Dn 12,1-3 - Zmartwychwstanie w czasach ostatecznych
W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem
dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody
powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia,
każdy, kto się okaże zapisany w księdze.
Wielu zaś, co posnęli w prochu
ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy
ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask
sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez
wieki i na zawsze.
Mk 13,24-32 Sąd ostateczny
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„W owe dni, po wielkim ucisku słońce się zaćmi i księżyc nie da swego
blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte.
Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i
chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron
świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba. A od drzewa figowego uczcie się
przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście,
poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje,
wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to
pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa
nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w
niebie, ani Syn, tylko Ojciec”.
HOMILIA
W miarę
jak zbliżamy się do końca roku liturgicznego (za dwa tygodnie już pierwsza
niedziela Adwentu) tematyka Słowa Bożego coraz częściej dotyka rzeczy
ostatecznych. Zarówno pierwsze czytanie z księgi Daniela, jak i Ewangelia
poruszają temat wielkich ucisków i niezwykłych znaków, zapowiadających czasy
apokaliptyczne. Nie są to na pewno sprawy o których można mówić w sposób lekki
i rozrywkowy.
Możemy
jednak zadać pytanie ... po co? Po co czytamy te fragmenty w kościele w czasie
liturgii? Co więcej, w świetle tego co rozgrywa się na naszych oczach, jak
chociażby piątkowe zamachy terrorystyczne w Paryżu, uzasadnionym wydaje się
pytanie: "czy to już??? czy już żyjemy w zapowiadanej przez
Chrystusa erze końca czasów?"
Nie
wdając się w apokaliptyczne dywagacje, warto jednak najpierw zobaczyć co
naprawdę mówi Chrystus i o czym chce nas pouczyć?
Najpierw ...
Po co -w
ogóle- Jezus o tym mówi i to nawet w tak katastroficzny sposób? Przecież nie
chodzi Mu na pewno o podniesienie nam ciśnienia czy o straszenie. Pan Jezus nie
jest też reżyserem filmowym, czy pisarzem katastroficznych książek i nie zależy
Mu, ani na popularności, ani na wywołaniu zamieszania czy paniki, ani na
podniesieniu sprzedaży ... Pisma Świętego.
Po co
więc o tym mówi i to w dosyć dramatyczny sposób: "słońce się zaćmi, księżyc nie będzie świecił i gwiazdy spadać
będą ..."
Ano
właśnie, mówi po to aby:
- nas przygotować, abyśmy się nie łudzili, że świat w którym żyjemy jest
wieczny, że będzie trwał bez końca i że nasze ostateczne przeznaczenie zamyka
się w tej doczesnej rzeczywistości. Jakże wielu bowiem ludzi żyje tak, jakby
całe ich życie i szczęście miało się zamknąć w tutaj?
- mówi po to, żebyśmy nie zapomnieli po co i do czego tak naprawdę
zostaliśmy stworzeni i jakie jest nasze ostateczne przeznaczenie,
- mówi po to, abyśmy nie dali się zwieść złudnemu przekonaniu, że
dostatek i dobrobyt doczesny zapewnią nam całkowite i pełne szczęście,
- mówi po to, aby nam przypomnieć, że świat w którym żyjemy jest tylko
rzeczywistością przejściową, rodzajem poczekalni, z której -przyjdzie czas, że-
trzeba będzie ruszyć w ostateczną podróż do domu,
- mówi po to, żeby nam przypomnieć (NIE
POSTRASZYĆ), że „jedni zbudzą się do wiecznego życia, drudzy
ku hańbie, ku wiecznemu potępieniu”.
Warto
tak trochę z boku, z dystansu przyjrzeć się światu, w którym żyjemy i zobaczyć
ileż w nim nadmiernego zatroskania o sprawy naprawdę drugorzędne, o dobra
przemijające? Ileż wśród ludzi zaaferowanIa sprawami mało ważnymi, gromadzeniem
skarbów, których nie wezmą ze sobą … „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza je
niszczy i skąd złodzieje wykradają je. Gromadźcie sobie skarby w niebie. Gdzie jest bowiem twój skarb, tam, również będzie twoje
serce.” (Mt 6:19-21)
Chrystus na pewno nie chce nas straszyć, chce nas raczej
upomnieć, przestrzec przed ułudami jakimi karmi nas świat.
„Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da
człowiek w zamian za swoją duszę?
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami
swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania.” Mt 16:26-27)
I po drugie:
Warto
też zobaczyć, że nie podając definitywnie terminu (o dniu owym lub
godzinie nikt nie wie), Chrystusowi nie chodzi o straszenie, czy o
katastrofizm, ale o to abyśmy stale byli gotowi, abyśmy nie dali się zwariować
i nie ulegali pokusie zamykania swojego życia w doczesności.
Pojawia
się też na pewno uzasadnione pytanie, czy to, co dzieje się od kilku lat w
Północnej Afryce i na bliskim wschodzie: Syria, Libia, Irak, Nigeria, Republika
Środkowej Afryki, czy to już początek znaków zapowiadanych przez Chrystusa?
A to co działo się w lecie, kiedy dziesiątki tysięcy emigrantów chroniły się w
Europie przed wojnami w ich własnych krajach? A to dzieje się od piątkowego
wieczoru w Paryżu, bliżej nas?
… Czy to wszystko jest już początkiem
zapowiadanych przez Jezusa znaków?
Na pewno
nie ma łatwych odpowiedzi na te pytania, ale jednak pytania trzeba stawiać,
pytania niewygodne i pytania które nam dokuczają, i nie pozostawiają w błogim
spokoju, bo to właśnie jest cel wypowiedzi Chrystusa takich jak w dzisiejszej
Ewangelii.
Oczywiście,
nie można być takim totalnym pesymistą czy katastrofistą, ale czy Jezus jest
pesymistą i katastrofistą, kiedy w wielu miejscach Ewangelii przestrzega i
przypomina, abyśmy nie popadli w euforię i samozadowolenie.
Żyjemy
rzeczywiście w bardzo napiętych czasach. Docierające do nas wiadomości z
różnych części świata na pewno nie są „hurra optymistyczne”. Właściwe pytanie
nie jest jednak: „Czy koniec świata jest już bliski?” właściwe pytanie powinno
raczej być: „Czy to wszystko ma jakikolwiek wpływ na zmianę naszych
zachowań, czy naprawdę ludzie się tym cokolwiek przejmują?” Czy ja sam
cośkolwiek zmieniam w moim codziennym życiu? Bo to jest właśnie to, o co
chodzi Zbawicielowi w dzisiejszej Ewangelii.
„Tak
i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach.”
„A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz
wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do
swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się domyślacie, Syn
Człowieczy przyjdzie.” (Łk 12:39-40).
Oczywiście,
nie można być całkowitym pesymistą, bo wasza tutaj obecność w każdą niedzielę
jest dowodem na to, że jest jednak jeszcze jakaś nadzieja, że Słowo Boże ma
szansę dotarcia do ludzkich serc, że nie wszyscy szukają jedynie pieniądza i
łatwego życia, że są ludzie, którzy myślą o czymś więcej niż o gromadzeniu dóbr
przemijających. Czy jednak ja znajduję się wśród
nich?