnym, bo
zostałem wyzwolony z jego władzy przez samego Syna Bożego.
Która religia wyzwala człowieka z grzechu w ten bardzo
personalistyczny i pełen godności sposób? Pracując w latach 1998 - 2006 na Komorach
i przyglądając się Islamowi, odkryłem niezaprzeczalne wartości Chrześcijaństwa.
Tylko w Chrześcijaństwie Bóg stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla mojego
zbawienia.
Jeśli jednak nawet zdarzy mi się zgrzeszyć, to zawsze mam tę
pewność, że z Jego pomocą mogę "z tego dołka wyjść".
Grzech nie jest moim panem, nie jest dla wierzącego żadnym fatum, ani
przeznaczeniem. Jest przypadłością człowieka, która zdarza się każdemu żyjącemu,
ale nie jest koniecznością i nie muszę mu ulegać, ani być od niego zależnym, bo
zostałem wyzwolony z jego władzy przez samego Syna Bożego.
Która religia wyzwala człowieka z grzechu w ten bardzo
personalistyczny i pełen godności sposób? Pracując w latach 1998 - 2006 na Komorach
i przyglądając się Islamowi, odkryłem niezaprzeczalne wartości Chrześcijaństwa.
Tylko w Chrześcijaństwie Bóg stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla mojego
zbawienia.
II Niedziela Wielkanocna – B - Niedziela Miłosierdzia Bożego
Dz 4,32-35
Jeden duch i jedno serce
ożywiały wszystkich wierzących. żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale
wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu
Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał
niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili
pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też
rozdzielano według potrzeby.
1J 5,1-6
Każdy, kto wierzy, że Jezus
jest Mesjaszem, z Boga się narodził, i każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że
miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem
miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego
nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym
właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża
świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus
jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz
w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo <Duch> jest prawdą.
J 20,19-31
Wieczorem owego pierwszego
dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy
przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to
powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy
Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja
was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha
Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z
nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy
Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i
nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego,
nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/
i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i
rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz
moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem,
lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus:
Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli,
a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił
Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest
Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
Rozdarcie między ideałami
wiary i realiami życia
Św. Jan w swojej Ewangelii
zdaje się, jakby utwierdzał naszą wiarę w Zmartwychwstanie Chrystusa, tak jak i
Jezus już po Zmartwychwstaniu, a przed Wniebowstąpieniem chce także utwierdzić
wiarę Apostołów, aby byli zdolni w przyszłości stawić czoła przeciwnościom, aby
nie powtórzyła się historia bojaźliwego Piotra, który w obliczu trudności
zaparł się Mistrza.
Dzieje Apostolskie
przynoszą nam natomiast niezwykle idealistyczne, a nawet utopijne opowiadanie o
życiu pierwszych chrześcijan, tych którzy uwierzyli w Zmartwychwstanie (wszystko
mieli wspólne i nikt nie uważał za swoje tego co posiadał). Niestety
jest to raczej pobożne życzenie niż rzeczywistość, bo nie jesteśmy aniołami,
ale ludźmi i nawet ci, którzy są bardzo głęboko wierzący nie chcą być
oszukiwani przez nierobów i leniów.
A jednak pozostaje sprawą
pierwszorzędną konieczność pogodzenia tego, co daje nam wiara z tym, co niesie
życie codzienne. Wiara jest pewnym ideałem. Ideałem wymagającym daleko idących
ofiar, ale z drugiej strony wiara nie zmusza nas i nie namawia do naiwności i
łatwowierności. W tychże samych Dziejach Apostolskich znajdujemy przecież inną
historię Ananiasza i Safiry, którzy oszukiwali swoich braci ...
Jak więc wprowadzić w życie
ideały wiary, zgodnie z którą wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, a więc
braćmi i siostrami, a jednocześnie nie popaść w skrajnie naiwną utopię i nie
dać się wykorzystać tym, którzy nic nie robiąc, chcieliby żerować na pracy
innych?
**************************************
Biała Niedziela, kończąca
oktawę Wielkanocy, jest obchodzona jako Niedziela Miłosierdzia Bożego. W sposób
spontaniczny wierni oddawali szczególnie cześć Miłosierdziu w tę niedzielę już
od czasu II wojny światowej. Oficjalnie święto to, listem na Wielki Post w 1985
roku ustanowił najpierw w swojej diecezji metropolita krakowski kard.
Franciszek Macharski.
