Mdr 18,6-9
Noc ową oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych. Pobożni synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą jednakowo, i już zaczęli śpiewać hymny przodków.
Hbr 11,1-2.8-19
Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo. Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. Przez wiarę także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim. W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się nosić imienia ich Boga, gdyż przysposobił im miasto. Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo [śmierci i zmartwychwstania Chrystusa].
Łk 12,32-48
Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze. Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjd ie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Wtedy Piotr zapytał: Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich? Pan odpowiedział: Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielił jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce. Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.
Homilia I
- Czym jest wiara?
Kiedy mówię, że wierzę, wyrażam przede wszystkim moje zaufanie, moje przekonanie, że to co przyjmuję za prawdę jest nią rzeczywiście, mimo, że nie mogę tego bezpośrednio sprawdzić. A nie mogę tego sprawdzić czasami dlatego, że jest to tylko obecnie niemożliwe, a czasami dlatego, że nigdy nie będę miał możliwości sprawdzenia prawdziwości tego co za prawdę przyjmuję. Kiedy np. wierzę, że jutro rano wzejdzie słońce, to nie mogę tego sprawdzić teraz, ale jutro rano się o tym przekonam i moja wiara stanie się pewnikiem. Kiedy wierzę, że ziemia jest kulą, to prawdopodobnie nigdy nie będę miał możliwości bezpośredniego sprawdzenia prawdziwości tego zdania i dlatego opieram się na wierze.
Trzeba jednak podkreślić, że bez takiego aktu wiary, aktu zaufania bardzo często życie moje byłoby niemożliwe. Czy jest możliwe życie, jeśli musiałbym za każdym krokiem sprawdzać, że prawo grawitacji nadal obowiązuje i że przy oderwaniu lewej nogi od ziemi nie ulecę w powietrze?
Najogólniej więc mówiąc, wiara jest racjonalną -a nie tylko emocjonalną- akceptacją jakiejś prawdy, której nie mogę zweryfikować. W tym akcie zaufania czyli wiary opieram się na kilku przesłankach.
Po pierwsze wierzę komuś, kto jest godny zaufania, kto mnie nigdy nie okłamał, nie zawiódł, nie ośmieszył. Wierzę komuś, kto jest specjalistą w jakiejś dziedzinie, np. idąc do lekarza na badania, wierzę, że on zna się na medycynie i diagnozując moją chorobę wie o czym mówi. W tym przypadku opieram się więc na autorytecie i uczciwości osoby, której wierzę. Dlaczego tak się dzieje? Nie mogę sprawdzić i udowodnić wszystkiego, bo jest to poza moimi możliwościami i dlatego coś „przyjmuję coś na wiarę”, na podstawie tego co mówią mi inni, którzy to wiedzą, którzy są kompetentni i którym ufam. Bez tego aktu zaufania i zawierzenia życie byłoby niemożliwe Czy nie jest tak, że im większy autorytet i wiarygodność osoby, której wierzę, tym większa jest moja wiara? Warto być może zauważyć i to, że jednym z najwyższych autorytetów są rodzice. Przykre czy tragiczne doświadczenia w tym względzie rzutują na całe życie człowieka i czasami sprawiają, że człowiek -którego zawiedli rodzice- ma poważne problemy z wiarą, nieraz nie jest w stanie wierzyć w nic ani uwierzyć nikomu. Dlatego tak ważna jest rola rodziców w życiu człowieka.
Po drugie decydując się na akt wiary nie odrzucam mojego sądu, mojej logiki czy rozumu, nie sprzeciwiam się rozumowi, ale opieram się na doświadczeniu innych, godnych zaufania. W tym akcie zaufania wystawiam się wprawdzie bezbronnie na nadużycie lub błąd, ale też w ogromnym stopniu ułatwiam sobie życie, a nawet czynię je w ogóle możliwym. Tak np. dzieje się w szkole, gdzie dzieci ufają nauczycielom i „na wiarę” przyjmują, że 2+2=4, a ziemia jest okrągła. Zanim dziecko będzie mogło udowodnić, że 2+2=4 lub sprawdzić, czy ziemia jest okrągła musi zaufać nauczycielom, którzy przecież wielokrotnie również nie sprawdzili tej prawdy. Tak więc przyjmując coś z wiarą, nie neguję mojego rozumu, nie odrzucam logiki, ale racjonalnie przyjmuję prawdę, której nie mogę udowodnić lub jej zaprzeczyć. Wiara nie neguje mojej wiedzy, ale ją rozszerza. Na tej zasadzie opiera się cały system nauczania, cały system szkolnictwa.
W tym miejscu koniecznym jest dodanie jeszcze jednego, trzeciego elementu. Wierząc komuś, wierząc, że nie jestem oszukiwany muszę również wiedzieć w co wierzę, nie znaczy to, że muszę to do końca rozumieć, ale przynajmniej wiedzieć w co wierzę. Dla przykładu, gdybym zapytał ucznia w szkole średniej: „czy wierzysz, że ogólnej teorii względności masa generuje zakrzywienie czasoprzestrzeni?” to obawiam się, że jedyna uczciwa odpowiedź byłaby: „nie mam pojęcia o czym mówisz”. Uczeń taki nie może odpowiedzieć: "wierzę" lub „nie wierzę”, bo najprawdopodobniej nie ma pojęcia o głębi i pięknie ogólnej teorii względności, o jej podstawach, o rachunku tensorowym na którym się ona opiera, i dlatego po prostu nie wie, ale nie może tego ani przyjąć, ani odrzucić. Nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego prawda przed chwilą podana jest godna lub niegodna wiary.
Niestety wielu deklarujących się jako wierzący katolicy nie ma zielonego pojęcia o tym w co – rzekomo- wierzą ☹
Homilia II
- Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie
Mądrość i głębia tego sformułowania wydają się umykać naszemu rozumowaniu. A przynajmniej tak się wydaje, gdy patrzymy na tych, którym rzeczywiście wiele dano: politycznych przywódców, posłów, senatorów, ludzi odpowiedzialnych i na stanowiskach..., niekoniecznie tylko państwowych. Nie można oczywiście generalizować, bo i w "tych regionach znajdują się sprawiedliwi", którzy sprawiają wrażenie, jakby zrozumieli o co Chrystusowi chodzi w dzisiejszej Ewangelii. Niemniej jednak -generalnie rzecz biorąc- sytuacja jest raczej katastrofalna; korupcja, degrengolada, łapówki, chciwość, prywata, zachłanność, nieliczenie się z innymi, egoizm, prawo silniejszego i prawo dżungli ... I można by tak w nieskończoność wyliczać. I to nie tylko na najwyższych szczeblach. I gdzież są ci polscy chrześcijanie? Czy są to ci sami, którzy składają tak piękne deklaracje i uczestniczą honorowo w podniosłych uroczystościach patriotyczno-religijnych? Ludzie biznesu, żerujący na niewiedzy i lękliwości swoich pracowników, przełożeni nadużywający swoich stanowisk dla prywatnych korzyści, ludzie, którym więcej dano, nie tylko przecież władzy czy dóbr materialnych, możliwości czy talentów ale i odpowiedzialności ...
