Hi 38,1-11
Kto bramą zamknął morze, gdy
wyszło z łona wzburzone,
gdym chmury mu dał za ubranie,
za pieluszki ciemność pierwotną?
Złamałem jego wielkość mym
prawem, wprawiłem wrzeciądze i bramę.
I rzekłem: Aż dotąd, nie dalej!
Tu zapora dla twoich nadętych fal.
2Kor 5,14-17
Mk 4,35-41
Tonie łódź naszego wygodnego życia.
Niemniej jednak, po
wejściu do łodzi najspokojniej w świecie kładzie się spać w tyle
łodzi na wezgłowiu.
W książce poniższej traktuję ten temat szerzej ...
wzajemnie się nie wykluczają, lecz przeciwnie, uzupełniają. Autor ks. Kazimierz
Kubat (Salwatorianin) przez 16 lat pracował w Afryce, jako misjonarz: w Zairze,
Tanzanii i w Archipelagu Komorów. Książka, którą proponuje jest rodzajem
kontrybucji dla misji. Jak zaznaczono na okładce, „cały dochód z jej
dystrybucji jest przeznaczony na pomoc dzieciom w Afryce”. Można ją
zamówić na stronie – http://mow2.kazania.org/.
Jakże wam brak wiary ...?
Pytanie Apostołów: "Kimże
właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"
jest nie tylko wyrazem lęku i zdziwienia, ale i wyrazem niezrozumienia, a w
końcu rzeczywiście braku wiary, co też Jezus Apostołom wyrzuca: "Jakże
wam brak wiary! " Gdyby Apostołowie wierzyli, że Jezus jest
Mesjaszem - Synem Bożym nie dziwiłoby ich to co robi, fakt, że nawet wicher i
jezioro są Mu posłuszne.
Czy jednak i w nas nie ma
ostatecznie tegoż samego braku wiary? Czy kiedy pytamy w sytuacjach trudnych:
"A gdzież jest Bóg, dlaczego On nic nie czyni?", czyż
nie wyrażamy tegoż samego braku wiary co Apostołowie? Bóg i Jego prawa, Jego
dzieła, Jego przykazania są dla nas niezrozumiałe, niepojęte, są nielogiczne,
czasami pozbawione sensu, a czasami nawet gorszące. Czy nie jest to
-ostatecznie- odwołanie tego co wyznajemy w Credo: "Wierzę w Boga
Wszechmogącego". Jeśli wierzę w Boga Wszechmogącego, co więcej w
Ojca, to dlaczego tak bardzo dziwi mnie, czy nawet gorszy to, co On robi, to co
On ode mnie oczekuje, wymaga? Jeśli wierzę, to dlaczego się
dziwię, dlaczego wątpię, dlaczego nie chcę Mu zawierzyć i zaufać?
Przecież sam fakt, że On jest Bogiem Wszechmogącym, tłumaczy wszystko. Jeśli wierzę
w Niego, to dlaczego nie chcę uwierzyć Jemu, że On może,
że On ma prawo, że On jest naprawdę Wszechmogący? Gdybym naprawdę wierzył w
Boga i wierzył Bogu, wtedy nic by mnie nie, ani nie dziwiło, ani nie gorszyło,
ani nie przerażało, ani nie wywoływało mojego oburzenia, czy zniechęcenia.
Hiob z pierwszego czytania jest
wzorem takiej właśnie wiary. W najtrudniejszych momentach swego życia on
zawierzył Bogu do końca i bezgranicznie. On zaufał Bogu i nic go ani nie
dziwiło, ani nie gorszyło, ani nie zniechęcało, bo wiedział, że Bóg może
wszystko. A ja zadaję zdziwione pytania: "Kimże On jest?".
A ja tylko twierdzę, że wierzę w Boga, ale żyję tak, jakby On nie istniał,
twierdzę, że jestem wyznawcą Chrystusa, ale żyję po swojemu i to, czego
Chrystus ode mnie wymaga wydaje mi się nierealne, niemożliwe, przeciwne mojej
naturze ... I tenże Chrystus stawia mi słuszny zarzut: "Jakże ci
brak wiary".
Panie spraw, abym nie tylko
teoretycznie wierzył w Ciebie,
ale także abym wierzył Tobie.
Homilia alternatywna
Żyjemy w czasach burz
Nieporozumienia w rodzinie,
kłopot ze znalezieniem uczciwej i zapewniającej godziwe utrzymanie pracy,
polityczne i ekonomiczne szwindle i kanty w kraju, europejskie i międzynarodowe
konflikty i problemy; Ukraina i problemy emigracyjne, wzrost terroryzmu i
zagrożenie ze strony fundamentalistów islamskich, niepewność jutra, co najmniej
kontrowersyjne ideologie i eksperymenty socjologiczne, wzrost liczby zachorowań
na raka, wzrastająca ilość wypadków samolotowych i drogowych, alarmistyczne
wieści o nieodwracalnych i katastroficznych zmianach klimatycznych, ekscytujące
i bardzo często jedynie sensacyjne doniesienia z Watykanu ... i można by tę
listę wydłużać w nieskończoność. Oglądanie TV i śledzenie portali internetowych
przygnębia, frustruje, doprowadza do bezsilnej złości czy zniechęcenia a nawet
depresji. Ludzie są widocznie coraz bardziej nerwowi i aroganccy ..., a kto nie
chce zwariować nie ogląda TV i nie czyta gazet.
To wszystko prowadzi
nieuchronnie do jednego i wcale nie przesadzonego stwierdzenie: ŻYJEMY W
CZASACH BURZ. I jak Apostołowie w łodzi na jeziorze chcielibyśmy zawołać:
"Boże, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" Wydaje nam się
bowiem, że Bóg gdzieś śpi, że nie interesuje się naszym życiem, Kościołem,
swoimi uczniami. Wydaje się nam że Bóg nas opuścił, że o nas zapomniał, że
świat się powolutku wali w gruzy, a Boga to nie obchodzi.
Tylko czy tak naprawdę jest?
Czy rzeczywiście to wszystko wina Pana Boga, obojętnego na nasze kłopoty? Czy
nie jest tak, że my wszyscy jakoś dołożyliśmy do tego ręki naszą obojętnością,
chciwością, arogancją, egoizmem, niemoralnością? Czy nie jest tak, że
przypominamy sobie o Bogu jedynie w chwilach trudnych i kryzysowych, zgodnie z
polskim przysłowiem: "jak trwoga, to do Boga"? Czy
nie należałoby zwracać się jednak Niego słowami "Jezu ufam Tobie"
ustawiczne a nie tylko w chwilach burz?
Zróbmy mały, prywatny rachunek
sumienia i powiedzmy sobie uczciwie: "czemu traktuję Boga tylko jak kamizelkę
ratunkową, jak ostatnią deskę ratunku" żyjąc na co dzień według
własnego widzimisię i własnej, egoistycznej moralności?
Skoro chcę, aby Bóg traktował
mnie poważnie i troską, to może czas najwyższy abym i ja potraktował Boga
poważnie, a nie tylko jak zapasowe koło w bagażniku?