Wprowadzenie do Mszy
Świętej:
W czasie każdej Mszy świętej
mamy spotkać Chrystusa żyjącego w Słowie i w Eucharystii. Czy my jednak
naprawdę w to wierzymy, czy jest to dla nas raczej jedynie nudnawe „spełnienie
obowiązku”? Warto być może na początku tej Mszy tę właśnie prawdę sobie
uświadomić. Jezus przychodzi do nas, jak do swoich rodaków w Nazarecie. Czy
spotka się z takim samym przyjęciem; niedowiarstwem, kpiną i powątpiewaniem?
Ez 2,2-5
I wstąpił we
mnie duch, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił.
Powiedział mi: Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu
buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali
przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i
zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan
Bóg. A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym -
przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich.
2Kor 12,7-10
Aby zaś nie
wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik
szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie
prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz /Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci
mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się
chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam
upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w
prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam,
tylekroć jestem mocny.
Mk 6,1-6
Jezus wyszedł
stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego
uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu,
przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która
Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla,
syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także
Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie,
wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie
mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i
uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie
i nauczał.
Jezus dziwił się ich niedowiarstwu - I
Postawa mieszkańców Nazaretu jest postawą obserwowaną i
dzisiaj i to na coraz większą skalę. Coraz więcej wyznawców Chrystusa okazuje
nieufność, lekceważenie, znudzenie, niedowiarstwo. Coraz więcej katolików
ośmiesza, a nawet kpi sobie z Chrystusa ... Nie reagujemy, czy tylko wzruszamy
ramionami na prowokacje rożnej maści pseudo-artystów, czy na ośmieszanie
Chrystusa i Kościoła (Ciała Chrystusa) w naszych mediach?
Jakże często możemy być świadkami reakcji w stylu „znamy
cię, co nam tu będziesz banialuki opowiadał?” Odrzucamy współczesnych
proroków i pasterzy ustanowionych przez Chrystusa, bo są niewygodni, bo głoszą prawdę,
której przyjąć nie chcemy, bo jest zbyt wymagająca, zbyt niewygodna, za trudna.
Jesteśmy ludźmi o twardym karku i zaskorupiałych sercach...
Dlaczego?
Nie chcemy słuchać, bo nie szukamy prawdy, ale
zaspokojenia naszych zachcianek, bo nie szukamy życia wiecznego, ale doczesnych
przyjemności.... Nie chcemy słuchać Chrystusa, bo jest niewygodny, bo nie ma
nam nic do powiedzenia, bo jest niedzisiejszy, nierealistyczny, bo wymagania
przez Niego stawiane są zbyt uciążliwe, zbyt dalekie od naszych oczekiwań.
Kiedyś słyszałem proboszcza, jak w swojej parafii mówił
wprost do parafian: Jeśli nie mówię wam tego co chcecie usłyszeć, to nie
słuchacie tego mam wam do powiedzenia. Czy nie jest i tak w moim
przypadku? Czy nie słucham tego co Chrystus mam mi do powiedzenia, bo nie mówi
tego co połaskocze moje uszy?
Kiedy Bóg powołał proroka Ezechiela powiedział mu wprost
i ostrzegł go:
"Synu człowieczy, posyłam cię do synów
Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich
występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych
twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak
mówi Pan Bóg ...".
Te słowa z pierwszego czytania wydają się spełniać w
osobie Jezusa, który w swoim rodzinnym mieście został zlekceważony i prawie
wyszydzony, tak bardzo, że sam się dziwił niedowiarstwu swoich ziomków. Czy nie
jest jednak i tak, że i dzisiaj jest On lekceważony i odrzucany w sposób
bezczelny i arogancki, przez wielu ludzi? Czy nie jest i tak, że serce
współczesnego człowieka zatwardziało w samouwielbieniu i samozadowoleniu? Człowiek
tak bardzo uwierzył w siebie, tak bardzo zaufał swoim możliwościom i swojemu
rozumowi, że Bóg jest mu już niepotrzebny, że Jezus mu przeszkadza, że mówienie
o Bogu i naszych wobec Niego zobowiązaniach staje się nieznośne i wprost
denerwujące. Człowiek współczesny tak bardzo zapatrzył się w siebie i swoje
możliwości, że odważa się poprawiać samego Stwórcę i zarzucać Mu błędy.
