Liturgia
Słowa:
I
czytanie: Iz 49, 8-15
Psalm resp.: Ps 145(144), 8-9. 13cd-14.
17-18 (R.: por. 8a)
werset: J 11, 25a. 26
Ewangelia: J 5, 17-30
Chrystus Syn Boży - Człowiek
Jezus Chrystus jest na pewno Synem Bożym, jest na pewno
objawieniem się Boga człowiekowi (Kol 1:19), jest najdoskonalszym obrazem
niewidzialnego Boga (Kol 1:15-20), ale też z drugiej strony jest doskonałym
człowiekiem, jest drugim Adamem (1 Kor 15:22). W Nim Bóg ukochał całą ludzkość
i w Nim mamy przystęp do Ojca (Ef 2:18). On po to stał się człowiekiem, aby
Boga nam objawić ale też, aby nas do Boga na powrót doprowadzić (2 Kor 5:19),
aby przywrócić nam utracone życie wieczne. Ta dwojaka funkcja Chrystusa jest
tak komplementarna, że trudno nam niejednokrotnie o tym mówić, a i trudno to
zrozumieć. Wynikają z tego jednak dla nas – ludzi, bardzo konkretne
konsekwencje. Nie mogę inaczej spodobać się Bogu, jak tylko udoskonalając w
sobie obraz Chrystusa (Rz 8:29; 2Kor 5:17), jak tylko upodobniając się w moim
człowieczeństwie do najdoskonalszego Człowieka, jakim jest Jezus Chrystus.
Tylko w Nim, przez Niego i z Nim mogę na powrót odzyskać utracone dziecięctwo
Boże. (Kol 1:16) W Nim Bóg objawia się człowiekowi na sposób w pełni ludzki,
ale też w Nim człowiek zmartwychwstaje do życia wiecznego. On, jako
najdoskonalszy Człowiek staje się dla mnie jedynym Pośrednikiem (1Tm 2:5),
jedyną Prawdą i Drogą do Ojca (J 14:6). On przez swoje absolutne posłuszeństwo
woli Ojca, zadość czyni za moje grzechy i tym samym otwiera mi drogę do Boga
(Rz 5:19). Człowiek sam z siebie i o własnych siłach nie jest zdolny do Boga
powrócić i dlatego sam Bóg w Osobie swego Syna stał się Człowiekiem, aby nas do
siebie doprowadzić. (Kol 1:20; Hbr 1:1-5,) To są ogromne, niesamowicie głębokie
prawdy, które sam muszę uczynić najbardziej moimi, wewnętrznymi,
przemieniającymi moje życie. Ma się ono stać „uchrystusowione”. Bo Bóg nie
zapomina o żadnym ze swoich dzieci, bo żadnemu nie odmawia swojej miłości.
Każdy z nas nosi w sobie obraz Syna Bożego (1 Kor 15:49)
i w każdym z nas, także we mnie Bóg miłuje swego Syna, o tyle, o ile jestem do
Niego podobny. O tyle, o ile odtwarzam w sobie zamazany grzechami obraz dziecka
Bożego, o ile słucham głosu Syna Bożego. Stąd Ojcowie Kościoła nazywali
chrześcijan (wierzących) Christoforos – noszący Chrystusa. Warto więc sobie
zadawać pytanie: „Na ile jestem podobny do Chrystusa, na ile odnawiam w sobie
Jego obraz?” To bowiem jest jedynym wyznacznikiem mojej wiary i zapowiedzią
życia wiecznego z Chrystusem w Bogu.