Iz 6,1-8
W roku
śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a
tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; I wołał jeden do
drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego
chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia
napełniła się dymem. I powiedziałem: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem
mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy
moje oglądały Króla, Pana Zastępów! Wówczas przyleciał do mnie jeden z
serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął
nim ust moich i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana,
zgładzony twój grzech. I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto
by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!
1Kor
15,1-11,13
Przypominam,
bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też
trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak
wam rozkazałem... Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na
początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze
grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem;
i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż
pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś
pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już
po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem
najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo
prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana
mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich
wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy
inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli. Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i
Chrystus nie zmartwychwstał.
Łk 5,1-11
Pewnego razu
- gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad
jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś
wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do
Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi
nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i
zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy
i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli
tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na
współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i
napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr
przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek
grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów
ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli
wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi
będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli
za Nim.
Bojaźń Boża
"Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem człowiekiem o
nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach".
- lęk Izajasza.
"Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny".
- lęk Szymona Piotra.
Bóg na pewno jest Tajemnicą, która napawa lękiem - Misterium
Tremendum. Nie jest to jednak strach i obawa, ale właśnie święty lęk, bojaźń
Boża (początek mądrości) wypływająca ze świadomości własnej grzeszności,
małości i znikomości wobec Nieogarnionego. Odruch Izajasza i Szymona-Piotra
jest jakby naturalnym uznaniem Świętości Boga i nicości człowieka. I to dopiero
jest początkiem mądrości. Bóg jednak nie pogardza małością człowieka, ale chce
go z jego słabości podnieść i uczynić dzieckiem Bożym. Z przelęknionego
Izajasza czyni proroka pełnego mocy, ze skonfundowanego Szymona czyni
Opokę-Piotra, skałę Kościoła, któremu powierza klucze Królestwa Niebieskiego.
Bóg nie miażdży swoją wielkością i nie przytłacza, nie niszczy, nie depta
człowieka w jego małości, ale chce go podnieść do poziomu swojej boskości. On
zna nas bardziej niż my sami siebie... I nie tylko zna. On kocha każdego z nas
miłością jedyną i wyłączną, nieodwołalną. I nie oczekuje od nas strachu, lęku,
ale miłości... Miłości, która zawiera w sobie szacunek i bojaźń Bożą, a nie
lekceważenie i odrzucenie.
"Nim ja ukształtowałem Cię
w łonie Matki Twej
już wtedy znalem Cię
i nim przyszedłeś na ten świat
ustanowiłem Cię
prorokiem swym".
Pozwólmy się opanować poczuciu szacunku, uwielbienia, czci i
bojaźni Bożej. Ona nas nie niszczy, ale stawia w prawdzie o nas samych wobec
Nieogarnionego. A On potrafi i chce nas podnieść do wysokości swojej Świętości.
A ci, którzy jak Izajasz i Piotr, i Apostołowie uznali wielość
Boga, zostają też -jak Izajasz i Piotr, i Apostołowie- powołani do bycia
świadkami, mimo że sami są świadomi swojej małości.
Bóg bowiem nie powołuje doskonałych, ale udoskonala wybranych.