Ale i ja ... czy mógłbym powiedzieć, że i mnie nie dano wiele? Jak wykorzystuję, to co otrzymałem? Jak traktuję innych? Czy nie zapominam, że obok mnie żyje drugi człowiek, mój brat, który czasami cierpi z powodu mojej głupoty, chciwości, zachłanności, braku życzliwości? Czy nie traktuję innych, moich podwładnych, petentów w biurze, klientów w sklepie "z góry", z lekceważeniem, z pogardą, arogancko?
Homilia III
- Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie - 2
W Roku Wiary Kościół ustawicznie zaprasza nas do pogłębiania naszej relacji z Bogiem, do odkrywania i pogłębiania naszej wiary. Bo wiara to właśnie intymna, głęboka relacja ze Stwórcą. Wiara nie może być rzeczywistością martwą, zbiorem kanonów i reguł z których nic, albo prawie nic nie wynika. Nie jest ona tylko wiarą w coś, ale jest bardziej zawierzeniem Komuś, zaufaniem i przylgnięciem do Tego, w Kogo wierzę. Człowiek prawdziwie i głęboko wierzący nie potrzebuje ustawicznego przypominania przykazań i norm moralnych, nie potrzebuje straszenia piekłem i karami. Człowiek głęboko wierzący Bogu nie szuka nagród i zachwytów, ale samego Boga, który jest źródłem życia i dawcą wszelkiego dobra. Wiara jest ostatecznym zaufaniem i zdaniem się jedynie na Boga, głębokim przekonaniem, że wszystko zależy od Niego i że nie ma takiej sytuacji w moim życiu z której Bóg nie umiałby znaleźć dla mnie wyjścia. Wiara jest ustawicznym czekaniem, oczekiwaniem w czujności na przyjście Tego, Komu się zaufało.
Człowiek wierzący nie popełnia grzechów nie dlatego, że się boi, lub obawia kary, ale dlatego, że boi się obrazić Boga, Którego kocha i Któremu ufa. Bóg nie chce abyśmy byli zalęknionymi i wystraszonymi niewolnikami, ale kochającymi dziećmi. I dlatego proponuje nam zażyłą personalną relacji przyjaźni, dziecięctwa i miłości. Ale to może się dokonać tylko w głębokiej wierze, we wzajemnym zaufaniu i zwierzeniu. Dlatego daje nam skarb wiary, skarb niewyczerpany i nigdy do końca nie odkryty. Do nas należy rozwijanie tego skarbu, pogłębianie naszej z Bogiem zażyłości. A wtedy oczywiście nie ma mowy i nie ma miejsca na oszukiwanie Boga, na stawianie na swoim, na szukanie swoich korzyści, na mentalność "jak najwięcej przyjemności przy jak najmniejszych konsekwencjach". W wierze nie tylko Bóg ma być miłowany i szanowany, ale i bliźni, który jest dzieckiem bożym, moim bratem, moją siostrą. W wierze, wszystko co mam widzę jako dar Boży, jak coś co zostało mi dane przez Ojca, abym się tym dzielił. Nie ma miejsca na zazdrość, na prywatę, na egoizm, na myślenie tylko o sobie i swoich korzyściach. Dlatego być może słowa wypowiedziane przez Jezusa na zakończenie dzisiejszej Ewangelii, "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą"można zrozumieć i w taki sposób: wszystko zostało mi dane, co więcej na Chrzcie Świętym otrzymałem największy skarb, skarb wiary. I moim obowiązkiem jest skarb wiary rozwijać i wprowadzać go w czyn codziennym życiem. Moim obowiązkiem jest dzielić się wszystkim co otrzymałem, także –a może przede wszystkim- skarbem wiary.
Niestety to co powyżej, w zestawieniu z naszą codziennością wydaje się być utopią, nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością. Dlaczego? Przecież na co dzień żyjemy wśród "ludzi wierzących", otaczają nas uczniowie Chrystusa, pracujemy z ludźmi, którzy w niedzielę w czasie Eucharystii wypowiadają uroczyście słowa: "Wierzę w jednego Boga", którzy się spowiadają i przyjmują Komunię Świętą, którzy nawet czasami się modlą ... i co z tego? Są tacy, którym dano wiele, bardzo wiele i co? Wygląda na to, że im raczej stale za mało ...
Ale i ja sam ... czy mógłbym powiedzieć, że i mnie nie dano wiele? Jak wykorzystuję, to co otrzymałem? Jak traktuję innych? Czy nie zapominam, że obok mnie żyje drugi człowiek, mój brat, który czasami cierpi z powodu mojej głupoty, chciwości, zachłanności, braku życzliwości? Czy nie traktuję innych, moich podwładnych, petentów w biurze, klientów w sklepie "z góry", z lekceważeniem, z pogardą, arogancko? Czy i do mnie Chrystus nie kieruje dzisiaj tych słów ostrzeżenia: "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą"?
Jaka jest moja wiara? Czy jest to tylko zbiór pustych regułek, bez znaczenia i deklaracji bez pokrycia? Wiara ma przecież przemieniać całe moje życie, anie być jedynie odświętnym garniturkiem do noszenia w niedzielę.
Homilia IV - Ks. Mateusz Gardziński SChr
Opowiadanie o księdzu, który odwiedzał chorego.
Nareszcie zobaczę Tego, Którego szukałem całe życie.
„Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (1 P 5,8-9)
„Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze. Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy bądźcie podobni do ludzi, oczekujących swego pana.”
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą.”
„Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających.” Łk 12, 37
Człowiek wierzący nie popełnia grzechów nie dlatego, że się boi, lub obawia kary, ale dlatego, że boi się obrazić Boga, Którego kocha i Któremu ufa. Bóg nie chce abyśmy byli zalęknionymi i wystraszonymi niewolnikami, ale kochającymi dziećmi. I dlatego proponuje nam zażyłą personalną relację przyjaźni, dziecięctwa i miłości. Ale to może się dokonać tylko w głębokiej wierze, we wzajemnym zaufaniu i zwierzeniu. Dlatego daje nam skarb wiary, skarb niewyczerpany i nigdy do końca nieodkryty. Do nas należy rozwijanie tego skarbu, pogłębianie naszej z Bogiem zażyłości.
Czekanie na przyjście Pana to nie strach, by przypadkiem nas nie „złapał” w stanie nieprzygotowanym. Czekanie i czuwanie jest raczej radosnym oczekiwaniem na powrotu kogoś, kogo kochamy… jak oczekiwanie na przyjazd dobrego przyjaciela czy członka rodziny, którego nam mocno brakuje. Dom sprzątamy; szykujemy się nie dlatego, aby dobrze wypaść przed nimi…, ale jest to oznaką naszej radości na nadchodzące spotkanie. W takim kontekście, wszelkie prace przygotowawcze nie są konieczną robotą, ale naturalnym gestem i objawem miłości do nadchodzącego.
Jakby Pan dzisiaj miał powtórnie przyjść za godzinę, cieszyłbyś się?
Największym niebezpieczeństwem wierzących jest letniość, zgnuśnienie. A wyraża się ono w:
zniechęceniu,
przygnębieniu,
zobojętnieniu,
Po prostu, nie chce nam się być czujnymi i dlatego przyjmujemy wszystko jak leci, bezkrytycznie i bez refleksji.
I dlatego Chrystus mówi: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą.”
Otrzymaliśmy wiele, tylko, co z tym zrobimy?
Homilia V
Ks. Józef Ratzinger na początku lat 70’ pisał w swojej książce: Wiara i przyszłość”.
„Kościół (XXI wieku) stanie się mały i będzie musiał zacząć od nowa, mniej więcej od początku. Nie będzie już mógł zamieszkiwać wielu budowli, które zbudował w czasach prosperity. W miarę jak liczba jego wiernych będzie się zmniejszać... utraci wiele ze swoich przywilejów społecznych. Jako mała społeczność, Kościół będzie stawiał znacznie większe wymagania inicjatywie poszczególnych swoich członków. Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół jutra — Kościół, który wiele utracił. Będzie to trudna droga dla tego Kościoła, ponieważ proces krystalizacji i klarowania będzie kosztował go wiele cennej energii. Uczyni go to ubogim i spowoduje, że stanie się Kościołem pokornych. Kościół będzie stawiał znacznie większe wymagania inicjatywie poszczególnych swoich członków.
Dlatego wydaje mi się pewne, że Kościół czekają bardzo trudne czasy. Prawdziwy kryzys ledwie się rozpoczął. Musimy liczyć się z ogromnymi wstrząsami. Ale jestem równie pewien tego, co pozostanie na końcu: nie Kościół kultu politycznego, lecz Kościół wiary. Przyszłość Kościoła może i będzie wynikać z tych, których korzenie są głębokie i którzy żyją z czystej pełni swojej wiary. Nie wyniknie ona z tych, którzy jedynie dostosowują się do przemijającego momentu ani z tych, którzy jedynie krytykują innych i zakładają, że sami są nieomylnymi miarami; ani z tych, którzy wybierają łatwiejszą drogę, unikając pasji wiary … przyszłość Kościoła, jak zawsze, zostanie na nowo ukształtowana przez świętych, przez ludzi, których umysły sięgają głębiej niż slogany dnia, którzy widzą więcej niż inni, ponieważ ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość.” – ks. Józef Ratzinger „Wiara i przyszłość”
Homilia: Mały Kościół, Wielka Nadzieja - v.1
Żyjemy właśnie w tych czasach, o których pisał w swej proroczej wizji na początku lat 70’ ks. Józef Ratzinger. Stajemy w obliczu rzeczywistości, którą on przewidział: Kościół staje się mniejszy, traci dawne przywileje, wiele budynków (jak na zachodzie) jest sprzedawanych. Czujemy to jak uderzenie wiatru – pustki w ławkach, głosy wątpiące i krytykujące w mediach, poczucie, że świat nas nie rozumie. Może nachodzić nas pytanie: Czy to upadek? Czy koniec?
Lecz słowa przyszłego papieża Benedykta są dla nas dzisiaj światłem, a nie wyrokiem. Przypominają nam, że Bóg działa właśnie w tym "zmniejszaniu się". To nie jest zagłada, ale oczyszczenie, krystalizacja. Tak jak złoto oczyszcza się w ogniu, tak i Kościół przechodzi przez ogień wyzwań, by odzyskać swój najczystszy blask – blask wiary, a nie władzy; nadziei, a nie przywileju; miłości, a nie komfortu.
Ratzinger nazwał to stanie się "Kościołem pokornych". Czy to nie nasza dzisiejsza rzeczywistość? Nie jesteśmy już tłumem anonimowych uczestników. Każdy z nas jest niezbędny. Wymaga się od nas inicjatywy:
Inicjatywy wiary: Nie wystarczy bierna obecność. Czy moja modlitwa jest głębsza? Czy szukam zrozumienia Słowa Bożego? Czy moje życie naprawdę świadczy o Chrystusie w domu, pracy, sieci?
Inicjatywy nadziei: Gdy świat krzyczy rozpaczą, mamy być tymi, którzy niosą niezłomną nadzieję. Nadzieję nie w łatwych rozwiązaniach, ale w Zmartwychwstałym Panu, który zwyciężył śmierć. Czy potrafię wskazywać na tę nadzieję w codziennych trudnościach?
Inicjatywy czujności: Czujność wobec pokus zniechęcenia, powierzchowności, dostosowywania wiary do modnych trendów. Czujność, by rozpoznawać Boga działającego w małych znakach, w prostocie, w ciszy naszych serc i w potrzebującym bracie.
"Przyszłość Kościoła... zostanie na nowo ukształtowana przez świętych" – przypomina Ratzinger. Nie mówi tu o ołtarzach i procesjach, ale o ludziach głębokich korzeni. O ludziach, którzy:
Sięgają głębiej niż slogany dnia: Nie dają się zwieść hałasowi świata, ale zakorzeniają się w Ewangelii, Tradycji, modlitwie.
Widzą więcej: Dostrzegają Bożą obecność tam, gdzie inni widzą tylko ruinę, nadzieję tam, gdzie inni widzą beznadzieję.