Następnie inni biskupi
wprowadzali święto w swoich diecezjach. W roku 1995, na prośbę Episkopatu,
Stolica Apostolska wydała dekret zezwalający na obchodzenie tego święta we
wszystkich diecezjach Polski, przy zachowaniu przepisów liturgicznych
obowiązujących w tym dniu. Oczywiście takie świętowanie Białej Niedzieli swój
początek ma w objawieniach s. Faustyny.
Pragnę, ażeby pierwsza
niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299) - powiedział do
niej Pan Jezus. Te i podobne słowa powtarzają się w Dzienniczku przynajmniej 14
razy. Jak bardzo przesłanie zawarte w objawieniach s. Faustyny jest aktualne,
pokazują słowa z encykliki Dives in misericordia. Jan Paweł II pisze: „Umysłowość
współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu
miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na
margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie »miłosierdzie«
jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i
techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem”.
Aby
dostąpić Miłosierdzia Bożego, trzeba najpierw w Niego uwierzyć, ale i uznać
samemu, że ja tegoż Miłosierdzia Bożego potrzebuję ...
vox dominiParafia w Kścielisku
Opoka
Rzeszów
Opoka
Kanonizacja Siostry Faustyny
czwartek, 2 kwietnia 2015
Triduum Paschalne
Triduum Paschalne
Wielki Czwartek Wieczerzy Pańskiej
Katechizm Kościoła Katolickiego
tak oto streszcza wydarzenia Wielkiego Czwartku:
„Chrystus umiłowawszy
swoich, do końca ich umiłował. Wiedząc, że nadeszła godzina przejścia z tego
świata do Ojca, podczas wieczerzy umył uczniom nogi i dał im przykazanie
miłości (J 13,1-17). Zostawiając im dowód tej miłości, nie chcąc oddalić się
nigdy od swoich oraz czyniąc ich uczestnikami swojej Paschy, Jezus ustanowił
Eucharystię jako pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania, którą polecił Apostołom
celebrować aż do swego powtórnego przyjścia. "Ustanowił ich wówczas
kapłanami Nowego Przymierza"” (KKK 1337)
Ustanowienie w Wielki Czwartek
Eucharystii i Sakramentu Kapłaństwa dla sprawowania Eucharystii stanowi największy
i najważniejszy dar jaki Chrystus mógł pozostawić swojemu Kościołowi.
Nie ma większego daru, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie większej miłości
ponad Miłość Boga, Który sam siebie daje na pokarm, a dla zapewnienia że Pokarm
ten będzie stale osiągalny ustanawia Sakrament Kapłaństwa.
Scott Hahn, jeden z nawróconych
na katolicyzm teologów protestanckich mówi: „kiedy spożywasz jedzenie ono
staje się częścią twojego ciała, ono buduje twoje ciało. Ale kiedy spożywasz
Eucharystię, to nie Ona staje się częścią ciebie, ale to ty, stajesz się tym,
co spożywasz, ty stajesz się Ciałem Chrystusa, czyli Kościołem.” Czy
naprawdę potrafimy sobie uświadomić, co Chrystus dla nas uczynił dając nam
Eucharystię i Kapłaństwo?
Przez Eucharystię sprawowaną w
Wielki Czwartek Chrystus włącza nas w sposób bezkrwawy w to, co dokonało się w
sposób krwawy w Wielki Piątek w czasie męki i śmierci. Chrystus włącza nas w
swoją odwieczną Ofiarę – Dziękczynienie jakie On sam składa Ojcu
Przedwiecznemu. Tego się nie da zrozumieć naszym ludzkim rozumem. Nigdy nie
będziemy zdolni do końca zrozumieć tego, co uczynił i co nadal czyni Chrystus w
Sakramencie Eucharystii, w Której uczestniczymy. Nigdy też nie zrozumiemy i nie
pojmiemy tajemnicy sakramentu Kapłaństwa, przez które Jezus staje się obecny na
ołtarzu. Przez sakrament kapłaństwa Bóg dokonuje największego cudu
w czasie każdej Mszy świętej. Nigdy i nigdzie nie znajdziemy większego cudu
ponad cud Eucharystii uobecniającej Chrystusa w czasie każdej Mszy św.