Nie chce -współczesny człowiek- słuchać o swoich
słabościach, nie chce aby mu przypominano jego ułomności i niedoskonałości, nie
chce mieć nad sobą żadnego mistrza i Boga, bo czuje się zniewolony,
zapominając, że to właśnie on sam się najbardziej zniewala ułudą wolności i
anarchią samowoli. Być może dlatego i w naszych czasach tak trudno jest
Jezusowi zdziałać jakikolwiek cud, bo my Mu nie wierzymy, bo powątpiewamy o
Jego Boskości, bo wątpimy w Jego Zbawcze zamiary? To jest chyba przyczyna
całego nieszczęścia współczesnego świata, że człowiek za bardzo zaufał sobie
samemu, że w swojej pysze i zarozumiałości odrzucił i odrzuca nadal Boga z Jego
Zbawczym planem, i sam szuka zbawienia w konsumpcyjnym stylu życia, w
rozkoszach, w szaleńczym zaspokajaniu swoich wydumanych potrzeb, w rozrywce, w
seksie, w dobrach materialnych. Człowiek przygotował sobie, w swojej pysze,
swój mały ludzki raj, który stał się dla niego piekłem konsumpcjonizmu i pogoni
za nierealizowalnymi mirażami i ułudami ziemskiego dobrobytu.
Marks zarzucał chrześcijaństwu, że jest ono alienujące,
że odciąga ludzi od pracy na ziemi i dla ziemskich rzeczywistości, że umieszcza
szczęście człowieka w nierealnych zaświatach. I cóż? Okazuje się, że to
ziemskie szczęście jest nierealne, że jest nierealizowalne, że to właśnie
ziemskie szczęście jest nie tylko ułudą i alienacją, ale i że pogoń za nim
sprawia iż ludzie stają się dla siebie dzikimi bestiami egoizmu. A wszystko to
dlatego, że człowiek w swej pysze i zarozumiałości odrzucił Jezusa, że zwątpił
w Jego Zbawczą misję, że odrzucił z pogardą i lekceważeniem Tego, Który
przyszedł dla zbawienia człowieka.
Naucz mnie Panie, kim naprawdę jestem i kim dla mnie
jesteś Ty - Zbawiciel świata.
Homilia alternatywna
Jezus dziwił się ich
niedowiarstwu - II
"Posyłam cię do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili (...) To
ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich,
(...) A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym ... " Te słowa z pierwszego czytania wydają
się spełniać w osobie Jezusa, który w swoim rodzinnym mieście został
zlekceważony i prawie wyszydzony, tak bardzo, że sam się dziwił niedowiarstwu
swoich ziomków. Czy nie jest jednak i tak, że i dzisiaj jest On lekceważony i
odrzucany w sposób bezczelny i arogancki, przez wielu ludzi? Czy nie jest i
tak, że serce współczesnego człowieka zatwardziało w samouwielbieniu i
samozadowoleniu? Człowiek tak bardzo uwierzył w siebie, tak bardzo zaufał swoim
możliwościom i swojemu rozumowi, że Bóg jest mu już niepotrzebny, że Jezus mu
przeszkadza, że przypominanie prawdziwej ludzkiej kondycji staje się nieznośne
i wprost denerwujące. Człowiek współczesny tak bardzo zapatrzył się w siebie i
swoje możliwości, że odważa się poprawiać samego Stwórcę i zarzucać Mu błędy.
