sobota, 5 lipca 2008

XIV Niedziela w ciągu roku - A

Za 9,9-10

Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. On zniszczy rydwany w Eframie i konie w Jeruzalem, łuk wojenny strzaska w kawałki, pokój ludom obwieści. Jego władztwo sięgać będzie od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi.

Rz 8,9.11-13

Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha. Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli.

Mt 11,25-30

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

Zakryłeś to przed mądrymi i roztropnymi a objawiłeś prostaczkom ...

Słowa Ewangelii poprzedniej niedzieli rozważane przez "mądrych i roztropnych" szokują i wydają się być wbrew wszelkiej logice i przeczyć wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi. Nie można przecież aż tak bardzo dosadnie i dokładnie interpretować Słowa Bożego. To nie jest na ludzką skalę i nie przystaje do realiów naszego życia! I rzeczywiście ludzka logika i ludzki zdrowy rozsadek (rodem ze świata biznesu nastawionego na sukces) się załamują, lub jakby to powiedziała młodzież "stają dęba". Mądrość tego świata rzeczywiście nie jest w stanie "pokonać" radykalizmu Ewangelii i dlatego Bóg "zakrył to przed mądrymi i roztropnymi" tego świata, a "objawił prostaczkom o łagodnym i pokornym sercu". Nie "dobierze się" nasz ludzki rozsądek i ludzka logika do głębi wiary i miłości zawartej w Ewangelii. Nasze kategorie rozumowania i nasze miary intelektualne są bezsilne wobec Miłości Boga do człowieka. Rozum ludzki może jedynie dotrzeć do -jak mówił św. Tomasz z Akwinu- "preambula fidei - przedsionków wiary", ale wtedy musi zmienić swoją strategię i przejść na wyższy poziom, dla czystego, ludzkiego rozumu nieosiągalny. Pokora serca i prostota, ufność i zawierzenie Bogu, Który stworzywszy człowieka, nie pragnie niczego innego, jak tylko jego dobra, chociaż czasami wydaje się ono tak trudne do przyjęcia ... to konieczne i nieodzowne warunki zrozumienia i przyjęcia Ewangelii. Oczywiście nie ma tu gotowych i uniwersalnych recept, ważnych dla każdego i w każdej sytuacji. Każdy z nas musi sobie te wielkie i uniwersalne, ale zarazem ogólne i bardzo niepraktyczne prawdy "porozmieniać na drobne" codzienne sprawy naszego ludzkiego życia. Nie ma tu ogólnie ważnego algorytmu tłumaczenia Ewangelii na życie. Trzeba to zrobić w konkretnej sytuacji i w prostocie serca, a nie w pysze ludzkiego rozumu. I tylko w ten sposób radykalizm ewangeliczny może być zrozumiany i przyjęty. Tylko w ten sposób, ludzkim sercem, a nie rozumem dostąpimy objawienia się samego Boga i Jego Miłości.

Tak wielu ludzi skarży się dzisiaj na niezrozumienie, na zagubienie, na kłopoty w życiu. Zdają się mówić: „Bóg o mnie zapomniał”. Ale to raczej oni zapomnieli o Bogu, to raczej oni zapomnieli o tym, co mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię ...

Naucz mnie Panie
pokornej mądrości serca,
która nie jest pyszną mądrością rozumu.
I naucz mnie cichości i pokory serca.

czwartek, 3 lipca 2008

03.07. św. Tomasza Apostoła

Ef 2,19-22

A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.

J 20,24-29

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Uwierzyłeś, bo mnie zobaczyłeś ...

O świętym Tomaszu Apostole dowiadujemy się najwięcej z Ewangelii św. Jana - czytanej dzisiaj. Jego sceptycyzm i niedowiarstwo wydają się doskonale charakteryzować postawę wielu współczesnych katolików - wyznawców Chrystusa. "Nie uwierzę dopóki nie zobaczę, dopóki nie dotknę". Możemy sobie nawet wyobrazić sceptyczny czy ironiczny uśmieszek niedowierzania na twarzy Apostoła Tomasza, kiedy inni Apostołowie relacjonują mu niezwykłe wieści o zmartwychwstaniu Chrystusa. Jakże wielu współczesnych chrześcijan mogłoby się utożsamić z postawą św. Tomasza Ale .... ale jednocześnie jakże niewielu mogłoby pójść za nim i powiedzieć „Pan mój i Bóg mój”?

