Liturgia Słowa:
I czytanie: Jr
18,18-20
Psalm resp.: Ps 31(30), 5-6. 14. 15-16
(R.: 17b)
werset: J
8,12b
Ewangelia: Mt 20, 17-28
Dwie drogi
Dzisiejsze czytania przedstawiają nam dwie drogi, jakie otwierają się przed
każdym z nas. Jedna z nich to droga „władców i wielkich tego świata, którzy
dają odczuć swą władzę” (Mt 20:25; Mk 10:42). To droga tych, którzy knują,
spiskują, prowadzą politykę, to droga tych, którzy prześladowali Jeremiasza i
tych, którzy ostatecznie ukrzyżowali Chrystusa. Tę drogę i my znamy z naszej
codzienności. To droga ludzi butnych, zarozumiałych, aroganckich i
przewrotnych, robiących interesy i karierki. Tacy ludzie nigdy nie zrozumieją
Dobrej Nowiny i Jej najgłębszego posłannictwa. To droga wiodąca –ostatecznie-
do nikąd, droga pychy, egoizmu, pogardy dla innych. I druga droga, proponowana
przez Chrystusa, droga pokory, droga służby innym, droga ostatnich
niezaszczytnych miejsc. Droga pogardzana i niedoceniana we współczesnym
świecie, lekceważona a nawet wyśmiewana. To droga Jeremiasza, droga Izajasza,
droga proroków, droga św. Jana Chrzciciela i droga samego Chrystusa, „Który
uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi” (Flp 2:6-8)
Oczywiście ta pierwsza wydaje się bardziej pociągająca i bardziej ludzka,
współgrająca z naszą potrzebą akceptacji i samo-potwierdzenia. Ta druga wydaje
się iść pod prąd nie tylko współczesnej modzie, ale zaprzeczać naszemu
ludzkiemu pragnieniu bycia kimś, a nawet negować zdrowy rozsądek. Tylko, że tak
na dobrą sprawę, to cała Ewangelia jest zaprzeczeniem zdrowego rozsądku. Bo cóż
powiedzieć o propozycji Chrystusa: „Kto chce iść za mną, niech się zaprze
samego siebie, niech weźmie swój krzyż ...” (Łk 9:23) albo o tym -wcale nie
zdroworozsądkowym- stwierdzeniu: „kto chce zachować swoje życie, straci je; a
kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16:25). Co powiedzieć o
Mistrzu, Który umywa nogi swoim uczniom (J 13:1-16)? Co w końcu powiedzieć o
Bogu, Który pozwala się człowiekowi przybić do krzyża? Gdzie tu zdrowy rozsądek
i gdzie ludzka logika?