środa, 15 czerwca 2022

Uroczystość Bożego Ciała A, B, C

  

Czytania: Rdz 14,18-20; 1Kor 11,23-26; Łk 9,11-17

Trzy homilie na Uroczystość Bożego Ciała


3 kwietnia 2002 roku do Alicji Lenczewskiej, Chrystus powiedział:

+ Strzeż się bezmyślnego i obojętnego przyjmowania Mnie w Komunii Świętej. Jest to wielki grzech i profanacja Mojej miłości i Mojego daru zrodzonego we Krwi Golgoty. Ja przecież tak bardzo was kocham i pragnę być kochany.” – Słowo pouczenia, 430

Niedawno, w niedzielę Obchodziliśmy uroczystość Trójcy Przenajświętszej. To z tej tajemnicy, z najgłębszej czeluści Bożej Miłości z tajemnicy Boga, który jest Miłością rodzi się Tajemnica Eucharystii.

Nie będę się wymądrzał. Po prostu odczytam tekst pani dr Wandy Półtawskiej, bliskiego współpracownika świętego Jana Pawła II.



I - „Upadnij na kolana - Wanda Półtawska o Eucharystii”

„Młodzi, zdrowi - dlaczego nie klękną? Bo niemodne? Nie, to by nie wystarczyło, to jest głębszy znak - „upadnij na kolana ludu, czcią przejęty”. No właśnie, trzeba być czcią przejętym, żeby paść na kolana. Trzeba wiedzieć przed Kim i dlaczego „upadnij na kolana” ...

Mała byłam, jeszcze nie chodziłam do szkoły, gdy zachorował nasz dozorca, stary pan Michał. Zima to była czy może przedwiośnie, bo śnieg leżał pomieszany z błotem, taka mazia.

Dzieci z podwórka wiedziały, że stary Michał umiera i dlatego przyjdzie do niego Pan Jezus. Trochę się dziwiłam, dlaczego dopiero teraz, jak już nie może wstać, a nie wcześniej. Ale wszystkie czekałyśmy przy furtce od ulicy. Zza rogu, a właściwie zza zakrętu, odezwał się dzwonek; chłopiec, taki niewiele większy ode mnie, w białej komeżce dzwonił dzwonkiem, a wszyscy od razu się obejrzeli - za nim szedł ksiądz. Zbyszek, duży chłopak z podwórka, powiedział: „Niesie Pana Jezusa” - nie było widać gdzie niesie, ale wszyscy od razu uklękli.

Jakiś pan w szubie, jakaś pani w futerku i pan w czerwonej czapeczce, co przynosił listy do mojej starszej siostry. I chłop zlazł z wozu, zatrzymał konie i ukląkł. Wszyscy bez namysłu w błoto i roztapiający się śnieg. Ja - też, wszystkie dzieci z podwórka - też. Przez moment błysnęła mi myśl: „mam białe getry, co na to powie mama!?” Ale mama właśnie wyszła na próg i też uklękła.

Ksiądz poprzedzony chłopczykiem wszedł z sieni na prawo, do izdebki, gdzie mieszkał stary Michał.

Tyle lat temu, a ja co dzień wspominam tę scenę. Ludzi klęczących w błocie, bo przechodzi Pan Jezus. Wspominam to podczas każdej Mszy św., gdy widzę, jak ministranci rozparci siedzą na ławkach, koło ołtarza, a ksiądz koło nich rozdaje Komunię św. Widzę to, gdy na Mszy św., podczas podniesienia ludzie stoją - klęczy parę starych kobiet. I widzę to w kaplicy papieskiej, gdy wszyscy siedzą, a klęczy jeden człowiek w białej sutannie i z białymi włosami, Jan Paweł II. Gdy go w Krakowie nie można było znaleźć w kurii, wystarczyło pójść parę ulic dalej, gdzie siostry mają wieczną adorację. Klęczał tam godzinami.

