Czytania: Iz 42, 1-4.6-7;
Ps 29; Dz 10,34-38; Mk 1,6b-11
Homilia
Na
misji afrykańskiej nastąpiło dziwne zapoznanie się i zżycie w pracy dwóch
ludzi: katolickiego kapłana - misjonarza i angielskiego lekarza - ateisty.
Pracowali
na tym samym terenie i zaprzyjaźnili się ze sobą. Żadną jednak dyskusją nie
można było przekonać angielskiego lekarza ateisty aby przyjął chrzest. Zdarzyło
się, że musiał on wyjechać na kilka tygodni do leprozorium, szpitala dla
trędowatych w odległej miejscowości.
Po
powrocie lekarz przyszedł do swojego przyjaciela - księdza i rzekł:
-
Ochrzcij mnie!
- Co
ci się stało? Tak nagle? - zapytał ksiądz.
-
Dojrzałem – odpowiedział lekarz.
-
Siadaj i opowiedz - poprosił kapłan.
-
Spotkałem osiemnastoletnią Murzynkę. Okaz piękności. Dwa tygodnie temu
amputowałem jej ręce i nogi, aby zahamować postęp trądu. Został tylko sam korpus z głową. Choroba jednak posuwa się dalej. Będzie żyła jeszcze maksymalnie 6
miesięcy. Wie o tym, ale nie boi się śmierci. Normalnie o wszystkim rozmawia, uśmiecha
się. Rozmawiałem z nią dużo.
Rzeczywistość
pozaziemska dla niej nie jest wcale mniej realną niż ta obecna. Doszedłem do
przekonania, że religia, która daje człowiekowi tak silne przeświadczenie, nie
może być fikcją. Tego samego dnia odbył
się chrzest.
Dzisiejsza
niedziela Chrztu Pańskiego każe nam jednak zastanowić się nad faktem naszego
Chrztu.
Chrzest Chrystusa
to nie uroczysta i podniosła ceremonia, ale początek Jego 3-letniej zbawczej
misji. która zakończy się Męką, Śmiercią i ostatecznie Zmartwychwstaniem,
zwycięstwem nad złem.
A jak to jest w
naszym życiu? Najczęściej Chrzest to dla wielu tzw. chrześcijan tylko
zewnętrzna CEREMONIA.
Efekt – chrześcijanie, katolicy nijacy, od
wielkiego dzwonu, wiara stojąca gdzieś z boku, na marginesie życia. Według
oficjalnych statystyk ponad 90% Polaków jest ochrzczonych... i co z tego???
Czy przyczyną
nijakości naszej wiary nie jest raczej to, że po kilku zewnętrznych
ceremoniach: Chrztu, I Komunii św. i czasami jeszcze Bierzmowania zapominamy
o tym, że jesteśmy dziećmi Bożymi? Dlaczego mamy tak wielu ochrzczonych a
tak niewielu naprawdę praktykujących wiarę i to nie tylko przez chodzenie na
niedzielną Mszę św.?
Czy nie jest tak
po prostu dlatego, że wiary otrzymanej na Chrzcie nie rozwijamy? Dlaczego tak
wielu ludzi twierdzi, ze wiarę utraciło, z powodu jakiegoś rzekomo niedobrego
księdza, czy nawet skandalu? Czy nie
jest tak dlatego, że tak niewiele robimy aby tę wiarę w nas pomnażać i
rozwijać, a wprost przeciwnie robimy tak wiele a nawet wszystko aby ją w sobie
zabić? Dlaczego dla usprawiedliwienia
swojej niewiary czy wątpliwości odwołujemy się tylko do złych przykładów, do
medialnie rozdmuchanych skandalików?
Przypominam sobie sprzed wielu, wielu laty katechizmową definicję Chrztu
świętego:
CHRZEST ŚWIĘTY jest to
·
pierwszy i najpotrzebniejszy sakrament,
·
który gładzi w nas grzech pierworodny,
·
obdarza nas łaską uświęcającą i godnością Dziecka
Bożego
·
i włącza nas do Świętego Chrystusowego Kościoła.
Pewnie i wielu z was ją pamięta, ale ... czy naprawdę rozumiemy o co w
niej chodzi? Czy rodzice przynoszący dziecko do Chrztu wiedzą na pewno "o
co tym wszystkim chodzi?" Czy nie jest raczej tak, że
"tradycyjnie" rodzice proszą o chrzest dziecka, bo taki jest zwyczaj,
bo na wszelki wypadek, bo "u nas wszyscy są ochrzczeni”... Może więc
najpierw odpowiedzmy sobie na kilka fundamentalnych pytań...
Dlaczego Chrzest jest pierwszym i dlaczego najpotrzebniejszym
sakramentem?
Chrzest jest pierwszym
sakramentem, bo bez chrztu nie można otrzymać żadnego innego sakramentu. Jest
też pierwszym bo uzdalnia nas do wszystkich innych łask i przywilejów Kościele.
Inaczej mówiąc otwiera nam drogę do wszystkich innych sakramentów i łask jakie
Bóg zsyła nam przez pośrednictwo Kościoła.