Żyją pełnią wiary: Ich życie jest spójne. Wiara nie jest dla nich dodatkiem, ale źródłem i celem. Nie unikają "pasji wiary" – czyli gotowości do ofiary, do stanięcia w prawdzie, do miłości wymagającej.
Tak, drodzy wierni. Jesteśmy tym "małym Kościołem" z wizji Ratzingera. To nie powód do lęku, ale do odwagi i radości!
Ubóstwo? Uwolniło nas od ciężaru tego, co zewnętrzne, byśmy na nowo odkryli skarb ukryty w sercu – żywą relację z Chrystusem.
Pokora? To nasza siła. Pozwala nam iść do świata nie z pozycji władzy, ale z darem służby i autentycznego świadectwa.
Wymóg inicjatywy? To Boże zaproszenie do dojrzałości! Każdy z nas jest wezwany, by być żywym kamieniem tego odradzającego się Domu.
Nie bójmy się zatem pustych przestrzeni w naszych świątyniach. Zapalmy w nich mocniej światło naszej osobistej wiary, nadziei i miłości. Nie szukajmy łatwych dróg czy powierzchownego uznania. Zakorzeńmy się głęboko w Chrystusie.
Przyszłość Kościoła – nasza przyszłość – należy nie do krytyków, konformistów czy zniechęconych, ale do świętych. Do ludzi, którzy jak Maryja, mówią Bogu "Tak" w pokorze i zaufaniu. Do ludzi, którzy jak Apostołowie, odważnie wychodzą z Dobrą Nowiną, nawet do małej trzódki. Do ludzi, których życie, choć proste, płonie ogniem wiary.
Bądźmy tymi ludźmi. Tutaj. Teraz. W tym "małym Kościele", który jest naszym domem i naszym zadaniem. Niech nasza czujność, wiara i nadzieja stają się żywym kamieniem, na którym Pan buduje swoją przyszłość.
Amen.
HOMILIA VI
HOMILIA: "MAŁY KOŚCIÓŁ WIELKIEJ NADZIEI" - v.2
„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie!” (Łk 12, 35)
WPROWADZENIE: RZECZYWISTOŚĆ, KTÓRĄ ZNAMY
Gdy patrzymy na nasze parafie – puste ławki, brak powołań, społeczna marginalizacja – słowa kard. Ratzingera sprzed 50 lat brzmią proroczo:
„Kościół stanie się mały... utraci przywileje. Uczyni go to ubogim i spowoduje, że stanie się Kościołem pokornych”.
Jesteśmy tym pokoleniem, które to widzi. Ale Bóg mówi dziś do nas: To nie jest koniec. To jest Pascha!
- NOC, W KTÓREJ ŚPIEWAMY HYMN (Mdr 18, 6-9)
Izraelici w Egipcie składali ofiary w ukryciu, gdy nadciągała noc wyzwolenia. My dziś też jesteśmy jak oni:
- Nasze kościoły pustoszeją jak domy w Egipcie? To przestrzeń, by „składać ofiary w ukryciu”:
cicha adoracja,
różaniec w domu,
wierność małżeńska, gdy świat mówi „rozwiedźcie się”.
- „Utrata przywilejów” (Ratzinger) to nasza szansa! Jak Izraelici „zaczęli śpiewać hymny” przed wyjściem z Egiptu – my też mamy śpiewać:
„Nasza siła nie jest w liczbie, ale w Twojej Obecności, Panie!”.
„Kościół jutra wyłoni się z kryzysu jako Kościół pokornych” (Ratzinger).
Bądź jednym z nich!
- WIARA ABRAHAMA: GDY WIDZISZ TYLKO PIASEK (Hbr 11, 8-12)
Abraham „wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie”. Sara uwierzyła, że z jej niemartwego łona narodzi się życie.
- Nasz Kościół jest jak Sara: po ludzku „niemal obumarły” (Hbr 11,12).
- Ale Bóg pyta: Czy uwierzysz, że z tego „obumarcia” może powstać życie?
Gdy zamykają szkołę katolicką – otwórz rodzinny krąg biblijny.
Gdy media szydzą z wiary – bądź świadkiem w pracy.
Gdy czujesz się sam – pamiętaj: „wiara jest poręką niewidzialnych dóbr” (Hbr 11,1).
Kard. Ratzinger przewidział:
„Przyszłość Kościoła nie wyniknie z tych, którzy dostosowują się do świata, ale z tych, których korzenie są głębokie”.
Twoja wytrwałość dziś jest tym korzeniem!
- CZUJNOŚĆ: TWOJA POCHODNIA W CIEMNOŚCI (Łk 12, 35-40)
Jezus każe nam trzymać „zapalone pochodnie” i być gotowym na Jego przyjście „o drugiej lub trzeciej straży” – czyli w najciemniejszej godzinie nocy.
- „Zapalona pochodnia” to:
Modlitwa, gdy inni mówią: „Bóg umarł”.
Czyste sumienie, gdy świat każe iść na kompromis.
Miłosierdzie, gdy wszyscy myślą tylko o sobie.
- Nagroda? „Pan będzie im usługiwał!” (Łk 12,37).
W tej intymności jest nasza siła!
Ratzinger pisze:
„Przyszłość Kościoła zostanie ukształtowana przez świętych – ludzi, którzy widzą więcej, bo ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość”.
Bądź takim „czuwającym świętym”!
Nie chodzi o cuda – ale o wierność w rzeczach małych:
- Paczka dla ubogiego.
- Modlitwa za nieprzyjaciół.
- Obrona nienarodzonego.
ZAKOŃCZENIE: „MIASTO, KTÓREGO BUDOWNICZYM JEST BÓG” (Hbr 11, 10)
Jesteśmy jak Abraham: mieszkamy w „namiotach” (Hbr 11,9) – kruchej rzeczywistości Kościoła. Ale On buduje dla nas miasto z silnych fundamentów.
- Nie lękajcie się małości!
„Mały Kościół” Ratzingera to nie klęska – to powrót do źródła: do Wieczernika, gdzie garstka apostołów przyjęła Ducha Świętego.
- Nie traćcie nadziei!
Jak Izraelici śpiewali hymny przed Paschą – tak i my wołajmy:
„Maranatha! Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20).
Wezwanie:
Gdy gasną światła instytucji –
Ty zapal pochodnię wiary.
Gdy burza niszczy mury –
Ty bądź żywym kamieniem.
Bo Kościół przyszłości
rodzi się dziś
w twoim czuwaniu,
w twoim „Amen”!
Amen.