O jego pochodzeniu i życiu (zanim stał się jednym z Dwunastu) nie wiemy prawie nic. Po raz pierwszy pojawia się on w 11 rozdziale Ewangelii wg św. Jana, kiedy zachęca innych Apostołów do pójścia z Chrystusem do Betanii, mimo niebezpieczeństwa śmierci, jakie czyhało w Judei. Po raz drugi jego postać pojawia się w wieczerniku w czasie ostatniej wieczerzy, kiedy Tomasz pyta: "Panie, jak możemy znać drogę, skoro nie wiemy dokąd idziesz? " Odpowiadając Tomaszowi Jezus wypowiada jedno z najpiękniejszych zdań Ewangelii: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie". I po raz trzeci właśnie po zmartwychwstaniu Chrystusa, w dialogu opisanym w dzisiejszej Ewangelii.

Dookoła późniejszych losów Tomasza narosło wiele legend. Według jednych głosił on Dobrą Nowinę na Bliskim Wschodzie i według Rzymskiego Martyrologium tam właśnie poniósł śmierć męczeńską. Jednakże chrześcijanie w Indiach wierzą głęboko, że św. Tomasz założył siedem kościołów Malabarskich i zmarł śmiercią męczeńską w okolicach Madrasu. Według przekonania chrześcijan rytu Malabarskiego, jego grób znajduje się w Mylapore.

Jakkolwiek potoczyłyby się losy św. Tomasza, nie ulega wątpliwości, że "nauczka" jaką otrzymał od Mistrza wystarczyła mu już na całe życie, aby nie być niedowiarkiem, człowiekiem wierzącym tylko "szkiełku i oku".

Myślę, że od tegoż "niedowiarka", wątpiącego racjonalisty Tomasza możemy się jednak nauczyć przynajmniej trzech rzeczy: - intelektualnej uczciwości, - prawości i - pokory. Tomasz chciał widzieć, chciał doświadczyć, ale też raz doświadczywszy już nie wątpił i wyznał z głęboką wiarą i pokorą: "Pan mój i Bóg mój" i za to położył swoje życie. Iluż współczesnych "tomaszów-niedowiarków" gotowych jest na taką właśnie intelektualną uczciwość, prawość i pokorę w obliczu faktów?

Bądź dla mnie Panie: Drogą, Prawą i Życiem,
Pozwól abym poznawszy Cię już nigdy w Ciebie nie zwątpił i nie negował Twojej boskości.

sobota, 28 czerwca 2008

XIII Niedziela w ciągu roku - A

2Krl 4:8-11.14-16a

Pewnego dnia Elizeusz przechodził przez Szunem. Była tam kobieta bogata, która zawsze nakłaniała go do spożycia posiłku. Ilekroć więc przechodził, udawał się tam, by spożyć posiłek. Powiedziała ona do swego męża: Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Przygotujmy mały pokój górny, obmurowany, i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę. Kiedy przyjdzie do nas, to tam się uda. Gdy więc pewnego dnia Elizeusz tam przyszedł, udał się do górnego pokoju i tamże położył się do snu. Powiedział do swego sługi Gechaziego: Co mogę uczynić dla tej kobiety? Odpowiedział Gechazi: Niestety, ona nie ma syna, a mąż jej jest stary. Rzekł więc: Zawołaj ją! Zawołał ją i stanęła przed wejściem. I powiedział: O tej porze za rok będziesz pieściła syna.

Rz 6:3-4.8-11

Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Mt 10:37-42

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.
Kto chce znaleźć swe życie, straci je,
a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje;
a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma.
Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.

Kto chce znaleźć swoje życie straci je ...

Bardzo trudne zdania mówi nam Chrystus dzisiaj. Bardzo trudne i bardzo wymagające.

"Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
"Kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
"Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest mnie godzien"
"Kto chce znaleźć swoje życie, straci je"
"Kto straci swoje życie z Mego powodu, ten je znajdzie"


Tego rodzaju wypowiedzi z ust Chrystusa wydają się być przesadą, albo rodzajem retorycznej gry słów, dla podkreślenia ważności przekazu lub dla zaszokowania słuchacza. Ale czy tak rzeczywiście jest? Czy rzeczywiście słowa te to przesada lub tylko retoryka?

W słowach tych wyraża się cały radykalizm Dobrej Nowiny, radykalizm Ewangelii, który zawiódł samego Chrystusa na krzyż. Czy może to być tylko przesada lub jedynie retoryczna gra słów? Czy Chrystus umarł na krzyżu tylko po to aby "zaszokować widzów"?

Warto sobie postawić kilka osobistych pytań:
"Co znaczy miłować Chrystusa bardziej niż ojca, matkę, syna czy córkę?"
"Co znaczy wziąć swój krzyż, aby iść za Chrystusem?"
"Co znaczy stracić swoje życie, aby je odzyskać na nowo?


Co to znaczy w moim codziennym, prywatnym, osobistym życiu? Chrystus nie rzuca słów na wiatr i nie bawi się naszymi uczuciami. Stawiając wymagania, nawet bardzo szokujące i drastyczne, wie że jest to tylko i wyłącznie dla naszego zbawienia. Wie, że jest to jedyna droga, którą możemy podążać, aby osiągnąć życie wieczne.

A swoją drogą, czy podałem już -przysłowiowy- kubek wody do picia komuś, kto był spragniony ... To też nie jest tylko retoryka, ani gra słów !!!

Bardzo łatwo jest "zaokrąglać" Ewangelię i czytać, czy słuchać Jej tylko jako literackiej ciekawostki lub egzotycznej "księgi świętej". A co robię w moim życiu, aby te słowa stały się jego drogowskazem i normą mojego postępowania?

Panie pozwól mi zrozumieć i zrealizować w moim życiu radykalizm Twojej Dobrej Nowiny.

29.06. Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

Dz 12,1-11

W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni Przaśników. Kiedy go pojmał, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie Paschy wydać go ludowi. Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga. W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra i powiedział: Wstań szybko! Równocześnie z rąk [Piotra] opadły kajdany. Przepasz się i włóż sandały! - powiedział mu anioł. A gdy to zrobił, rzekł do niego: Narzuć płaszcz i chodź za mną! Wyszedł więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli pierwszą i drugą straż i doszli do żelaznej bramy, prowadzącej do miasta. Ta otwarła się sama przed nimi. Wyszli więc, przeszli jedną ulicę i natychmiast anioł odstąpił od niego. Wtedy Piotr przyszedł do siebie i rzekł: Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi.

2Tm 4,6-9.17-18

Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie /Ewangelii/ i żeby wszystkie narody /je/ posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen.

Mt 16,13-19

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Ty jesteś Mesjaszem ...

"Za kogo wy mnie uważacie? Kim jestem dla was, kim jestem dla Ciebie?" To pytanie powtarza Chrystus już od dwóch tysięcy lat. I to powtarza nieustannie, zadając je każdemu z nas indywidualnie i całemu Kościołowi. I na to pytanie musimy sobie jasno i klarownie odpowiedzieć, a właściwie nieustannie odpowiadać. Bez takiej jasnej odpowiedzi kim jest dla mnie Jezus Chrystus, bez jasnego opowiedzenia się za Chrystusem, cała nasza wiara nie jest niczym więcej, jak luźnym konglomeratem, zlepkiem tradycji, pustych frazesów i przyzwyczajeń.