I to dokonuje się w każdym
kościele i za każdym razem kiedy kapłan wypowiada słowa konsekracji: „bierzcie
i jedzcie z tego wszyscy, to jest Ciało moje.” Ale to nie kapłan swoją
mocą dokonuje tego cudu, to nie ksiądz mocą swojego autorytetu dokonuje
przeistoczenia chleba w Ciało Pańskie i wina w Krew Przenajświętszą ... Żaden
człowiek nie ma takiej mocy. Tego dokonuje sam Bóg, Jezus Chrystus, Który
nakazał „To czyńcie na moją pamiątkę”. Kapłan działający „in
persona Christi” wypowiadając słowa konsekracji dokonuje faktycznego przeistoczenia
„rzeczy” (chleba i wina) w OSOBĘ JEZUSA CHRYSTUSA.
Być może dlatego właśnie
Kościół od początku z taką stanowczością bronił prawdy o Eucharystii i o
kapłaństwie. I być może dlatego prawda o Eucharystii jest tak bardzo atakowana
od czasów reformacji a i kapłaństwo jest w ustawicznym zagrożeniu. Diabłu nie
może się podobać ani jedno, ani drugie i dlatego zwalcza wszelkimi możliwymi
sposobami i środkami prawdę o realnej
obecności Chrystusa w Eucharystii i tak bardzo atakuje (szczególnie ostatnimi czasy)
kapłaństwo, próbując je ośmieszyć zdyskredytować, zanegować, zohydzić przez
bolesne i skandaliczne upadki słabych kapłanów.
św. Jan Maria Vianney
powiedział: „Gdyby dobrze zrozumiano, kim jest kapłan na ziemi, można by
umrzeć nie z przerażenia, lecz z miłości. Kapłaństwo to miłość Serca
Jezusowego.”
W Dniu Kapłańskim, jakim na
pewno jest Wielki Czwartek -próbując sobie uświadomić jak wielki dar
otrzymaliśmy w Eucharystii- módlmy się za kapłanów i o świętych kapłanów,
aby nigdy nie zabrakło tych, którym
Chrystus powierzył sprawowanie największego cudu, CUDU EUCHARYSTII.
Wielki
Piątek Męki Pańskiej
Bóg będąc Czystym Aktem
Istnienia stworzył świat bez wysiłku, stwarza go ustawicznie powołując go do
istnienia i podtrzymując go w istnieniu, ale aby ten świat po grzechu
pierworodnym odnowić, sam Bóg musiał się poddać skutkom grzechu; cierpieniu i
śmierci. „Oto czynię wszystko nowe” przez moje cierpienie i śmierć.
Czy Bóg
musiał cierpieć i umrzeć na krzyżu? W pewnym sensie musiał. Dając człowiekowi
wolną wolę sam poddał się skutkom tego faktu, sam się ograniczył. Chcąc
naprawić to co grzech zniszczył zrobił to właśnie przez przyjęcie na siebie
skutków grzechu. To źle wykorzystana wolna wola człowieka „zmusiła Boga” do
przyjęcia cierpienia i śmierci.
Oglądając
kilka lat temu po raz pierwszy „Pasję” Mela Gibsona, pamiętam szczególnie taką
oto scenę; Jezus upada po raz kolejny pod krzyżem i wtedy podchodzi do Niego
Jego Matka. Bez słów, samym tylko wzrokiem zadaje pytanie: „co to wszystko
znaczy, po co to wszystko, dlaczego?” I Jezus zakrwawiony, zmaltretowany,
leżący pod krzyżem odpowiada mocnym, stanowczym głosem: „oto czynię wszystko
nowe”.
Tak,
dla naszego zbawienia, dla odnowienia swojego stworzenia Bóg „musiał” się
wcielić i umrzeć w taki właśnie sposób.
Kiedy
na początku Bóg stworzył świat, dokonał tego mocą swojego stwórczego Słowa.
„Na początku było
Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko
przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.”
(J 1:1-3)
Pierwotne
stworzenie dokonało się mocą Słowa, ale i nowe stworzenie, odtworzenie
pierwotnej świętości stworzenia dokonało się także mocą Słowa Wcielonego,
właśnie poprzez wcielenie i mękę Syna Bożego. Słowo Boże stworzyło świat, Słowo
Boże stwarza go na nowo przez swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie.
Wielki
Piątek jest więc największym dniem w historii ludzkości, jest dniem nowego
stworzenia, stworzenia na nowo, nowej ziemi i nowego nieba, o których
Apokalipsa mówi:
„I
ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia
przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe ujrzałem
zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla
swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: Oto przybytek Boga z
ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni jego ludem, a On będzie Bogiem z
nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani
żałoby, ni krzyku, ni trudu już /odtąd/ nie będzie, bo pierwsze rzeczy
przeminęły. I rzekł Zasiadający na tronie: Oto czynię wszystko nowe.”