Dla Boga - jeśli się choć trochę pojmuje kim On jest - człowiek od wieków szukał sposobu wyrażenia czci, tego timor Dei (bojaźni Bożej), jaką stworzenie winno okazać Stwórcy; starał się znaleźć gest szczególny, specjalny, jedynie dla Boga przeznaczony; ludzie klękali, wznosili ręce do nieba. Gest ten nie jest ofiarowywany nikomu z ludzi. Owszem, jeszcze Jego zastępcy - przed Piotrem na Stolicy Apostolskiej klękali ludzie. Kiedyś - dziś nawet tam nie.

Dlaczego? Czy zmalał Bóg w ludzkich oczach, sprowadzony do naszego nędznego wymiaru – czy pojęcie sacrum (tego, co święte) zanika.

Jest, jest paru szaleńców Bożych, chodzących po tym świecie, usiłujących zaszczepić na nowo kult dla Białego Krążka w złocistej monstrancji. Chodzą od parafii do parafii i namawiają na wieczystą adorację. I mówią rzeczy graniczące z cudem, że od czasu, jak w tej parafii całą dobę adoruje się Przenajświętszy Sakrament, jak ludzie kolejno klęczą przed Sanctissimum, to maleje ilość przestępstw, to zmienia się klimat w parafii.

A inni? Niektórzy wzruszają ramionami: ach, to tylko symbol; inni oglądają się dookoła; wszyscy stoją, jakże się tu wychylać, sam jeden?

Pierwszy raz widziałam człowieka stojącego podczas podniesienia w kościele w Lublinie na samym początku okupacji: SS-man w mundurze (a jakże, katolik - na pasie miał wybite przecież Gott mit uns). Stał sztywno na rozkraczonych nogach, a cały kościół klęczał.

Potem, po wojnie umarł nasz kolega - przez wszystkich ceniony; na pogrzebowej Mszy św. koledzy po fachu, panowie doktorzy partyjni stali sztywno. Lojalnie przyszli na Mszę św., ale nie mogli się narazić klękaniem. I było to jak znak - wierzący wiedzą, co się dzieje, padają na kolana. Niewierzący grzecznie stoją, jak na uroczystości ludzkiej, nie rozumiejąc nic więcej.

A teraz? W kaplicy u sióstr podczas Mszy św. wszystkie stoją, nie, nie wszystkie: dwie staruszki klęczą i ja - pytam przełożoną, co to jest, czy one nie rozumieją? Czy wszystkie są chore? Przełożona trochę speszona mówi: „z Zachodu przyszło, kapituła przegłosowała zmiany stroju i zamiany obyczaju”.

Magiczne słowa, jak zaklęcie: „z Zachodu”. Zalewa nas fala brudnej wody z Zachodu, przywożą do nas śmieci, a w Polsce wszystko się bezmyślnie przyjmuje, bo... bo po prostu jest snobizm.”

A przecież nie chodzi tylko o to, czy stoję, czy klęczę. Chodzi także o to z jakim szacunkiem przyjmuję Najświętszy Sakrament, z jaką czcią i bojaźnią przystępuję do Komunii Świętej?



II - Kto spożywa ten Chleb będzie żył na wieki

Jakżeż nie pochylić się z najgłębszym szacunkiem i pobożnością nad Tajemnicą Eucharystii w Niedzielę Bożego Ciała? Jakżeż nie zobaczyć tej Tajemnicy w świetle nauczania błogosławionego Jana Pawła II o nieskończonej, niewypowiedzianej Miłości Boga do człowieka? Jakżeż nie zobaczyć, że Kościół, ale i każdy z nas „de Eucharistia vivit” – z Eucharystii żyje? Nie mamy nic cenniejszego, nic ważniejszego, nic bardziej boskiego w naszym codziennym życiu niż Ciało i Krew Pańską. Jeśli żyjemy z Eucharystii to żyjemy naprawdę i żyjemy dla wieczności. Jeśli nie żyjemy z Eucharystii to tylko nam się wydaje, że żyjemy i po doczesnych 70 lub 80 latach nie będziemy żyć w wieczności. To jest to, o czym Chrystus tak zdecydowanie mówi w dzisiejszej Ewangelii: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.”