HOMILIA VII
Mały Kościół – Wielka Nadzieja v.3
Na początku lat 70. ks. Józef Ratzinger pisał w książce „Wiara i przyszłość”:
„Kościół XXI wieku stanie się mały i będzie musiał zacząć niemal od początku. Nie będzie już mógł utrzymać wielu budowli wzniesionych w czasach prosperity. W miarę jak liczba wiernych będzie się zmniejszać, utraci wiele ze swoich przywilejów społecznych. Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół jutra – Kościół, który wiele utracił. Droga ta będzie trudna, bo proces oczyszczenia i klarowania pochłonie wiele energii. Uczyni go ubogim, ale zarazem Kościołem pokornych i głęboko wierzących. Będzie stawiał większe wymagania inicjatywie swoich członków. I trzeba tu zaznaczyć, że słowa te odnoszą się nie tylko do duchowieństwa, ale do całego Kościoła.
Dlatego jestem przekonany, że Kościół czekają bardzo trudne czasy. Prawdziwy kryzys dopiero się zaczyna. Musimy liczyć się z głębokimi wstrząsami. Ale równie pewne jest to, co pozostanie: nie Kościół politycznych układów, lecz Kościół wiary. Jego przyszłość zależy od tych, którzy mają głębokie korzenie i żyją pełnią wiary. Nie od tych, którzy dostosowują się do chwilowych mód, krytykują innych, uważając się za nieomylnych, ani od tych, którzy wybierają łatwiejszą drogę, unikając pasji wiary. Przyszłość Kościoła, jak zawsze, zostanie ukształtowana przez świętych – ludzi, których umysły sięgają głębiej niż slogany dnia, którzy widzą więcej, bo ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość.”
Co więcej już w sierpniu 1976 r. Karol Kard. Wojtyła, w czasie swej wizyty w Filadelfii mówił:
„Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”.
Żyjemy dziś w czasach, które ks. Ratzinger późniejszy Papież Benedykt XVI i Karol kard. Wojtyła późniejszy Jan Paweł II (święty) przewidzieli. Kościół staje się mniejszy, liczba duchownych i powołań dramatycznie spada, wiele świątyń – zwłaszcza na Zachodzie – jest sprzedawanych. Czujemy pustkę w ławkach, słyszymy głosy krytyki, doświadczamy niezrozumienia ze strony świata. Czy to koniec?
Nie – to oczyszczenie. Słowa ks. Ratzingera i kard. Wojtyły nie pozostawiają żadnych wątpliwości i są dla nas światłem. Bóg działa właśnie w taki sposób. Kościół przechodzi przez ogień, by odzyskać swój najczystszy blask: wiary, nadziei i miłości – nie rutyny, władzy, przywileju czy komfortu.
Ratzinger mówi o „Kościele ludzi pokornych”. To nasza rzeczywistość. Nie jesteśmy już anonimowym tłumem – każdy z nas jest ważny.
Potrzebna jest inicjatywa:
- Wiary – głębokiej modlitwy, zrozumienia Słowa Bożego, świadectwa życia.
- Nadziei – mimo trudności, w Zmartwychwstałym Chrystusie.
- Czujności – wobec pokus zniechęcenia, powierzchowności, konformizmu.
Przyszłość Kościoła zależy od świętych – niekoniecznie tych na ołtarzach, ale od ludzi zakorzenionych w Ewangelii, którzy:
- Sięgają głębiej niż slogany dnia – trwają na modlitwie, są wierni Tradycji i Prawdzie.
- Widzą więcej – dostrzegają Boga tam, gdzie inni widzą ruinę.
- Żyją pełnią wiary – ich życie jest spójne, gotowe do ofiary i miłości wymagającej.
Tak, jesteśmy „małym Kościołem” z wizji obydwu „proroków XX i XXI wieku. Ale to nie powód do lęku – to wezwanie do odwagi i radości!
- Ubóstwo uwalnia nas od ciężaru zewnętrzności, byśmy odkryli skarb relacji z Chrystusem.
- Pokora daje siłę – pozwala służyć, nie dominować.
- Inicjatywa to zaproszenie do dojrzałości – każdy z nas jest żywym kamieniem w odradzającym się Domu Boga.
To o tym mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii:
«Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. […] rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Nie bójmy się pustych przestrzeni w świątyniach. Zapalmy w nich światło naszej osobistej wiary, nadziei i miłości. Nie szukajmy łatwych dróg – zakorzeńmy się głęboko w Chrystusie.
Przyszłość Kościoła – nasza przyszłość – należy do świętych. Do tych, którzy jak Maryja mówią Bogu „Tak” w pokorze i zaufaniu. Do tych, którzy jak Apostołowie odważnie głoszą Dobrą Nowinę, nawet małej trzódce. Do tych, których życie, choć proste, płonie ogniem wiary.
Bądźmy ludźmi głębokiej wiary i ufności. Tu i teraz. W tym „małym Kościele”, który jest naszym domem i zadaniem. Niech nasza czujność, wiara i nadzieja staną się żywym kamieniem, na którym Pan buduje swoją przyszłość.
Amen.
Homilia skrócona VIII
Dzisiejsza Ewangelia wzywa nas do czujności: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie." To wezwanie jest niezwykle aktualne w naszych czasach.
Na początku lat 70. ks. Józef Ratzinger późniejszy Papież Benedykt XVI pisał w książce „Wiara i przyszłość”:
„Kościół XXI wieku stanie się mały i będzie musiał zacząć niemal od początku. Nie będzie już mógł utrzymać wielu budowli wzniesionych w czasach prosperity. W miarę jak liczba wiernych będzie się zmniejszać, utraci wiele ze swoich przywilejów społecznych. Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół jutra – Kościół, który wiele utracił. Droga ta będzie trudna, bo proces oczyszczenia i klarowania pochłonie wiele energii. Uczyni go ubogim, ale zarazem Kościołem pokornych i głęboko wierzących. Będzie stawiał większe wymagania inicjatywie swoich członków. I trzeba tu zaznaczyć, że słowa te odnoszą się nie tylko do duchowieństwa, ale do całego Kościoła.