(Ap 21:1-5)
Wielka Sobota – Wigilia Paschalna - Ogień, woda, światło, śmierć i
życie - nowe stworzenie
Wielka Sobota, to trzeci dzień świętego Triduum
Paschalnego, który poprzez nocne czuwanie i Wigilię Paschalną przechodzi w
radosną Niedzielę Zmartwychwstania. Wczujmy się na chwilę w jej klimat i
nastrój.
Najpierw w tym dniu mamy radosną i podniosłą ciszę jakby w
oczekiwaniu czegoś niezwykłego, czegoś nadzwyczajnego. Później, wieczorem, a
raczej w nocy uczestniczymy w uroczystej celebracji Wigilii Paschalnej, która
poprzez znaki i symbole ognia, wody i światła prowadzi nas ku głębokiej
prawdzie o zwycięstwie dobra nad złem, o śmierci i zmartwychwstaniu, o
stworzeniu na nowo tego, co Bóg dokonał u początków. Liturgia dzisiejszej
Wigilii Paschalnej obfitująca w przebogatą symbolikę prowadzi nas ostatecznie
ku prawdzie o Zmartwychwstaniu i zwycięstwie życia nad śmiercią. Poświęcenie
ognia i Paschału które otwierają liturgię Wigilii Paschalnej przypominają nam o
Chrystusie, „Który jest światłem na oświecenie Pogan”, Który przyszedł na
świat, aby „oświecić każdego człowieka”.
Liturgia Słowa Wigilii Paschalnej z jej przepięknymi
ośmioma czytaniami przeplatanymi śpiewem psalmów otwiera przed nami skarbiec
Pisma Świętego. Jest to czas głębokiej i podniosłej medytacji i refleksji
zaczynającej się rozważaniem początków świata, początków ludzkości, upadku
człowieka, pierwszego przymierza z Abrahamem, drugiego przymierza z Mojżeszem i
wyjścia Izraelitów z Egiptu. Ta refleksja prowadzi nas poprzez mesjańskie
zapowiedzi proroka Izajasza, Barucha i Ezechiela do listu św. Pawła do Rzymian,
w którym autor z całą mocą porównuje Sakrament Chrztu do Śmierci i
Zmartwychwstania Chrystusa.
Siedem czytań z Starego
Testamentu i dwa czytania z Nowego Testamentu to jakby historia ludzkości od
momentu stworzenia do owego kulminacyjnego punktu, kiedy Bóg czyni Nowe Niebo i
Nową Ziemię w Chrystusie. Po stworzeniu Bóg widział, że wszystko co uczynił
było bardzo dobre. Niestety nie widział -i chyba do dzisiaj nie widzi- tego
człowiek.
A w końcu Ewangelia obwieszcza nam radosną nowinę o
Zmartwychwstaniu Pana. Te rozważania prowadzące
nas poprzez wieki mają na celu ukazać właśnie fakt, że oto Jezus poprzez
swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie dokonuje nowego stworzenia. Aby jednak w
tym Nowym Stworzeniu uczestniczyć trzeba nam się w to nowe stworzenie
przyoblec.
Dlatego trzeba było całej
historii ludzkości, aby to, co było dobre zostało ostatecznie odrestaurowane,
aby całemu stworzeniu została przywrócona pierwotna dobroć. Dokonał tego
Chrystus właśnie przez swoją Mękę Śmierć i Zmartwychwstanie. Jest tylko jeszcze
jeden, malutki szczegół: trzeba abym ja sam w to nowe stworzenie się
przyoblekł. Trzeba abym dojrzał i rozpoznał, zaakceptował i uznał
wszystkie wysiłki Boga. Inaczej -dla mnie- cały ten trud nowego stworzenia będzie
bezużyteczny. To przyobleczenie się w nowego człowieka dokonuje się w
Sakramencie Chrztu, który dzisiaj, w Wielką Sobotę jest sprawowany w sposób
szczególnie uroczysty.
Uczestnicząc w tej podniosłej i
pięknej liturgii, odnawiając nasze przyrzeczenia chrzcielne nie zapominajmy o
tym co mówi św. Paweł : "Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla
grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie." Niewielki
krok, który został do zrobienia należy już tylko do mnie. Wszystko inne uczynił
Bóg. Czy jestem w stanie zrobić ten jeden, jedyny, malutki krok w kierunku
Boga?
Subskrybuj:
Posty (Atom)