Wyznanie św. Piotra pod Cezareą Filipową: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego" nie jest tylko słowną deklaracją. Jest to wyznanie wiary, za którym idą czyny. Nie uchroniło to św. Piotra od grzechu zwątpienia, od zaparcia się. Ale też pozwoliło Piotrowi w momencie najważniejszym wyznać wiarę w Chrystusa i pozostać Mu wiernym, aż do męczeńskiej śmierci w 64 r. Podobnie w wypadku św. Pawła, któremu Jezus sam się objawił pod Damaszkiem: "Ja jestem Jezus", to rozpoznanie Jezusa i uznanie Go za Pana i Władcę, stało się momentem decydującym i zwrotnym jego życia. I aż do męczeńskiej śmierci w 67 r. św. Paweł będzie zdecydowanie i wbrew swoim ziomkom wyznawał Chrystusa jako Syna Bożego.

Dwaj Apostołowie, dwa filary Kościoła, jeden wybrany i mianowany przez Chrystusa Opoką i drugi wybrany na Apostoła Narodów, jednoznacznie i klarownie wyznają całym swoim życiem, a nie tylko słowami, kim jest dla nich Chrystus. Piotr nie byłby Opoką, Paweł nie byłby Apostołem Narodów, gdyby obydwaj nie zawierzyli Chrystusowi, gdyby obydwaj nie uznali go za Syna Bożego.

Może warto sobie to właśnie uświadomić w dniu dzisiejszej uroczystości, że ich wiara, wiara Apostołów, ale i ich życie, i działalność ma za fundament to właśnie wyznanie: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży".

A dla mnie? Kim dla mnie jest Chrystus i jakie są tego - w moim życiu - konsekwencje?

sobota, 21 czerwca 2008

XII Niedziela w ciągu roku - A

Jr 20:10-13

Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego! Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim! Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi. Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.

Rz 5:12-15

Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.

Mt 10:26-33

Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

Nie bójcie się, jesteście ważniejsi niż wiele wróbli ...

Tak wiele zmartwień i kłopotów na co dzień, tak wiele niepewności jutra w naszym zwariowanym życiu, tak wiele trosk i przygnębiających wiadomości dookoła ... Gdzie w tym wszystkim znaleźć pokój i radość życia, gdzie jest miejsce na pewność i zaufanie, gdzie poczucie bezpieczeństwa i ukojenie niepewności i lęków? Świat stał się niewątpliwie globalną wioską. I co z tego, skoro stał się też dla wielu gehenną, a dla innych złota klatką?

Z jednej strony -mogłoby się wydawać- że ludziom żyje się lepiej i szczęśliwiej, dostatniej i bardziej beztrosko. Tyle rozrywek i możliwości zabawienia się ..., tyle ogromnych przedsiębiorstw produkujących tylko i wyłącznie rozrywkę. Ale z drugiej strony jesteśmy coraz bardziej świadomi, że ten "nowy wspaniały świat" nie jest wcale taki wspaniały i taki doskonały. Widzimy coraz więcej nieszczęść, sami jesteśmy ich uczestnikami. Doświadczamy coraz większego niepokoju. Mogę stracić pracę i co dalej? Nie mam wystarczająco mocnego ubezpieczenia i jeśli stracę zdrowie, to kto się mną zajmie? A co będzie jeśli zachoruje mi dziecko, żona, mąż, skąd wezmę pieniądze na leczenie? Przede mną starość, nie odłożyłem odpowiedniej sumy na jej zabezpieczenie, bo nie było na to szansy, bo okradło mnie państwo i kto mi pomoże ...? Nie mam renty, która by wystarczyła na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, a co tu mówić o szczęśliwym i dostatnim życiu?

I na to wszystko odpowiedź Chrystusa w dzisiejszej Ewangelii: "Nie bójcie się, nawet włosy na waszych głowach są policzone. Nie bójcie się, jesteście daleko ważniejsi niż wiele wróbli. " Obyśmy tylko umieli się przyznać do Niego przed ludźmi ... Obym tylko umiał wyznać, że jest On Panem mojego życia i uwierzyć, że "policzył nawet włosy na mojej głowie".

Panie w troskach i obawach dnia powszedniego,
pozwól mi zobaczyć Twoją -nade mną- opiekę.
I pozwól mi się nie bać, bo przecież ważniejszy jestem dla Ciebie niż wiele wróbli.


Nie można jednak zapomnieć i o drugiej części dzisiejsze Ewangelii. Słowa Chrystusa: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.” są bardzo zobowiązujące.