Dlatego jestem przekonany, że Kościół czekają bardzo trudne czasy. Prawdziwy kryzys dopiero się zaczyna. Musimy liczyć się z głębokimi wstrząsami. Ale równie pewne jest to, co pozostanie: nie Kościół politycznych układów, lecz Kościół wiary. Jego przyszłość zależy od tych, którzy mają głębokie korzenie i żyją pełnią wiary. Nie od tych, którzy dostosowują się do chwilowych mód, krytykują innych, uważając się za nieomylnych, ani od tych, którzy wybierają łatwiejszą drogę, unikając pasji wiary. Przyszłość Kościoła, jak zawsze, zostanie ukształtowana przez świętych – ludzi, których umysły sięgają głębiej niż slogany dnia, którzy widzą więcej, bo ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość.”
Co więcej już w sierpniu 1976 r. Karol Kard. Wojtyła późniejszy Papież św. Jan Paweł II, w czasie swej wizyty w Filadelfii mówił:
„Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”.
Jak przewidzieli ks. Józef Ratzinger i kard. Karol Wojtyła, przeżywamy obecnie okres oczyszczenia Kościoła. Coraz mniej jest wiernych, a wiele świątyń pustoszeje. Może to budzić w nas lęk, ale to nie jest koniec. To właśnie w tych trudnych momentach Bóg chce nas odnowić. Słowa Karola kard. Wojtyły: "Stoimy dziś w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem" stają się rzeczywistością. A ks. J. Ratzinger pisał, że Kościół "stanie się mały i będzie musiał zacząć niemal od początku."
Nie jesteśmy już anonimowym tłumem, ale małą trzódką. Każdy z nas jest ważny, a przyszłość Kościoła zależy od naszej wiary, nadziei i miłości. Nie od tych, którzy idą za modą, ale od tych, którzy są głęboko zakorzenieni w Ewangelii i żyją nią na co dzień. Ratzinger podkreślał: "Jego przyszłość zależy od tych, którzy mają głębokie korzenie i żyją pełnią wiary."
To czas, byśmy byli świętymi. Nie tylko tymi na ołtarzach, ale świętymi w naszym codziennym życiu, gotowymi do ofiary. Bądźmy jak Maryja, która w pokorze mówi Bogu "Tak". Bądźmy jak apostołowie, którzy z odwagą głosili Ewangelię. Jak mówił ks. Ratzinger, przyszłość Kościoła "zostanie ukształtowana przez świętych – ludzi, których umysły sięgają głębiej niż slogany dnia."
Nie bójmy się pustych ławek. Zamiast tego, zapalmy w nich światło naszej osobistej wiary. Bądźmy czujni i gotowi na przyjście Pana. Przyszłość Kościoła zależy od naszej gotowości, od naszej wiary i zaufania.
Amen.
MATERIAŁY HOMILETYCZNE
PRAKTYCZNIK WIARY NA TYDZIEŃ (wg Ratzingera):
- „Ofiara w ukryciu” (Mdr 18,9):
Codziennie czyń jeden dobry uczynek w tajemnicy.
- „Korzenie głębokie” (Ratzinger):
Przeczytaj 1 rozdział Listu do Hebrajczyków (Hbr 11) – znajdź „swojego Abrahama”.
- „Zapal pochodnię” (Łk 12,35):
Adoruj 15 min. w tygodniu – by Twoja wiara nie zgasła.
„Przyszłość należy do świętych, a świętym możesz być i ty” – to nie pobożne życzenie. To obietnica Boga, który w noc kryzysu przychodzi z mocą!
Kościół czujności, wiary i nadziei w czasach kryzysu:
KLUCZOWE PARALELLE
Czytania liturgiczne | Ks. Ratzinger: „Wiara i przyszłość” |
PIERWSZE CZYTANIE (Mdr 18,6-9): „Pobożni potomkowie składali w ukryciu ofiary... zaczęli śpiewać hymny” | „Kościół stanie się mały... utraci przywileje. Będzie Kościołem pokornych”: Ojcowie Izraela działający w „ukryciu” (prześladowany Egipt) to zapowiedź „małego Kościoła” – gdzie wiara wyraża się nie przez zewnętrzną potęgę, lecz wierność w cierpieniu. |
DRUGIE CZYTANIE (Hbr 11,1-2.8-12): „Abraham wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie... Sara uznała za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy” | „Przyszłość Kościoła wynika z tych, których korzenie są głębokie... ludzi obejmujących szerszą rzeczywistość”: Wiara Abrahama i Sary – którzy ruszyli wbrew ludzkiej logice – to model dla Kościoła przyszłości: ufność w Bogu, gdy świat traci nadzieję. |
EWANGELIA (Łk 12,35-40): „Bądźcie gotowi... Szczęśliwi słudzy, których pan zastanie czuwających” | „Kościół będzie stawiał większe wymagania inicjatywie poszczególnych członków”: „Czuwający słudzy” to ci, którzy – jak przewiduje Ratzinger – nie czekają biernie, ale aktywnie strzegą „zapalonych pochodni” wiary w ciemnościach. |
TEOLOGICZNA SYNTEZA
- KRYZYS JAKO „NOC WYZWOLENIA” (Mdr 18,6 + Ratzinger)
- Izraelici w Egipcie: Noc prześladowań → przestrzeń Bożego działania.
- Ratzinger: „Prawdziwy kryzys ledwie się rozpoczął” → ale jak noc paschalna, jest przejściem do prawdziwej wolności.
- Wniosek: Utrata społecznych przywilejów Kościoła nie jest klęską, lecz oczyszczeniem – by jak Izraelici „śpiewać hymny” w ciemności.
- WIARA ABRAHAMA VS. „KOŚCIÓŁ KULTU POLITYCZNEGO” (Hbr 11 + Ratzinger)
- Abraham: „Mieszkał w namiotach” (Hbr 11,9) → życie w duchowej „obcości”.
- Ratzinger: „Nie Kościół kultu politycznego, lecz Kościół wiary” → ostrzeżenie przed pokusą budowania na ludzkich zabezpieczeniach.
- Punkt styczny: Bezradność Abrahama („niemal obumarły” – Hbr 11,12) zapowiada „ubogi Kościół” przyszłości – gdzie siłą jest jedynie ufność w Bogu.
- CZUJNOŚĆ ŚWIĘTYCH (Łk 12,35-40 + Ratzinger)
- Jezus: „Szczęśliwi czuwający słudzy” → nagrodą jest zażyłość z Panem („będzie im usługiwał”).
- Ratzinger: „Przyszłość Kościoła zostanie ukształtowana przez świętych” → czyli przez tych, którzy jak „słudzy z pochodniami” są gotowi na spotkanie z Panem, nie na kompromis ze światem.
- Radykalne przesłanie: Gotowość z Ewangelii to nie rytuał, lecz postawa świętych – ludzi „żyjących z czystej pełni wiary” (Ratzinger).
