piątek, 26 października 2007

XXX Niedziela w ciągu roku – C

Syr 35,12-18

Ponieważ Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i wdowy, kiedy się skarży. Kto służy Bogu, z upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków. Modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi ona, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok.

2Tm 4,6-9.16-18

Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone! Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie /Ewangelii/ i żeby wszystkie narody /je/ posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen.

Łk 18,9-14

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

Za kogo się uważam?

"Boże dziękuję Ci, że nie jestem jak inni; oszuści, prostytutki, zdziercy, złodzieje, żebracy, nieudacznicy, lenie, nieroby, rozwodnicy. Poszczę, chodzę regularnie do kościoła, modlę się i daję jałmużnę ..." Jestem sprawiedliwy i uczciwy, nikogo nie krzywdzę i nikomu nie szkodzę (naprawdę nikomu?), jestem prawie doskonały i ... tak na dobrą sprawę ... nie potrzebuję Panie Twojej pomocy i Twoja śmierć na krzyżu nic mi nie daje ... Sam sobie radzę w życiu i sam potrafię się zbawić.

Takie jest rozumowanie wielu spośród nas. Modlę się za grzeszników „szczególnie tych, którzy najbardziej potrzebują Miłosierdzia Bożego”, ale to nigdy nie jestem ja sam. To są zawsze „ci inni”. To oni są grzeszni, to oni się w życiu pogubili, to oni potrzebują miłosierdzia, to oni ... oszuści, złodzieje, cudzołożnicy, zdziercy, pijacy, panny z dzieckiem, ladacznice, narkomani ... to oni ... A ja cóż mam sobie do zarzucenie? Najwyżej „paciorka nie odmówię”, albo „może czasami coś niepotrzebnego powiem”. I to wszystko, co mogę sobie zarzucić ... Jak ten obłudny faryzeusz!! A czy tak jest naprawdę, czy ja aby nie jestem ślepy?!?!

"Boże, miej litość dla mnie grzesznika", bo "czymże jestem przed Twoim obliczem? Prochem i niczem!" I bez Ciebie nic nie potrafię zrobić i rzeczywiście niczym jestem i nędzą ...

Dwie modlitwy, dwie postawy, dwie mentalności ... Z którą z nich ja sam się utożsamiam? Czy w moim stosunku do Boga i do ludzi nie wynoszę się za bardzo i nie jestem zbyt dumny nawet z mojej pokory!? Bo można tak daleko zajść, że nawet pokora będzie dla mnie powodem do pychy, zarozumiałości i wynoszenia się nad innych!

Tomasz Meron w swojej książce „Siedmiopiętrowa góra” pisze:

"Bezwzględne wykluczenie z naszych modlitw wszelkich próśb dotyczących naszych osobistych potrzeb jest rodzajem pychy - bo jest to tylko jedna więcej subtelna próba ustawienia się na tym samym planie co Bóg i postępowania jak gdybyśmy nie mieli potrzeb, jak gdybyśmy nie byli stworzeniami zależnymi od Niego ..."

Jest to ten rodzaj subtelnej pychy, który najtrudniej jest rozpoznać i zdemaskować. Niby się uniżam, niby jestem taki pokorny, że nawet stale modłę się tylko za innych, a jednocześnie nad tych innych się wywyższam.

"Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża (nie poniża ! ale uniża) będzie wywyższony". Nie musisz się poniżać. Nie szukaj tylko stale siebie i nie podkreślaj na każdym kroku Twojej osoby, Twoich zasług, Twojej mądrości, Twojego sprytu, Twojej zaradności, Twoich (nawet) dobrych czynów. Bądź po prostu pokorny. I miej miłosierdzie dla biedniejszych od Ciebie, bo „Modlitwa biednego przeniknie obłoki” Nie myśl więc tylko ustawicznie o sobie samym i nie szukaj stale zysku i lepszej pozycji dla siebie.

Moje wieczne i ustawicznie powtarzane "ja, Ja, JA, ja ..."
to dobry materiał na jajecznicę,
ale nie na chrześcijanina i ucznia Chrystusa.