Nie chce -współczesny człowiek- słuchać o swoich słabościach, nie chce aby
mu przypominano jego ułomności i niedoskonałości, nie chce mieć nad sobą
żadnego mistrza i Boga, bo czuje się zniewolony, zapominając, że to właśnie on
sam się najbardziej zniewala ułudą wolności i anarchią samowoli. Być może
dlatego i w naszych czasach tak trudno jest Jezusowi zdziałać jakikolwiek cud,
bo Mu nie wierzymy, bo powątpiewamy o Jego Boskości, bo wątpimy w Jego Zbawcze
zamiary? To jest chyba przyczyna całego nieszczęścia współczesnego świata, że
człowiek za bardzo zaufał sobie samemu, że w swojej pysze i zarozumiałości
odrzucił i odrzuca nadal Boga z Jego Zbawczym planem, i sam szuka zbawienia w
konsumpcyjnym stylu życia, w rozkoszach, w szaleńczym zaspokajaniu swoich
wydumanych potrzeb, w rozrywce, w seksie, w dobrach materialnych. Człowiek
przygotował sobie, w swojej pysze, swój mały ludzki raj, który stał się dla
niego piekłem konsumpcjonizmu i pogoni za nierealizowalnymi mirażami i ułudami
ziemskiego dobrobytu.
Marks zarzucał chrześcijaństwu, że jest ono alienujące, że odciąga ludzi od
pracy na ziemi i dla ziemskich rzeczywistości, że umieszcza szczęście człowieka
w nierealnych zaświatach. I cóż? Okazuje się, że to ziemskie szczęście jest
nierealne, że jest nierealizowalne, że to ziemskie szczęście jest nie tylko
ułudą i alienacją, ale i że pogoń za nim sprawia iż ludzie stają się dla siebie
dzikimi bestiami egoizmu. A wszystko to dlatego, że człowiek w swej pysze i
zarozumiałości odrzucił Jezusa, że zwątpił w Jego Zbawczą misję, że odrzucił z
pogardą i lekceważeniem Tego, Który przyszedł dla zbawienia człowieka.
Czyż nie trzeba nam pokory św. Pawła, który mówi: "Aby nie wynosił
mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik
szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. "? Czyż nie
trzeba nam wrócić do prawdziwego spojrzenia na naszą ludzką kondycję, na nasze
ludzkie słabości i uznać, że to Jezus Chrystus jest ostatecznym wzorcem
człowieka i Zbawicielem? Czyż nie trzeba nam czasami po prostu uznać naszej
małości i ułomności, naszej grzeszności, aby doświadczyć niezwykłego działania
samego Boga?
Naucz mnie Panie, kim naprawdę jestem i kim dla mnie jesteś Ty - Zbawiciel
świata.
Modlitwa wiernych
Wstęp:
Do Ojca, Który posłał swego
Syna Jednorodzonego dla zbawienia świata wołajmy z ufnością i prośmy o dar
zrozumienia i przyjęcia Chrystusa dla nas samych i naszych bliskich
1 Za pasterzy Kościoła; Papieża, biskupów i kapłanów, aby mimo kłopotów,
drwin i lekceważenia z wiarą i wytrwałością głosili Słowo Boże w porę i nie w
porę, dla zbawienia wszystkich wiernych ... Ciebie prosimy,
2 Za naszą parafię i tych, którzy w niej pracują, aby z mocą świadczyli o
żywej obecności Syna Bożego wśród nas ... Ciebie prosimy,
3 Za wątpiących, poszukujących i za kontestujących, za tych, którzy
odchodzą, za gorszących się i za tych którzy lekceważą sobie Chrystusa i Jego
przykazania, aby łaska Boża znalazła drogę do ich serc ... Ciebie prosimy,
4 Za młodzież zniechęconą i za tych, którym przedstawiono fałszywy i
karykaturalny obraz Chrystusa, za ludzi dorosłych znudzonych Chrystusem i Jego
nauczaniem, aby odnaleźli Jego prawdziwe oblicze ... Ciebie prosimy,
Zakończenie:
Boże Prawdo i Miłości nieskończona, pozwól nam rozpoznać i przylgnąć do
Ciebie mimo ośmieszania, lekceważenia i zniechęcenia, pozwól nam podążać za
Twoim Synem naszym Panem i Zbawicielem, Który z Tobą żyje i Króluje w jedności
Ducha Świętego, Bóg na wieki wieków. Amen
Słowo „przed rozesłaniem”:
Zazwyczaj rachunek sumienia
robimy na początku Mszy świętej. Dzisiaj jednak proponuję aby każdy z nas zrobił
sobie prywatny rachunek sumienia właśnie na zakończenie Mszy zadając sobie
tylko jedno pytanie: „czy spotkałem dzisiaj Jezusa w Eucharystii?