Liturgia Słowa:
I czytanie: Jr
17,5-10
Psalm resp.: Ps
1, 1-2. 3. 4 i 6 (R.: por. Ps 40(39), 5a)
werset: Łk
8,15
Ewangelia: Łk 16, 19-31
Bogactwo zaślepia
Największym
niebezpieczeństwem współczesnego człowieka jest pełne pychy przekonanie, że
jest samowystarczalny. To przekonanie, że swoimi siłami i środkami sam potrafi
się zbawić widoczne jest w postawie bogacza z dzisiejszej Ewangelii, ale także
w postawie innego bogacza, który stwierdził wprost: „I powiem sobie: Masz
wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”
(Łk 12:15-21). Ale taka pełna pychy i zadufania postawa jest widoczna także
współcześnie. Człowiek człowiekowi staje się coraz bardziej wilkiem.
Bogaci stają się coraz bogatsi, a ubodzy coraz biedniejsi. Według raportu ONZ za
2003 rok, 250 najbogatszych ludzi świata posiada tyle, co biedniejsza połowa
ludzkości (ponad 3 miliardy ludzi). Jednych stać na diamentową obrożę za 50
tysięcy dolarów dla ulubionego pieska, a jednocześnie na świecie co 4 sekundy
ktoś umiera z głodu. W 2003 roku kraje bogate przekazały na pomoc dla ubogich
zaledwie 0,25% swojego dochodu. To nie są nawet okruchy spadające ze stołu
bogaczy! A wystarczy przecież spojrzeć na to, co dzieje się w naszym
społeczeństwie, gdzie w tej samej rodzinie jednych stać na luksusowe
zagraniczne wycieczki, podczas gdy innych nie stać na zakup zimowych butów dla
dzieci. Bogactwo i dobrobyt czyni ślepymi tak wielu spośród nas. To jest jakaś
przerażająca, straszliwa choroba, która dosięga wielu spośród tych, którym się
powiodło. Ludzie zapominają, że do grobu nie zabiorą ze sobą nic, albo jeśli
już cokolwiek, to właśnie to, co rozdali ubogim.
Rodzą
się trzy pytania:
„Jak
się ustrzec przed tą chorobą ślepoty, spowodowanej wiarą w
samowystarczalność?’
„Czy
jest na tę ślepotę jakieś remedium, jakieś lekarstwo?”