HOMILETYCZNE ZASTOSOWANIE
DLA WSPÓLNOTY:
- „Składanie ofiar w ukryciu” (Mdr 18,9) dziś:
To ciche świadectwo wierzących rodzin, modlitwa w opuszczonych kościołach, miłosierdzie bez rozgłosu – właśnie tam rodzi się Kościół przyszłości.
- „Wyjście Abrahama” (Hbr 11,8) dziś:
Rezygnacja z iluzji władzy i wpływów („utracone budowle” u Ratzingera) to szansa, by jak Abraham iść tam, gdzie prowadzi Bóg, nie ludzkie kalkulacje.
DLA JEDNOSTKI:
- Twoja „pochodnia” w ciemności (Łk 12,35):
Gdy Kościół traci blask społeczny, osobista relacja z Chrystusem (modlitwa, Eucharystia, Słowo) staje się jedynym światłem – jak dla „czuwających sług”.
- „Wiara Sary” (Hbr 11,11) dziś:
W obliczu demograficznej zimy Kościoła („niemal obumarły” – Hbr 11,12) – Bóg chce wzbudzić potomstwo wiary z tych, którzy jak Sara „uznali Go za godnego wiary”.
> Zakończenie:
> „Przyszłość Kościoła – jak noc wyzwolenia Izraelitów, jak namiot Abrahama, jak czuwanie sług – należy do tych, którzy w kryzisie widzą przestrzeń wierności. Bóg nie potrzebuje potęgi instytucji – potrzebuje twojej zapalonej pochodni”.
CYTAT KULMINACYJNY
„Kościół jutra będzie Kościołem wiary, bo tylko wiara – jako »poręka niewidzialnych dóbr« (Hbr 11,1) –
przetrwa burzę historii.
Twoja czujność dziś jest cegłą w jego fundamencie”.
CZUJNOŚĆ – WIARA – NADZIEJA:
Temat homilii: „Gdy nie widać drogi – wiara zapala pochodnię nadziei”
Wprowadzenie (Czujność w niepewności):
Scena współczesna:
- Przykład: Podróż w nieznane (np. emigracja, zmiana pracy) – lęk przed „ciemnością” przyszłości.
- Pytanie: Jak nie dać się sparaliżować niepewności?
- Odpowiedź z czytań: Kluczem jest wiara, która łączy czujność (działanie) z nadzieją (cel).
ROZWINIĘCIE:
- WIARA JAKO „PORĘKA” W CIEMNOŚCI (Hbr 11, 1-2. 8-12)
- Definicja wiary:
„Wiara jest poręką dóbr, których się spodziewamy” (Hbr 11,1).
→ Wiara „Poręką” (gr. hypostasis) – to fundament, na którym stoi nadzieja; jak weksel podpisany przez Boga.
- Abraham i Sara:
- Wyszli „nie wiedząc, dokąd idą” – ich wiara to aktywne zaufanie, nie bierność.
- Sara: „uznała za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy” (Hbr 11,11) – wiara = osobowe zaufanie Bogu, nie ideałom.
- Współczesny most:
Jak Abraham, gdy stawiasz kroki w ciemności (choroba, samotność, kryzys) – wiara jest pochodnią, która rozświetla następny krok.
- NOC OCZEKIWANIA: WIARA KTÓRA ŚPIEWA (Mdr 18, 6-9)
- Kontekst: Noc przed wyjściem z Egiptu – Izraelici w ciemnościach, ale w aktywnej gotowości:
- „Pobożni potomkowie składali w ukryciu ofiary” (Mdr 18,9) – ich wiara wyrażała się w modlitwie i jedności („ustanowili zgodnie Boskie prawo”).
- „Zaczęli śpiewać hymny przodków” – nadzieja rodziła uwielbienie, zanim nadeszło wyzwolenie.
- Paradoks wiary:
Gdy świat mówi: „Widzę, więc wierzę”, Bóg mówi: „Ufaj, a zobaczysz” (por. Wj 14,13).
→ Czujność Izraelitów nie była bezczynnym czekaniem, lecz przygotowaniem w duchu wiary.
- CZUJNOŚĆ, KTÓRĄ RODZI WIARA (Łk 12, 35-40)
- Symbolika Ewangelii:
- „Przepasane biodra” – gotowość do drogi (jak Abraham!).
- „Zapalone pochodnie” – wiara, która rozświetla mrok (jak noc Paschalna!).
- Nagroda za czujność:
„Pan będzie im usługiwał” (Łk 12,37) – intymna komunia z Bogiem jest owocem wiernego czuwania.
- Pułapka:
Gdy wiemy „kiedy” (jak gospodarz zna godzinę złodzieja), tracimy czujność wiary – dlatego Bóg ukrywa godziny, byśmy żyli w ufności.
ZASTOSOWANIE:
- Gdzie potrzebuję „wiary Abrahama”?
- W obszarach niepewności: relacje, decyzje, modlitwy bez odpowiedzi.
- Ćwiczenie wiary: Codzienny akt zaufania: „Boże, nie wiem jak, ale wierzę, że jesteś”.
- Jak „śpiewać hymny w nocy”?
- Modlitwa uwielbienia w trudnościach – to nie zaprzeczenie cierpienia, ale zwycięstwo nadziei nad lękiem.
- Wspólnota: Jak Izraelici – dzielić wiarę, by wzajemnie podtrzymywać nadzieję (grupy modlitewne, rodzina).
- Czy moja „pochodnia” gaśnie?
- Pochodnia = modlitwa + czyn:
- Gdy brakuje światła – sięgnij po Słowo (Pismo Święte).
- Gdy brakuje oliwy – szukaj łaski (sakramenty).
ZAKOŃCZENIE:
Obraz: Abraham w namiocie, wpatrzony w gwiazdy (Hbr 11,12). Gdy nie widzi Ziemi Obiecanej, ufa Obiecującemu.
Ostrzeżenie Jezusa: „Bądźcie gotowi!” (Łk 12,40) – nie z lęku, ale z uradowanego oczekiwania Oblubieńca.
Punkt kulminacyjny:
„Wiara jest już początkiem nadziei: pozwala nam dotknąć tego, czego nie widać, i staje się pewnością, że Bóg poprowadzi nas ku światłu” (papież Franciszek).
> Wezwanie:
„Przepasz biodra – podejmij ryzyko drogi.
Zapal pochodnię – ufaj, że Bóg widzi więcej.