A co znaczy dzisiaj przyznać się do Chrystusa przed ludźmi? Coraz więcej mamy takich możliwości i okazji. Coraz częściej przyznanie się, „jestem człowiekiem wierzącym” naraża na kpiny i szyderstwa, na społeczny ostracyzm. Wolimy więc nie ryzykować, nie wychylać się, nie obnosić się z naszą wiarą.

W spowiedzi powszechnej na początku każdej Mszy wyznajemy:
„zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”, ale czy zastanowiliśmy się nad tym, że to właśnie mową lub milczeniem zdradzamy Chrystusa, uczynkiem lub zaniedbaniem naszych religijnych obowiązków zapieramy się Go na co dzień.

Zapytałem kiedyś jakiegoś mężczyznę, czy jest katolikiem. Z oburzeniem na twarzy odpowiedział: „Oczywiście księże że jestem katolikiem, nigdy się tego nie zaprę!” Ale kiedy go zapytałem czy co niedzielę chodzi na Mszę odpowiedział z uśmiechem: „Księże ja jestem katolikiem, nie fanatykiem.” Czy on rzeczywiście przyznał się do Chrystusa, czy raczej się Go regularnie i ustawicznie zapiera? Nie jest to, to samo co ostatnio tak popularne stwierdzenie: „Wierzę w Boga, ale nie wierzę w Kościół. Kościół jest mi do niczego nie potrzebny. Jeśli tak, to zaprzeczam samemu sobie, bo kto inny jak nie Chrystus założył Kościół jako wspólnotę ludzi wzajemnie się wspierających w drodze powrotnej do Ojca?

Można się deklarować słownie jako wyznawca i uczeń Chrystusa, ale w rzeczywistości nim nie być. Niestety tak wygląda to coraz częściej z „katolikami” traktującymi katolicyzm jak supermarket gdzie mogą wybierać towary, które im odpowiadają i odrzucać te, które im się nie podobają.

Kto się przyzna do mnie przed ludźmi otwarcie, nie tylko w słowach, ale i w uczynkach, w praktyce życia codziennego ... i w całości bez zastrzeżeń, do tego przyznam się i Ja przed moim Ojcem ...

piątek, 13 czerwca 2008

XI Niedziela w ciągu roku - A

Wj 19:1-6a

Było to w trzecim miesiącu od wyjścia Izraelitów z Egiptu; w tym dniu przybyli oni na pustynię Synaj. Wyruszyli z Refidim, a po przybyciu na pustynię Synaj rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry. Mojżesz wstąpił wtedy do Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym.

Rz 5:6-11

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie.

Mt 9:36-10:8

A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!

Proście Pana żniwa, aby posłał robotników

Kogo potrzebuje współczesny świat? Na pewno potrzebuje dobrych i rzetelnych lekarzy, uczciwych bankierów, dobrych nauczycieli, kochających ojców, pracowitych i wzorowych robotników ...

Tak, takich ludzi na pewno potrzebuje współczesny świat. Ale potrzebuje też świadków, drogowskazów, ludzi jak Papież Jan Paweł II, którzy ukażą współczesnemu człowiekowi szersze horyzonty i inne perspektywy. Świat współczesny "cierpi na doczesność", choruje na przyziemność, brakuje mu na pewno dobrych kapłanów, sług bożych, którzy pomogliby człowiekowi współczesnemu zaspokoić jego głód wieczności i nieskończoności. Pustoszeją parafie i kościoły, pustoszeją seminaria i klasztory, ludzie szukają trwałych drogowskazów i nie umieją ich znaleźć. Wszystko stało się płynne, umowne, niestabilne. Brakuje autorytetów, duchowych przewodników. Ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą do kogo się zwrócić, gdzie się udać. Szukają porad u rożnego rodzaju współczesnych guru, psychologów i psychiatrów. Dlaczego?

Wielu spośród tych, którzy drogi wskazywać powinni zabłądziło na bezdroża i manowce, zboczyło z dobrej drogi i wykoleiło się. Dlaczego?

