Liturgia Słowa:
I czytanie: 2 Krl
5,1-15a
Psalm resp.: Ps 42, 1-2. 3.43, 3-4 (R.:
por. Ps 42, 2)
werset: Am 5,14
Ewangelia: Łk 4, 24-30
"oswojony" Jezus ...
Dlaczego poganin Naaman został
uzdrowiony z trądu? Dlaczego Eliasz pomógł pogance w Sarepcie Sydońskiej?
Dlaczego Jezus mówi o tym w swoim własnym mieście Nazaret narażając się na
śmierć z rąk swoich współziomków? Czy rzeczywiście Czy zarzut, który stawia
swoim krewnym odnosi się tylko do nich? Tego rodzaju pytania rodzą w się w
sposób naturalny kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii. A przecież Słowo Boże
jest ponadczasowe i odnosi się także do nas. A co nas obchodzi nakarmiona
cudownie wdowa sprzed kilku tysięcy lat, czy cudownie uzdrowiony dowódca armii
egzotycznego króla? Wspominając o tych faktach Jezus nie tyle wypomina swoim
ziomkom brak wiary, co raczej wskazuje na bardziej podstawowy fakt
zarozumiałości. Przekonani są o tym, że Go znają, skoro między nimi przez tyle
lat się wychowywał. Przekonani są, że nic z Jego strony nie może ich zaskoczyć
i że Jego mesjańskie roszczenia są uzurpacją. Nie widzą w nim proroka, ani tym
bardziej Mesjasza. Lekceważą Go i nie chcą uznać nie tylko Jego roli, ale i
Jego nauczania. Oczekują od Niego tylko spektakularnych cudów.
A jak to jest z nami? Czy aby
nie traktujemy Jezusa w ten sam sposób? Jesteśmy przekonani, że Go znamy, że
nic nas z Jego strony nie zaskoczy. Nie oczekujemy od Niego pouczeń i
przypominania nam przykazań, mówienia o grzechu i o konieczności nawrócenia,
nie przyjmujemy Jego nauczania i oczekujemy tylko na spektakularne cuda. Od lat
wydaje nam się swojakiem i jesteśmy oburzeni, że ośmiela się od nas wymagać, że
przypomina nam o naszych obowiązkach, że stawia moralne wymagania. Oswoiliśmy
się z Nim tak dalece, że nie traktujemy poważnie ani Jego, ani Jego nauki.