Trudne do zrozumienia są słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. Trudne były i dla Izraelitów, bo wielu z nich się nimi zgorszyło i odeszli. Trudne do zrozumienia są i dla nas, którzy borykamy się raczej ze zdobywaniem naszego "chleba powszedniego" i szukamy sposobów jak utrzymać rodzinę, dzieci, siebie. Tak odległe od realności naszego codziennego życia i tak nierealne wydają nam się słowa Chrystusa o Chlebie Żywym, o Chlebie na Życie wieczne. Co znaczą dla nas, na co dzień słowa: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.?"

Tak wielu odrzuca tę prawdę, tak wielu ją lekceważy, dla tak wielu jest ona "kamieniem obrazy" i "skałą zgorszenia. Dlaczego? Bo nie rozumiemy, bo nasz umysł za mały i za ciasny by pojąć prawdę, że oto Bóg pragnie się dać na pokarm?

Musimy sobie takie pytania zadawać i szukać na nie osobistych odpowiedzi, aby nie zawężać naszego życia do doczesności, aby jedynym naszym pokarmem nie był razowy chleb powszedni z takim trudem i wysiłkiem zdobywany. Jeśli odrzucimy Eucharystię, jeśli odrzucimy prawdę o realnej obecności Jezus Chrystusa w Eucharystii pod postaciami chleba i wina, to całe nasze życie sprowadzi się tylko do doczesności i pozbawione zostanie wszelkich eschatologicznych i nadprzyrodzonych wymiarów.

Czy w naszym codziennym, zabieganym i zatroskanym życiu mamy jeszcze czas na karmienie się Ciałem i Krwią Chrystusa i ożywianie w sobie Chrystusowej obecności, czy raczej jest to już dla nas tylko sporadyczny i marginalny rytuał bez większego znaczenia?

Chrystus tak dalece chce być obecny w naszym życiu, towarzyszyć nam na co dzień, że sam siebie daje na pokarm, ale czy ja jestem tego świadom i czy robię coś, aby tegoż Chrystusa w moim życiu przyjąć, uczynić Go obecnym w mojej codzienności? Czy ja naprawdę żyję z Eucharystii?

Co więcej, Chleb Eucharystyczny, Ciało Chrystusa jest zapowiedzią i zadatkiem wieczności. "Kto spożywa ten Chleb będzie żył na wieki". Jeśli zapomnę o tej prawdzie, to zamknę się i ograniczę moje życie do doczesności, a wieczność na zawsze pozostanie dla mnie nieosiągalna. Wtedy straci sens moja ludzka egzystencja i sam zdegraduję się do poziomu "zwierzęcia przeżuwającego trawę".

Jezu daj mi zrozumieć jak ważnym
dla mojego życia doczesnego i wiecznego
jest karmienie się Twoim Ciałem.



III - Eucharystia prawdziwe Ciało Chrystusa

W tę uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej nie sposób nie przypomnieć kilka wstrząsających faktów.[1]

„Cud eucharystyczny w Buenos Aires. Konsekrowana Hostia zmieniła się w ciało i krew.

18 sierpnia 1996 r. o godz. 19 ks. Alejandro Pezet odprawiał Mszę św. w kościele, który znajduje się w handlowej dzielnicy Buenos Aires. Pod koniec udzielania Komunii św. podeszła do niego kobieta, informując, że z tyłu kościoła na świeczniku leży porzucona Hostia. Ksiądz Alejandro poszedł we wskazane miejsce i zobaczył sprofanowaną Hostię. Była tak pobrudzona, że nie mógł jej spożyć. Włożył ją do naczyńka z wodą i schował do tabernakulum w kaplicy Najświętszego Sakramentu. Kiedy w poniedziałek 26 sierpnia ks. Alejandro otworzył tabernakulum, stwierdził, że Hostia zamieniła się w krwistą substancję. Poinformował o tym ks. biskupa Jorge Mario Bergoglio, który polecił wykonanie profesjonalnych zdjęć. Widać na nich wyraźnie, że Hostia, która zamieniła się w zakrwawione ciało, znacznie się powiększyła. Przez kilka lat przechowywano ją w tabernakulum, trzymając całą sprawę w tajemnicy. Ponieważ Hostia ta w ogóle nie ulegała degradacji, w 1999 r. decyzją ks. - już wtedy - kardynała Bergoglio postanowiono poddać ją naukowym badaniom.