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus daje nam odpowiedź: "Proście Pana żniwa, proście i módlcie się", aby wam nie zabrakło przewodników, którzy was poprowadzą, którzy będą umieć oprzeć się współczesnym przemijającym modom i wskażą wam wartości nieprzemijające i wiecznotrwałe.

Panie, znajdź pośród nas i wybierz sobie dobrych pasterzy, którzy nas do Ciebie poprowadzą.
I nie dziw się, że czasami ten lub inny zbłądzi. Wśród wybranych przez samego Chrystusa też był jeden, który zbłądził – Judasz. Nie dziw się !!! I nie gorsz!!

sobota, 7 czerwca 2008

X Niedziela w ciągu roku - A

Oz 6:3-6

Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię. Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą Judo? Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.

Rz 4:18-25

On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość. A to, że poczytano mu, zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale i ze względu na nas , jako że będzie poczytane i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

Mt 9:9-13

Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.

Nie potrzebują lekarza zdrowi ...

Uważam się za sprawiedliwego, gorszę się postępowaniem innych, łatwo a nawet z przyjemnością wydaję sądy, oskarżam i feruje wyroki, plotkuję, obmawiam, oczerniam. A wszystko to z miną zgorszonego faryzeusza. Jestem przekonany, że moje postępowanie jest bez zarzutu. A nawet jeśli popełniłem czasami jakiś grzech, to niewielki i Bóg mi go na pewno wybaczy, bo przecież regularnie się spowiadam. Nie to co inni, którzy do kościoła nie chodzą, do spowiedzi nie byli już całymi latami, a o modlitwie nie mają zielonego pojęcia, ... wszyscy ci "mateusze", celnicy, pijacy, grzesznicy, kobiety lekkich obyczajów, rozwodnicy .... Ja regularnie płacę dziesięcinę i składam uczciwie wszystkie przepisane prawem ofiary i całopalenia.

I w ten sposób sam wykluczam się z kręgu tych, którzy dostąpią Miłosierdzia Bożego. Ja go nie potrzebuję.

Uznałem się za zdrowego i za takiego właśnie się uważam. Nie ma we mnie choroby, nie ma niczego, co należałoby poddać Bożemu Miłosierdziu, co należałoby leczyć. Jestem doskonały, zdrowy, bez skazy i lekarz jest mi niepotrzebny, bo jest on rzeczywiście potrzebny tylko chorym, tym innym, którzy są zdecydowanie gorsi ode mnie.

I nie zrozumiałem co znaczą słowa: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary".

Panie nie pozwól mi zachorować na najgorszą chorobę, na chorobę pychy, która zaślepia.

*************

Wyobraź sobie, że widzisz mnie na tonącej łodzi. Ja sam nie zdaję sobie z tego sprawy, bawię się dobrze, łowię ryby, cieszę się słońcem i piękną pogodą. Ale moja łódź jest w niebezpieczeństwie i za chwilkę utonę, chociaż ja sam tak bardzo jestem zajęty moimi sprawami i bawię się życiem, że nie widzę tego, że moja łódź tonie.

Co ty zrobisz? Spróbujesz mnie ostrzec, czy machniesz ręką i powiesz: „nie mój cyrk, nie moje małpy” i pójdziesz dalej? A nawet jeśli zlekceważę twoje ostrzeżenia, czy dasz za wygraną, czy jednak nadal będziesz próbował mnie ratować? Czy nie zrobisz wszystkiego co w twojej mocy, żeby nie jednak uratować?

No więc teraz wyobraź sobie, że to ty jesteś na tonącej łodzi, a Chrystus próbuje cię ratować !!! Oczywiście ty sobie to lekceważysz, śmiejesz się z tego, udowadniasz, że wszystko jest w porządku i nie ma powodu do paniki. Tylko widzisz ... ty nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa, a ON nie da za wygraną i mimo twoich zaprzeczeń i lekceważenia nadal będzie próbował cię uratować ...

Gdybyś tylko zechciał uznać, ze ON może mieć rację a ty jesteś chory i naprawdę potrzebujesz lekarza ...