Śpiewaj hymn – bo twoja noc już widzi świt”.
Ten schemat ukazuje wiarę jako dynamiczną siłę, która przekształca czujność w czyn, a nadzieję w pewność – nawet gdy droga tonie w mroku.
Oto 6 schematów homilii na XIX Niedzielę Zwykłą, Rok C, opartych na podanych czytaniach. Każdy schemat koncentruje się na innym aspekcie przesłania biblijnego:
Schemat 1: AKTUALNE OCZEKIWANIE
Temat: Żyć w gotowości na spotkanie z Panem
- Wprowadzenie: Codzienne wyczekiwanie (np. na ważny telefon, spotkanie) vs. oczekiwanie na Chrystusa.
- Rozwinięcie:
Czytanie I: Izraelici czuwający w noc wyzwolenia – ich nadzieja i duchowa dyscyplina.
Ewangelia: Wezwanie Jezusa do "przepasanych bioder i zapalonych pochodni" – symbol gotowości do działania.
Punkt centralny: Oczekiwanie jako AKTYWNA POSTAWA (modlitwa, dobro, czujność serca).
- Zastosowanie: Jak dziś "trzymam pochodnię zapaloną"? Co znaczy być gotowym "o drugiej lub trzeciej straży"?
- Zakończenie: Szczęście to nie chwila przyjścia Pana, lecz wierność w oczekiwaniu.
Schemat 2: WIARA – FUNDAMENT NADZIEI
Temat: Gdy nie widać celu, ufaj Obietnicy
- Wprowadzenie: Abraham – człowiek, który "wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie" (Hbr 11). Nasze "niepewności" dziś.
- Rozwinięcie:
Czytanie II: Definicja wiary (Hbr 11,1) jako "poręki niewidzialnych dóbr".
Czytanie I: Wiara ojców w Egipcie – składali ofiary w ukryciu, ufając obietnicy wyzwolenia.
Ewangelia: Gotowość zakłada WIARĘ, że Pan przyjdzie, choć nie znamy godziny.
- Zastosowanie: Gdzie dziś potrzebuję wiary Abrahama/Sary? Jak ufam Bogu w "ciemności"?
- Zakończenie: Wiara zamienia niepewność w błogosławione oczekiwanie.
Schemat 3: WSPÓLNOTA CZUWAJĄCYCH
Temat: Razem łatwiej czekać na Pana
- Wprowadzenie: Samotne czuwanie jest trudne – siła wspólnoty (rodzina, parafia, przyjaciele).
- Rozwinięcie:
Czytanie I: "Pobożni potomkowie... ustanowili zgodnie Boskie prawo" – jedność w oczekiwaniu.
Ewangelia: "Słudzy" (liczba mnoga!) czuwający RAZEM.
Czytanie II: Abraham, Sara, Izaak, Jakub – rodzina wiary, dzieląca obietnicę.
- Zastosowanie: Jak moja wiara wspiera innych? Jak wspólnota Kościoła umacnia moją gotowość?
- Zakończenie: Kościół to czuwająca wspólnota, która "śpiewa hymny" (Mdr 18,9) w drodze.
Schemat 4: CZUWANIE PRZEZ DZIAŁANIE
Temat: Gotowość to nie bierność, lecz miłość w ruchu
- Wprowadzenie: Pochodnia (Ewangelia) – symbol światła DZIELONEGO z innymi.
- Rozwinięcie:
Czytanie I: Ojcowie nie tylko czekali, ale "składali ofiary" i ustalali prawo – AKTYWNE przygotowanie.
Ewangelia: Pan, który "usługuje" sługom (Łk 12,37) – gotowość prowadzi do służby.
Czytanie II: Wiara Abrahama wyraziła się w WYRUSZENIU w drogę.
- Zastosowanie: Jakie "ofiary" (dobro, modlitwa, praca) składam dziś? Komu "usługuję"?
- Zakończenie: Czuwający chrześcijanin to ten, kto kocha, zanim Pan zapuka.
Schemat 5: NADZIEJA W ŚRODKU CIEMNOŚCI
Temat: Gdy światło pochodni walczy z mrokiem
- Wprowadzenie: Strach przed "nocą" (kryzysy, zło, niepewność) – doświadczenie Izraelitów w Egipcie.
- Rozwinięcie:
Czytanie I: "Noc wyzwolenia" – Bóg działa w ciemności, gdy człowiek ufa.
Ewangelia: Pochodnie w nocnym czuwaniu – nadzieja przeciw ciemnościom.
Czytanie II: Abraham "pod namiotami" – życie w obcym miejscu, ale z obietnicą.
- Zastosowanie: Gdzie dziś zapalam "pochodnię" nadziei? Jak nie dać się przytłoczyć "ciemności"?
- Zastosowanie: Bóg wyzwala w nocy – nasza ufność przyśpiesza świt.
Schemat 6: NAGRODA ZA CZUJNOŚĆ – BLISKOŚĆ PANA
Temat: Szczęście, które przychodzi niespodziewanie
- Wprowadzenie: Szczęście "zaskoczenia" (np. niespodzianka od bliskich).
- Rozwinięcie:
Ewangelia: "Szczęśliwi owi słudzy... Pan... będzie im usługiwał" (Łk 12,37) – INTYMNOŚĆ z Bogiem jako nagroda.
Czytanie I: "Ocalenie sprawiedliwych" – nagroda za wierność.
Czytanie II: Cel wiary: "miasto zbudowane przez Boga" (Hbr 11,10) – nagroda ostateczna.
- Zastosowanie: Czy wierzę, że czuwanie się opłaca? Jak wyobrażam sobie radość spotkania z Panem?
- Zastosowanie: Największą nagrodą nie jest "coś", lecz "KTOŚ" – Ten, który przychodzi.
Wskazówki homiletyczne:
- Osiągaj konkret: W każdym schemacie podaj przykład z życia (np. czekanie na dziecko, podróż w nieznane).
- Ukaż Chrystusa: W Ewangelii to On jest Panem, który przychodzi; w Hbr 11 – On jest "Architektem miasta".
- Zakończ wezwaniem: Np. "Spójrz dziś na swoją pochodnię – czy potrzebuje oliwy modlitwy?"
- Użyj symbolu: Pochodnia, namiot, mapa podróży – pomagają wizualizować przesłanie.
Każdy schemat wydobywa inne bogactwo czytań, pozwalając dostosować homilię do potrzeb wspólnoty. Kluczowe tematy to: Czujność – Wiara – Wspólnota.