5 października 1999 r. z Hostii, która stała się cząstką zakrwawionego ciała, dr Castanon pobrał próbkę. Przesłano ją naukowcom w Nowym Jorku. Celowo nie poinformowano ich o jej pochodzeniu, aby im niczego nie sugerować. Jednym z badaczy był dr Frederic Zugibe, nowojorski kardiolog i patolog medycyny sądowej. Stwierdził on, że badana substancja jest prawdziwym ludzkim ciałem i krwią, w której obecne jest ludzkie DNA. Naukowiec ten oświadczył, że "badany materiał jest fragmentem mięśnia sercowego znajdującego się w ścianie lewej komory serca, z okolicy zastawek. Mięsień sercowy jest w stanie zapalnym, znajduje się w nim wiele białych ciałek. Wskazuje to na fakt, że to serce żyło w chwili pobierania wycinka. Twierdzę, że serce żyło, gdyż białe ciałka obumierają poza żywym organizmem. Ich obecność wskazuje więc, że serce żyło w chwili pobierania próbki. Co więcej, te białe ciałka wniknęły w tkankę, co wskazuje na fakt, że to serce cierpiało - np. jak ktoś, kto był ciężko bity w okolicach klatki piersiowej". Wtedy poinformowano dr Zugibe, że źródłem badanej przez niego próbki jest konsekrowana Hostia (biały niekwaszony chleb), która w tajemniczy sposób zamieniła się we fragment zakrwawionego ludzkiego ciała. Zdumiony tą informacją dr Zugibe powiedział: "W jaki sposób i dlaczego konsekrowana Hostia mogła zmienić swój charakter i stać się ludzkim żyjącym ciałem i krwią, pozostanie dla nauki nierozwiązalną tajemnicą, która całkowicie przerasta jej kompetencje".

Około roku 750 – a więc prawie 1300 lat temu – miał miejsce cud eucharystyczny w Lanciano, we Włoszech. W tamtejszym kościele św. Franciszka w relikwiarzu nadal przechowywana jest zakrwawiono hostia i 5 skrzepów krwi. Od listopada 1970 roku do marca 1971 roku oraz w 1981 roku próbki badał prof. Odoardo Linoli, specjalista anatomii, histopatologii, chemii i mikroskopii klinicznej przy współpracy z prof. Rugggero Bertelli, anatomem. Stwierdzono, że Ciało to mięsień sercowy, grupa krwi AB. Równolegle przeprowadzono badanie DNA. Badania porównawcze DNA próbki z Buenos Aires i Lanciano wykazały, że pochodzą one od tego samego człowieka.”

Tyle – być może znane niektórym – fakty. Ale pokazują one w sposób naoczny z KIM mamy naprawdę do czynienia, kiedy kapłan – podając nam – Komunię świętą, mówi „Ciało Chrystusa”. Jakżeż nie pochylić się z najgłębszym szacunkiem i pobożnością nad Tajemnicą Eucharystii w Uroczystość Bożego Ciała? Jakżeż nie zobaczyć tej Tajemnicy w świetle powyżej przytoczonych faktów, ale i w świetle nauczania świętego Jana Pawła II o nieskończonej, niewypowiedzianej Miłości Boga do człowieka? Jakże nie zobaczyć, że Kościół, ale także każdy z nas „de Eucharistia vivit” – z Eucharystii żyje? Nie mamy nic cenniejszego, nic ważniejszego, nic bardziej boskiego w naszym codziennym życiu niż Ciało i Krew Pańską. Jeśli żyjemy z Eucharystii to żyjemy naprawdę i żyjemy dla wieczności. Jeśli nie żyjemy z Eucharystii, to tylko nam się wydaje że żyjemy. To jest to, o czym Chrystus tak zdecydowanie mówi w słowach: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.”

