Jest taka anegdota, że jeden z nieżyjących już księży krakowskich w pewnym kościele w Zakopanem miał wygłosić najkrótsze kazania wielkanocne składające się z trzech zdań:
Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, ale wy i tak w to nie wierzycie! Czy więc zmartwychwstaniecie? A ponadto, żeby zmartwychwstać z Chrystusem, to trzeba najpierw umrzeć samemu sobie.
To bardzo mocne i dobitne słowa — zwięzłe, ale pełne duchowej głębi i prowokujące do myślenia. Szczerze mówiąc, kusi mnie bardzo, żeby na tym cytacie to kazanie zakończyć …
Ale już wyobrażam sobie reakcje; wielu będzie zdziwionych i zaszokowanych, wielu zbulwersowanych i zgorszonych, ale wielu też po prostu nie zrozumie, o czym mowa.
DLATEGO – Przyjrzyjmy się pokrótce tym trzem zdaniom.
Ta homilia, choć krótka, porusza kluczowy paradoks chrześcijaństwa: fakt Zmartwychwstania nie jest tylko historycznym wydarzeniem, ale zaproszeniem do osobistego nawrócenia i przemiany. Kapłan nie tylko ogłasza radosne „Chrystus zmartwychwstał”, ale konfrontuje słuchaczy z pytaniem o ich własną wiarę i gotowość do duchowej odnowy.
Interpretacja:
- „Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, ale wy i tak w to nie wierzycie!”
— To nie jest wyrzut, ale szczere stwierdzenie, które może dotyczyć wielu ludzi, którzy słyszą o Zmartwychwstaniu, ale ich serce i życie tego nie odzwierciedlają — Spowiedź na ostatnią chwilę i to taka byle jaka, dla formalności, a najważniejsza na Wielkanoc jest "ŚWIĘCONKA". I to zdanie jest wyzwaniem do szczerej autorefleksji – na czym polega moje świętowanie Zmartwychwstania?
- „Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, ale wy i tak w to nie wierzycie!”
- „Czy więc zmartwychwstaniecie?”
— Pytanie retoryczne, które podkreśla, że życie wieczne i duchowa odnowa nie są automatyczne i nie zależą od zdawkowej spowiedzi raz na rok i „ŚWIĘCONKI”. To zaproszenie do decyzji: czy żyjesz jak człowiek Zmartwychwstania, czy jak człowiek zamknięty w grobie swoich przywiązań, nałogów, lęków i grzechów?
- „Czy więc zmartwychwstaniecie?”
- „Żeby zmartwychwstać z Chrystusem, trzeba najpierw umrzeć samemu sobie”.
— To echo nauki św. Pawła: „jeśli umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z Nim żyć będziemy” (Rz 6,8). Inaczej mówiąc: Jeśli nie umrę z Chrystusem (sobie, swoim grzechom i nałogom), to czy naprawdę zmartwychwstanę?
- „Żeby zmartwychwstać z Chrystusem, trzeba najpierw umrzeć samemu sobie”.
Umrzeć samemu sobie to PORZUCIĆ własne ego, dumę, przywiązania, nałogi, fałszywe poczucie bezpieczeństwa — wszystko to, co oddziela mnie od Boga i drugiego człowieka.
BEZ TEGO NIE MA ZMARTWYCHWSTANIA!
I TUTAJ MOGĘ POWIEDZIEĆ AMEN.
A dla nadal niezadowolonych:
💡 Podsumowanie:
To nie jest „łatwa” homilia, raczej duchowy „prztyczek w nos”. Świetnie wpisuje się w wielkanocną liturgię, bo zmusza do osobistej odpowiedzi:
Czy wierzę naprawdę? Czy moje życie pokazuje, że Zmartwychwstanie dotyka mnie osobiście?
To także przypomnienie, że chrześcijaństwo to nie tylko tradycja, ale żywa relacja z Bogiem, która wymaga odwagi i wewnętrznej przemiany.
A Ty jak to odebrałeś? Uderzyło Cię bardziej to pytanie „czy więc zmartwychwstaniecie?”, czy też wezwanie do „umierania samemu sobie”? Chętnie usłyszę, co Cię w tym poruszyło.