Kto spożywa ten Chleb będzie żył na wieki
Jakżeż nie pochylić się z
najgłębszym szacunkiem i pobożnością nad Tajemnicą Eucharystii w Niedzielę
Bożego Ciała? Jakżeż nie zobaczyć tej Tajemnicy w świetle nauczania
błogosławionego Jana Pawła II o nieskończonej, niewypowiedzianej Miłości Boga
do człowieka? Jakżeż nie zobaczyć, że Kościół, ale i każdy z nas „de
Eucharistia vivit” – z Eucharystii żyje? Nie mamy nic cenniejszego, nic
ważniejszego, nic bardziej boskiego w naszym codziennym życiu niż Ciało i Krew Pańską.
Jeśli żyjemy z Eucharystii to żyjemy naprawdę i żyjemy dla wieczności. Jeśli
nie żyjemy z Eucharystii to tylko nam się wydaje że żyjemy i po doczesnych 70
lub 80 latach nie będziemy żyć w wieczności. To jest to o czym Chrystus tak
zdecydowanie mówi w dzisiejszej Ewangelii: „Jeżeli
nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego,
nie będziecie mieli życia w sobie.”
Trudne do zrozumienia są słowa
Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. Trudne były i dla Izraelitów, bo wielu z nich
się nimi zgorszyło i odeszli. Trudne do zrozumienia są i dla nas, którzy
borykamy się raczej ze zdobywaniem naszego "chleba powszedniego" i
szukamy sposobów jak utrzymać rodzinę, dzieci, siebie. Tak odległe od realności
naszego codziennego życia i tak nierealne wydają nam się słowa Chrystusa o
Chlebie Żywym, o Chlebie na Życie wieczne. Co znaczą dla nas na co dzień słowa:
"Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym
napojem.?"
Tak wielu odrzuca tę prawdę,
tak wielu ją lekceważy, dla tak wielu jest ona "kamieniem obrazy" i
"skałą zgorszenia. Dlaczego? Bo nie rozumiemy, bo nasz umysł za mały i za
ciasny by pojąć prawdę, że oto Bóg pragnie się dać na pokarm?
Musimy sobie takie pytania
zadawać i szukać na nie osobistych odpowiedzi, aby nie zawężać naszego życia do
doczesności, aby jedynym naszym pokarmem nie był razowy chleb powszedni z takim
trudem i wysiłkiem zdobywany. Jeśli odrzucimy Eucharystię, jeśli odrzucimy
prawdę o realnej obecności Jezus Chrystusa w Eucharystii pod postaciami chleba
i wina, to całe nasze życie sprowadzi się tylko do doczesności i pozbawione
zostanie wszelkich eschatologicznych i nadprzyrodzonych wymiarów.
Czy w naszym codziennym,
zabieganym i zatroskanym życiu mamy jeszcze czas na karmienie się Ciałem i Krwią
Chrystusa i ożywianie w sobie Chrystusowej obecności, czy raczej jest to już
dla nas tylko sporadyczny i marginalny rytuał bez większego znaczenia?
Chrystus tak dalece chce być
obecny w naszym życiu, towarzyszyć nam na co dzień, że sam siebie daje na pokarm,
ale czy ja jestem tego świadom i czy robię coś, aby tegoż Chrystusa w moim
życiu przyjąć, uczynić Go obecnym w mojej codzienności? Czy ja naprawdę żyję z
Eucharystii?
Co więcej, Chleb
Eucharystyczny, Ciało Chrystusa jest zapowiedzią i zadatkiem wieczności. "Kto
spożywa ten Chleb będzie żył na wieki". Jeśli zapomnę o tej
prawdzie, to zamknę się i ograniczę moje życie do doczesności, a wieczność na
zawsze pozostanie dla mnie nieosiągalna. Wtedy straci sens moja ludzka
egzystencja i sam zdegraduję się do poziomu "zwierzęcia przeżuwającego
trawę".
Jezu daj mi zrozumieć jak ważnym
dla mojego życia doczesnego i wiecznego
jest karmienie się Twoim Ciałem.