Kiedy przyjmujemy Komunię Święta, kiedy dzisiaj pójdziemy w procesji za monstrancją z konsekrowaną Hostią, to tak naprawdę przyjmujemy Ciało Chrystusa. Chrystus daje nam –mówiąc wprost – swoje Serce. Tak wielu odrzuca tę prawdę, tak wielu ją lekceważy, dla tak wielu jest ona "kamieniem obrazy" i "skałą zgorszenia”. Dlaczego? Bo nie rozumiemy, bo nasz umysł za mały jest i za ciasny by pojąć prawdę, że oto Bóg pragnie się dać na pokarm, że w odrobinie chleba potrafi ukryć swoje Serce?

Czy w naszym codziennym, zabieganym i zatroskanym życiu mamy jeszcze czas na karmienie się Ciałem i Krwią Chrystusa i ożywianie w sobie Chrystusowej obecności, czy raczej jest to już dla nas tylko sporadyczny i marginalny rytuał bez większego znaczenia?

Jezu, daj mi zrozumieć jak ważnym dla mojego życia doczesnego i wiecznego jest karmienie się Twoim Ciałem.



IV - Materiał duszpasterskie na Uroczystość Bożego Ciała

Wstęp do Mszy św.                     Eucharystia, czyli Ciało Chrystusa powinna być centrum, szczytem i wypełnieniem naszego chrześcijańskiego życia. Warto sobie to uświadomić na początku tej Mszy świętej. To, co za chwilę się dokona na ołtarzu ma być rzeczywiście centrum i szczytem oraz wypełnieniem całego mojego życia. I tylko od tego jak ja w Eucharystii uczestniczę zależy, czy rzeczywiście tak się stanie.

Modlitwa wiernych

Wstęp:                     Do Boga Ojca, Pana wszelkiego życia zanośmy nasze modlitwy i błagania, abyśmy przyjmując Ciało i Krew Chrystusa na życie wieczne z radością głosili obecność Boga pośród nas.

1                    Za Kościół Święty, Któremu Chrystus nakazał sprawowanie Eucharystii, aby wiernie i skutecznie karmił Lud Boży Ciałem Pańskim dla zbawienia świata... Ciebie prosimy,

2                   Za Papieża, biskupów i kapłanów, którym Chrystus zlecił sprawowanie Ofiary Eucharystycznej, aby swoim życiem i przykładem dawali świadectwo tej niezwykłej Tajemnicy... Ciebie prosimy,

3                   Za nas wszystkich, karmiących się Ciałem Pańskim, abyśmy w życiu codziennym byli świadkami miłości Boga do człowieka... Ciebie prosimy,

4                   Za dzieci pierwszokomunijne, które przyjmują Ciało Chrystusa po raz pierwszy, aby pozostały Mu wierne przez całe swoje życie... Ciebie prosimy,

5                   Za zmarłych, którzy z wiarą i ufnością karmili się Ciałem Pańskim z czasie doczesnego życia, aby mieli Życie w sobie... Ciebie prosimy,

Zakończenie:                     Ojcze, Który w Eucharystii dałeś nam swojego Syna, aby był naszym pokarmem na życie wieczne, daj nam tak pożywać tego Ciała i Krwi Jego, abyśmy zasłużyli na życie wieczne w Królestwie Twoim, gdzie Ty żyjesz i królujesz z Twoim Synem i Duchem świętym na wieki wieków. Amen

Przed rozesłaniem:                    Kończąc Eucharystię weźmy sobie do serca słowa Chrystusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije Krew moją ma życie wieczne.” Oby te słowa przypominały nam o tej niesamowitej miłości Boga do człowieka. A eucharystyczny Chrystus, którego przyjęliśmy niech nam zawsze towarzyszy.

[1] Poniższy opis faktów pochodzi z serwisu internetowego Adonai.pl https://adonai.pl/sakramenty/eucharystia/?id=31