Jest najpotrzebniejszym, bo
gładzi w nas grzech pierworodny, obdarza Łaską Uświęcającą, czyni nas dziećmi
Bożymi. Bez Chrztu nie jesteśmy w stanie zmienić naszej natury skażonej
grzechem i spodobać się Bogu. To co dzieje się w czasie Chrztu to dokładnie to
samo co opisuje dzisiejsza Ewangelia kiedy głos Ojca z nieba obwieszcza: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie». W czasie Chrztu tak właśnie oznajmia Bóg chrzczonej osobie: «Tyś
jest moim dzieckiem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie». Czyż możemy
życzyć dziecku czegoś więcej? Warto żeby rodzice zdawali sobie z tego sprawę,
że oto Bóg staje się faktycznie Ojcem dziecka, uświęca je swoją Łaską i
rozpoznaje w nim swoje dziecko, obraz Jezusa Chrystusa. Odkładanie więc przez
rodziców Chrztu do momentu kiedy „dziecko samo wybierze” jest jak odkładanie
karmienia dziecko do momentu kiedy „samo wybierze czym i jak chce być
karmione”. Dlatego więc na pewno można powiedzieć, że Chrzest jest na pewno
i pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem.
Chrzest nie tylko gładzi w nas grzech pierworodny, który uczynił każdego
z nas niegodnym Boga. Chrzest będąc efektem zbawczej Męki, Śmierci i
Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa przywraca nam utraconą przez grzech
pierworodny Łaskę Uświęcającą. Symbolem tego jest biała szata, którą dziecko
przyjmuje wraz ze słowami kapłana: "stałeś(aś) się nowym stworzeniem i
przyoblekłeś(aś) się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech twoi
bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną
aż po życie wieczne."
Kiedy Chrystus wstępował do nieba na zakończenie swojej mesjańskiej
działalności na ziemi, polecił Apostołom: "Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego."
(Mt 28:19) To jest podstawowa misja kościoła nauczać i chrzcić. Warto jednak
zauważyć, że w synoptycznej ewangelii według Marka Chrystus mówi coś więcej:
"I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu
stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy,
będzie potępiony." (Mk 16:15-16). Czyli, kto nie uwierzy i nie
ochrzci się nie może być zbawiony.
Tutaj mamy najgłębszą podstawę do stwierdzenia, że Chrzest jest
pierwszym i najpotrzebniejszym
(koniecznym) sakramentem. Nie ma zbawienia bez Chrztu, tylko... czy sama
ceremonia chrztu wystarczy, czy to jest naprawdę to o co chodziło Jezusowi? Czy
sama tylko ceremonia ochrzczenia dziecka wystarczy do jego zbawienia? Chrystus
mówi przecież coś więcej "Kto uwierzy !!! i przyjmie chrzest,
będzie zbawiony ..." Dlatego tak ważną jest wiara rodziców, dlatego od rodziców właśnie wymaga się wyraźnego
stwierdzenia, że podejmują się wiarę tę dziecku przekazywać. Chrzest bez wiary
rodziców i bez zdecydowanej woli przekazania tej wiary dziecku jest tylko pustą
ceremonią … Jakaż więc odpowiedzialność rodziców i rodziców chrzestnych!?
To uświęcenie Łaską w czasie Chrztu idzie tak daleko, że w tym momencie dziecko staje się godne samego Boga, bo
sam Bóg z miłości czyni je godnym siebie. To jest owa łaska, którą mamy
zachować nieskalaną, bo ona czyni nas godnymi Boga i otwiera nam bramy nieba na
życie wieczne. Jeśli zdarzy się po Chrzcie, że łaskę tę utracimy lub zniszczymy
(a dokonują tego nasze grzechy osobiste) to Chrystus w swej Boskiej Mądrości
daje na drugi sakrament, w którym łaskę tę możemy odnowić, a jest to Sakrament
Spowiedzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że tylko w stanie Łaski Uświęcającej
otrzymanej na Chrzcie świętym i nie skalanej naszymi osobistymi możemy przyjąć
Komunię świętą, czyli zjednoczyć się z Bogiem. Jeśli czynimy to bez owej
Uświęcającej Łaski, to popełniamy świętokradztwo. Bóg sam nas uzdalnia do
przyjmowania Go w sposób godny udzielając nam swej łaski w Sakramencie Chrztu i
proponując jej odnowienie w Sakramencie Spowiedzi. I nie należy sobie tego
lekceważyć.
Jest jeszcze jeden element Chrztu, o którym nie można zapomnieć.
Chrzest "włącza nas do Świętego
Chrystusowego Kościoła." Nie znaczy to, że dziecko staje się
członkiem jakiejś tajnej organizacji paramilitarnej, lub członkiem
ekskluzywnego klubu golfowego. Przez Chrzest stajemy się członkami wspólnoty
Ludu Bożego, która jest wspólnotą ludzi dążących do zbawienia. I znowu, nie
jest to ani wymysł papieża, biskupów czy księży, ani do niczego niepotrzebne utrudnienie
naszego życia. To sam Chrystus ustanowił Kościół jako wspólnotę swoich
wyznawców i uczniów, którzy wzajemnie sobie w dążeniu do zbawienia pomagają.
Tej wspólnocie dał konieczne i wystarczające środki do zbawienia prowadzące, a
są nimi właśnie sakramenty z Sakramentem Ciała i Krwi na czele. Chrystus mówi:
"Ja jestem chlebem żywym, który
zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem,
który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie
pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie." (Jan 6:51,53)).
Nie możemy więc twierdzić, że Kościół jest mi do niczego nie potrzebny. Chrzest
nie jest żadną tajemniczą i czarodziejską ceremonią, ale jest sakramentem
włączającym nas do wspólnoty Kościoła, gdzie każdy ma swoje miejsce, swoje
zadanie i swoją odpowiedzialność, swoje prawa i swoje obowiązki. Pięknie o tej
rzeczywistości pisze św. Paweł porównując Kościół do żywego organizmu, do
ludzkiego ciała. (1Koryntian 12,12-27)
A to wszystko wypływa z faktu Chrztu Chrystusa w Jordanie, z faktu, że w
tym momencie Bóg mówi do każdego z nas: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie».