piątek, 29 sierpnia 2025

22 NIEDZIELA ZWYKŁA, ROK C

 Pierwsze czytanie                                       Syr 3, 17-18. 20. 28-29

 Bóg miłuje pokornych

 Czytanie z Księgi Syracydesa.

Synu, z łagodnością wykonuj swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony.

Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie. Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.

Oto słowo Boże.

 

Psalm responsoryjny Ps 68 (67), 4-5ac. 6-7ab. 10-11 (R. : por. 11b)

 Refren: Ty, dobry Boże, biednego ochraniasz.

4  Sprawiedliwi cieszą się i weselą przed Bogiem, *

     i rozkoszują radością.

5  Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu, *

     cieszcie się Panem, przed Nim się weselcie.

Refren.

6  Ojcem sierot i wdów opiekunem *

     jest Bóg w swym świętym mieszkaniu.

7  Bóg dom gotuje dla opuszczonych, *

     jeńców prowadzi ku lepszemu życiu.

Refren.

10 Deszcz obfity zesłałeś, Boże, *

     Tyś orzeźwił swoje znużone dziedzictwo.

11 Twoja rodzina, Boże, znalazła to mieszkanie, *

     które w swej dobroci dałeś ubogiemu.

Refren.

 

Drugie czytanie                                              Hbr 12, 18-19. 22-24a

 Stare i Nowe przymierze

 

Czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Bracia:

Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił.

Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu, Jezusa.

Oto słowo Boże.

 

Śpiew przed Ewangelią                                               Mt 11, 29ab

 

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,

bo jestem cichy i pokorny sercem.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

Ewangelia                                                                         Łk 14, 1. 7-14

 

Kto się wywyższa, będzie poniżony,
a kto się poniża, będzie wywyższony

 

+ Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

 

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.

I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: “Ustąp temu miejsca”; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.

Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: “Przyjacielu, przesiądź się wyżej”; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych.

A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».

Oto słowo Pańskie.

 


Homilia I

 

Aby być szczęśliwym trzeba być pokornym!!! Trudna to prawda i bardzo niepopularna... Przecież człowiek pokorny jest na każdym kroku wykorzystywany, wyśmiewany, jest słaby, niezaradny, nie ma – koniecznej w współczesnym świecie – asertywności, jest życiowym niedorajdą. A Chrystus wielokrotnie w Ewangeliach nawołuje do pokory i skromności, do nie wywyższania się i ustępowania, do nie odpowiadania złem na zło, gwałtem na gwałt, do nadstawiania drugiego policzka. Czy to jest realne i możliwe we współczesnym życiu, gdzie każdy musi być silny, asertywny, znać swoją wartość, umieć się bronić i dbać o swoje PR?

 

Co więcej św. Piotr w swoim pierwszym liście pisze coś, co może razić i zniechęcać:

 "Najmilsi: Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu. (…) A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen. 1 P 5, 5-11"

 

Pokora, skromność, uległość, posłuszeństwo są w ogóle bardzo nielubianymi a nawet niebezpiecznymi zaletami. Często kojarzone są z czołobitnością, serwilizmem, słabością, nijakością, koniunkturalizmem i konformizmem. Czy tak jest naprawdę? Czy rzeczywiście pokora i skromność w życiu codziennym skazują nas na słabość i nijakość?

 

To są na pewno trudne pytania i nie ma na nie łatwych odpowiedzi. Co więcej, wydaje się, że współcześnie tylko siła przebicia i ambitne wywyższanie się, a nawet czasami arogancja dają większe szanse i lepszą pozycję. Czy katolicy to ludzie słabi, potulni i zastraszone życiowe niedorajdy?

 

Odpowiedź można znaleźć w dzisiejszej Ewangelii, kiedy Chrystus mówi: "Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.", ale i w słowach św. Piotra, który wyraźnie przestrzega: " Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu." Jest bowiem rzeczywiście tak, że diabeł kusi i szuka jakby wciągnąć nas w swoje sidła: pychy, pewności siebie, zarozumiałości, arogancji, megalomanii, zuchwałości i buty. Od początku, od czasów raju ustawicznie podsuwa człowiekowi to samo, czym on sam zgrzeszył przeciwko Bogu, czyli po prostu pychę i zarozumiałość.

 

Odpowiedzią na tę pokusę jest łaska pokory i uniżenia się przed Bogiem, uznania swojej słabości i niedoskonałości, a jednocześnie uznania mocy i potęgi, Tego, Który JEST. Odpowiedzią jest łaska zdania się całkowicie na zbawczą wolę Boga. Pokora jest fundamentem wszelkich cnót. Uznaj więc swoją niemoc przed Bogiem, a On cię wywyższy w stosownej chwili. Proś o Jego moc, łaskę i siłę. Tylko z Nim możesz zwyciężyć każdą słabość i tylko w Nim znajdziesz pokój. To przecież taką lekcję ostatecznej i niewyobrażalnej pokory daje nam Chrystus na krzyżu. "Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę." A w Ewangelii Mateusza Pan mówi: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?

 

Nie goń więc za wyższością – ona niszczy twoje wnętrze i czyni cię zarozumiałym. Jeśli Bóg uzna, że masz wystarczająco pokory – wywyższy Cię i ukaże twoją prawdziwą wartość. Bez tej cnoty, bez pokory i skromności wszystkie zaszczyty, wszystkie osiągnięcia będą Twoją zgubą. Diabeł może dać Ci całą majętność tego świata, a przy tym spustoszyć Twoje wnętrze poprzez truciznę pychy i zarozumiałości. Pokorni tylko z pozoru wydają się być przegranymi Czyż nie tak było z Jezusem, Który właśnie pokorą i uniżeniem odniósł na krzyżu zwycięstwo nad grzechem i śmiercią? Czy naprawdę chcesz doświadczyć porażki w chwilowym luksusie? Czy nie lepsze jest raczej, trwałe zwycięstwo pokory, mimo że na krzyżu?

Proszę Cię Panie o łaskę pokory…

Daj mi łaskę codziennego uniżania się przed Tobą.

 

Homilia II

 

Prawdziwa siła pokory

Czy pokora to przepis na życie? A może raczej… przepis na porażkę? W świecie, który ceni siłę, pewność siebie, asertywność i osobistą reklamę, słowa Jezusa o zajmowaniu ostatniego miejsca brzmią jak absurdalna rada. Pokorny? To musi być niezaradny życiowo człowiek, który daje się wykorzystywać i przegrywa w wyścigu szczurów. Takie mamy wyobrażenie.

A jednak Chrystus mówi dziś do nas jasno: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. I to nie jest jakiś poboczny temat. To sedno Ewangelii.

Pokora to nie samokrytyczne przekonanie o własnej małości i nicości, ale prawda o własnej słabości i niewystarczalności. Jak mówi św. Teresa Wielka: „Pokora to potrójna prawda; o Bogu, o bliźnim i o sobie

Św. Piotr w swoim liście idzie nawet o krok dalej i mówi coś, co może nas niepokoić: „Bóg pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę”. Czy to znaczy, że Bóg jest przeciwko ludzkiemu sukcesowi? Że chce, byśmy byli naiwni, ulegli i zastraszeni?

Czym naprawdę jest pokora?

Musimy najpierw odróżnić prawdziwą pokorę od jej fałszywej karykatury. Pokora to nie:

·         Słabość czy brak charakteru.

·         Czołobitność i strach.

·         Nijakość i brak własnego zdania.

·         Niska samoocena i umartwianie się.

Prawdziwa pokora to… trzeźwe, realistyczne spojrzenie na siebie. To uczciwa odpowiedź na pytania: Kim jestem? Jaka jest prawda o mnie? To uznanie, że wszystko, co mam i kim jestem, jest darem od Boga. Pokora to wolność od iluzji o własnej wielkości, ale też od paraliżującego lęku przed bylejakością. Człowiek pokorny wie, że jego siła nie bierze się z niego samego, ale z Boga, na którym może się oprzeć.

Św. Piotr daje nam genialną receptę: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was”. Czy to słabość? Nie! To ogromna siła! To świadomość, że nie muszę dźwigać ciężaru życia sam. Mogę „przerzucić” moje lęki, niepokoje i presję na Tego, który jest wszechmocny. To akt zaufania, a nie kapitulacji.

Pokora to broń duchowa

Piotr nie pozostawia nas w błogim poczuciu bezpieczeństwa. Dodaje ostrzeżenie: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć”.

Co jest najskuteczniejszą przynętą diabła? Pycha. Ta sama, która działała w raju: „będziecie jak Bóg”. Diabeł nie kusi nas zwykle otwartym złem. On kusi nas dobrem, ale poza Bogiem. Kusi sukcesem, który mam osiągnąć sam, po trupach, za cenę uczciwości. Kusi poczuciem wyższości, pogardą dla słabszych, przekonaniem, że wszystko zawdzięczam tylko sobie. To jest duchowa pułapka, która „pożera” nas od środka, pustoszy serce, nawet jeśli odniesiemy światowy sukces.

Pokora jest naszą tarczą przeciwko tej pułapce. To postawa nieustannego czuwania, by nie uwierzyć w iluzję własnej samowystarczalności.

Jezus – nasz wzór pokornej siły

Gdzie szukać definicji pokory? Spójrzmy na Krzyż. Jezus – Wszechmocny Bóg – uniża się do końca. Pozwala się osądzić, poniżyć i ukrzyżować. Czy to przejaw słabości? Właśnie tam dokonuje się nasze zbawienie! To największa demonstracja siły w historii świata! Siły, która polega na absolutnym zaufaniu Ojcu i miłości do końca.

Pokora nie oznacza więc, że mamy być życiowymi przegranymi. Oznacza, że mamy walczyć i zwyciężać na Boży sposób. Prawdziwe wywyższenie przychodzi od Boga. On, jak mówi Piotr, „was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje”. To On pokaże naszą prawdziwą wartość we właściwym czasie.

Na co więc postawić? Na kruchy, własny PR, który trzeba nieustannie budować i bronić? Czy na trwałą, Bożą łaskę, która umacnia nas od środka?

Prośmy dziś o łaskę takiej właśnie pokory. O odwagę, by zajmować ostatnie miejsce, ufać i „przerzucać” na Boga nasze troski. O siłę, która płynie z uznania, że bez Niego nic nie możemy, ale z Nim możemy wszystko.

Modlitwa:
Panie, daj mi łaskę prawdziwej pokory. Naucz mnie trzeźwo patrzeć na siebie i w każdej chwili ufać Tobie. Wyzwól mnie z potrzeby wywyższania się i daj siłę, która płynie z Twojej mocy. Amen.



Homilia III

 Mądrość wybierania ostatniego miejsca

Scena z dzisiejszej Ewangelii jest niezwykle ludzka i… zaskakująco aktualna. Jezus idzie na obiad do jednego z przywódców religijnych. Wszyscy goście są bacznymi obserwatorami, a On – obserwatorem ich. Widzi, jak wybierają “pierwsze miejsca”. To nie jest tylko kwestia protokołu. To metafora naszego życia. Walki o pozycję, status, uznanie, bycie kimś ważnym. To pragnienie, żeby nas dostrzeżono, doceniono, zaproszono do stołu decydentów.

I w tę ludzką grę ambicji i porównań wchodzi Jezus z radą, która brzmi jak absurdalna strategia życiowa: “Gdy cię zaproszą, idź i usiądź na ostatnim miejscu”.

Czy to znaczy, że mamy mieć niską samoocenę? Że mamy udawać skromnych, by później zostać dowartościowanym? Nie. To nie jest instrukcja taktycznej gry. To głęboka mądrość dotycząca wolności serca.

Pokora to nie samokrytyczne przekonanie o własnej małości i nicości, ale prawda o własnej słabości i niewystarczalności. Jak mówi św. Teresa Wielka: „Pokora to potrójna prawda; o Bogu, o bliźnim i o sobie

Jezus pokazuje, że gonitwa za “pierwszymi miejscami” tak naprawdę nas zniewala.

·         Sprawia, że nasza wartość zależy od opinii innych. Czy mnie zaprosili? Gdzie mnie posadzili? Czy mnie docenili?

·         Prowadzi do upokorzenia, gdy nasze nadmierne roszczenia zderzają się z rzeczywistością, a gospodarz poprosi nas, abyśmy ustąpili miejsca komuś ważniejszemu.

·         Rodzi niepokój i stres nieustannego porównywania się i budowania swojej pozycji.

Wolność ostatniego miejsca

Zająć “ostatnie miejsce” to zupełnie inna postawa. To wolność.

·         Wolność od nieustannej potrzeby bycia w centrum.

·         Wolność, by być sobą, a nie tym, kim chcą cię widzieć inni.

·         Wolność, by naprawdę cieszyć się przyjęciem, a nie analizować, czy twoje miejsce jest odpowiednio prestiżowe.

Człowiek na ostatnim miejscu nie ma nic do stracenia. Może być autentyczny. I wtedy – paradoksalnie – może zostać zaproszony przez gospodarza do awansu: “Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. Prawdziwe wywyższenie przychodzi od Boga, a nie jest efektem naszej manipulacji czy pychy. “Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. To nie kara ani nagroda, ale naturalna konsekwencja postawy serca.

Logika Królestwa Bożego

Jezus nie poprzestaje na tej jednej radzie. Przechodzi do gospodarza i całkowicie wywraca logikę świata do góry nogami. Mówi: “Gdy wydajesz obiad… nie zapraszaj przyjaciół, braci, krewnych ani zamożnych sąsiadów”. Przecież to oni ci się odwdzięczą! To jest tylko inwestycja!

A Jezus proponuje logikę Królestwa Bożego, a nie logikę transakcji. Prawdziwa nagroda nie leży w odwzajemnianiu przysługi, ale w czystej, bezinteresownej miłości. “Będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają się czym tobie odwdzięczyć”. Szczęście płynie z naśladowania Boga, który jest hojny dla wszystkich, także dla niewdzięcznych.

Zapraszając ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych, naśladujemy Boga, który właśnie do takich przyszedł w pierwszej kolejności. To jest prawdziwa inwestycja – w Królestwo Niebieskie. “Odwdzięczy się tobie przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

Jak żyć tą Ewangelią?

Nie chodzi o to, by przestać zapraszać na obiad rodzinę i przyjaciół. Chodzi o postawę serca.

1.       W życiu społecznym: Przestańmy toczyć nieustanną walkę o pozycję. Zaufajmy Bogu, że nasze miejsce jest bezpieczne w Jego planie. Wybierajmy służbę zamiast władzy. Bądźmy wolni od opinii innych.

2.      W życiu duchowym: Pamiętajmy, że w Kościele też nie brakuje “pierwszych miejsc”. Nasza wartość nie zależy od funkcji, które pełnimy, ale od miłości, z jaką służymy.

3.     W życiu charytatywnym: Czy pomagamy tylko tym, od których coś spodziewamy się w zamian? Czy potrafimy dawać bezinteresownie, tym, którzy niczym nie mogą się odwdzięczyć, poza uśmiechem i wdzięcznością?

Pokora, o której mówi Łukasz, nie jest słabością. To siła, by żyć w prawdzie i wolności. To odwaga, by zaufać Bogu, że to On nas wywyższy we właściwym czasie i we właściwy sposób. To mądrość, by inwestować w miłość, która przynosi plon nie w tym świecie, ale w wieczności.

Prośmy dziś o łaskę takiej właśnie wolności. O odwagę do zajmowania ostatnich miejsc i radość z bezinteresownego dzielenia się miłością.

Modlitwa:
Panie Jezu, który na uczcie wskazałeś nam drogę pokory, daj nam wolność serca. Wyzwól nas z niepokoju o naszą pozycję i naucz nas prawdziwie cieszyć się, gdy możemy bezinteresownie służyć i kochać. Amen.


Homilia IV

 

Prawdziwa gra. O pokorze, która wygrywa.

Czy pokora to przepis na życie? Czy może raczej recepta na bycie „życiowym niedorajdą”? W świecie, który mówi nam: „wybij się”, „bądź asertywny”, „nie daj się”, „dbaj o swoją markę” – słowa Jezusa o zajmowaniu ostatniego miejsca brzmią co najmniej… nierozsądnie. Jakbyśmy mieli celowo przegrywać.

A jednak Jezus, zaproszony na ucztę, patrzy, jak goście wybierają najlepsze miejsca i mówi: „Uwaga! To pułapka!”. I opowiada przypowieść. Nie po to, byśmy stali się cichymi, zastraszonymi ludźmi w kącie, ale byśmy odkryli zupełnie inną grę, w której stawką nie jest nasz PR, ale nasze szczęście i wolność.

1. Gra, w której wszyscy przegrywamy
Ta gra, którą znamy, to nieustanna walka o status, o to, by być lepszym, wyżej, widoczniejszym. To męczący wyścig, w którym ciągle musimy dowodzić swojej wartości. Jezus pokazuje jej absurd. Co się stanie, jeśli wybierzesz miejsce dla siebie za dobre? Pojawi się ktoś ważniejszy i gospodarz poprosi cię, byś je oddał. I wtedy, przed wszystkimi, doświadczysz wstydu i upokorzenia. To nie Bóg cię upokarza – to twoja własna pycha i obliczenia prowadzą do kompromitacji. To jest przegrana.

2. Nowe zasady: gra, w której wszyscy wygrywamy
Jezus proponuje: „Wejdź do nowej gry. Zajmij ostatnie miejsce”. To nie jest strategia na to, by być małym, ale by być wolnym. Wolność pokory polega na tym, że przestajemy potrzebować aprobaty innych, by czuć się dobrze ze sobą. Nie musisz nic udowadniać. Możesz być sobą. Możesz spokojnie usiąść z tyłu i obserwować. I wtedy może się okazać, że gospodarz – a w ostateczności tym Gospodarzem jest Bóg – podejdzie i powie: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. Prawdziwe wywyższenie pochodzi od Niego, a nie jest wynikiem naszej manipulacji czy przepychanki. To jest wygrana.

Pokora to nie samokrytyczne przekonanie o własnej małości i nicości, ale prawda o własnej słabości i niewystarczalności. Jak mówi św. Teresa Wielka: „Pokora to potrójna prawda; o Bogu, o bliźnim i o sobie

Czy to znaczy, że mamy być słabi, ulegli i dać się deptać? Absolutnie nie! Św. Piotr w drugim czytaniu precyzyjnie to uzupełnia: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! (…) Mocni w wierze przeciwstawiajcie się [diabłu]”.
Pokora to nie słabość! To siła, która wie, skąd czerpać moc. To potęga: świadomość, że ja sam, o własnych siłach, jestem słaby i ograniczony, ale kiedy przestaję udawać herosa i otwieram się na Boga, Jego moc działa we mnie. Pycha mówi: „Dasz radę sam, po co Ci Bóg?”. Pokora mówi: „Panie, bez Ciebie nic nie mogę, proszę, działaj we mnie”. I wtedy stajesz się naprawdę mocny – mocny Jego łaską.

3. Gra, która zmienia świat
Jezus idzie jeszcze dalej. Mówi do gospodarza: „Gdy wydajesz przyjęcie, nie zapraszaj przyjaciół, braci i bogatych sąsiadów”. To rewolucja! To zaproszenie do gry, której stawką nie jest już nawet nasza osobista wolność, ale przemiana świata. Chodzi o czynienie dobra bezinteresownie, bez oczekiwania wzajemności, polubienia, awansu. To jest prawdziwa siła, która burzy światowe hierarchie. Kiedy pomagasz komuś, kto ci się nie odwdzięczy, Twoim jedynym „zyskiem” jest radość Bożego Królestwa. To jest najczystsza forma wolności.

Gdzie jest więc miejsce na asertywność, na dbanie o siebie? Właśnie tutaj! Prawdziwa asertywność to nie jest tupanie nogą i domaganie się swojego. To stanąć w prawdzie przed Bogiem i ludźmi, znać swoją godność i wartość, która pochodzi od Boga, a nie od zajmowanego stołka. To pozwala zarówno stanowczo mówić „nie”, jak i z miłością służyć, nie tracąc siebie.

Na koniec Jezus pokazuje nam największy przykład tej nowej gry: Krzyż. To największe uniżenie stało się największym wywyższeniem i źródłem naszego zbawienia. Bóg nie posłał na świat supermena, ale Pokornego Sługę. I ta strategia okazała się jedyną, która pokonała grzech i śmierć.

Prośmy dziś o łaskę wejścia do tej Bożej gry. O odwagę, by zająć ostatnie miejsce, by przestać się porównywać. O siłę, by być pokornym wobec Boga, a jednocześnie mocnym w wierze wobec zła. O hojność, by zapraszać tych, którzy się nam nie odwdzięczą. To jest droga do prawdziwego zwycięstwa i prawdziwego pokoju.

Panie, daj mi łaskę prawdziwej pokory, która jest prawdą o mojej niewystarczalności i ułomności. Daj mi wolność dziecka Bożego, które nie musi niczego udowadniać, bo wie, że jest umiłowane przez Ciebie. Amen.

Pokora jest jednym z najgłębszych tematów przewijających się przez Ewangelię. Oto kilka konkretnych przykładów, które pięknie ją ilustrują:

 

Przykłady pokory w Ewangelii

1. Maryja – Pokorna Służebnica Pańska

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.” (Łk 1,38)
Maryja nie tylko przyjmuje Boży plan, ale czyni to bez pytań, bez roszczeń — z pełnym zaufaniem i uniżeniem. Jej Magnificat to hymn pokory: „wejrzał na uniżenie swojej służebnicy”.

2. Jezus – Umycie nóg uczniom

„Jeśli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi.” (J 13,14)
W kulturze tamtych czasów umycie nóg było zadaniem dla najniższych sług. Jezus, będąc Mistrzem, dobrowolnie przyjmuje tę rolę, ucząc, że prawdziwa wielkość to służba.

3. Celnicy i grzesznicy – modlitwa pokorna

„Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.” (Łk 18,13)
W przypowieści o faryzeuszu i celniku, to właśnie celnik — który nie śmie nawet podnieść oczu ku niebu — zostaje usprawiedliwiony. Pokora serca okazuje się ważniejsza niż religijna poprawność.

4. Setnik z Kafarnaum

„Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój...” (Mt 8,8)
Ten rzymski oficer, choć miał władzę i prestiż, uznaje swoją małość wobec Jezusa. Jego wiara i pokora zostają pochwalone: „Takiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu.”

5. Dobry łotr na krzyżu

„Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.” (Łk 23,42)
W ostatnich chwilach życia, zbrodniarz uznaje swoje winy i prosi o miłosierdzie. Jezus odpowiada: „Dziś będziesz ze Mną w raju.” Pokora prowadzi go do zbawienia.

Każdy z tych przykładów pokazuje, że pokora w Ewangelii to nie słabość — to siła, która otwiera serce na Boga i drugiego człowieka. Jeśli chcesz, mogę pomóc Ci stworzyć medytację, grafikę lub rozważanie na ten temat.

 

 Homilia V

Pokora – prawdziwa siła i wolność chrześcijanina

 

We współczesnym świecie, który ceni siłę, pewność siebie, asertywność i osobistą reklamę, wezwanie Chrystusa do pokory brzmi jak absurdalna rada. Pokora bywa postrzegana jako przepis na życiową porażkę, oznaka słabości, niezaradności i bycia „żywotnym niedorajdą”. Czy katolik ma więc być kimś potulnym, zastraszonym i konformistycznym? Czy w wyścigu szczurów, gdzie liczy się siła przebicia, a nawet arogancja, pokora skazuje nas na marginalizację?

Czym naprawdę jest pokora?

Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy najpierw odróżnić prawdziwą pokorę od jej fałszywej karykatury. Pokora to nie:

·         Słabość czy brak charakteru – nie oznacza rezygnacji z obrony słabszych czy głoszenia prawdy.

·         Czołobitność, serwilizm lub strach – nie jest to uległość wobec zła czy niesprawiedliwości.

·         Nijakość i brak własnego zdania – nie polega na rezygnacji z własnych talentów i przekonań.

·         Niska samoocena i umartwianie się – nie jest samoubóstwieniem poprzez ciągłe samokrytykanctwo.

Jak uczy św. Teresa z Ávili, pokora to „potrójna prawda”:

1.       Prawda o Bogu – radosne uznanie Jego nieskończonej wielkości i chwały, która Jemu się należy.

2.      Prawda o sobie – trzeźwe, realistyczne spojrzenie na własną słabość, ograniczenia i uznanie, że wszystko, co dobre, jest darem od Boga.

3.     Prawda o relacji – życie skierowane na szukanie Jego chwały we wszystkim, co się robi, a nie na własnej.

Prawdziwa pokora to zatem wolność od iluzji własnej samowystarczalności, ale też od paraliżującego lęku przed bylejakością. To siła płynąca z świadomości, że nasza prawdziwa wartość pochodzi od Boga, na którym możemy się oprzeć.

Pokorna ufność – recepta na trwogę świata

Św. Piotr w swoim liście daje nam genialną receptę na codzienne troski: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5, 7). Czy to słabość? Wręcz przeciwnie! To akt ogromnej siły i zaufania. To świadomość, że nie musimy dźwigać ciężaru życia sami. Możemy „przerzucić” nasze lęki, niepokoje i presję na Tego, który jest wszechmocny. To właśnie Bóg, jak obiecuje Piotr, „udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje” (1 P 5, 10).

Pokora jako broń w walce duchowej

Pokora nie jest biernością. To aktywna postawa czujności i mocy. Św. Piotr przestrzega: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu!” (1 P 5, 8-9). Najskuteczniejszą przynętą diabła jest pycha – ta sama, która działała w raju: „będziecie jak Bogowie”. Diabeł kusi nie tyle otwartym złem, co dobrem poza Bogiem: sukcesem osiągniętym samodzielnie za cenę uczciwości, poczuciem wyższości, przekonaniem, że wszystko zawdzięczamy tylko sobie. To duchowa pułapka, która „pożera” nas od środka, pustoszy serce, nawet gdy odniesiemy światowy sukces.

Pokora jest naszą tarczą przeciwko tej pokusie. Jest postawą nieustannego czuwania, by nie uwierzyć w iluzję własnej wielkości. „Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę” (1 P 5, 5). Prawdziwe wywyższenie pochodzi od Boga, a nie z naszych zabiegów. On wywyższy nas w stosownej chwili i ukaże naszą prawdziwą wartość.

Jezus – wzór pokornej siły

Ostatecznej definicji pokory dostarcza nam Chrystus na krzyżu. To najwyższy akt uniżenia – Wszechmocny Bóg pozwala się osądzić, poniżyć i ukrzyżować. Czy to przejaw słabości? Właśnie tam dokonuje się największa demonstracja siły w historii! Siły, która polega na absolutnym zaufaniu Ojcu i miłości do końca. To na krzyżu Chrystus odniósł zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, wypełniając swoją własną naukę: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 14, 11).

Na co więc postawić? Na kruchy, własny PR, który trzeba nieustannie budować i bronić? Czy na trwałą, Bożą łaskę, która umacnia nas od środka? Pytanie Chrystusa wciąż jest aktualne: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).

Prośmy więc o łaskę prawdziwej pokory, która jest źródłem mocy i pokoju. O odwagę, by zajmować ostatnie miejsce i ufać Bogu we wszystkim. O siłę, która płynie z uznania, że bez Niego nic nie możemy, ale z Nim możemy wszystko.

Modlitwa:
Panie, daj mi łaskę prawdziwej pokory – potrójnej prawdy o Tobie, o sobie i o moim miejscu w Twoim planie. Naucz mnie trzeźwo patrzeć na siebie i w każdej chwili przerzucać na Ciebie moje troski. Wyzwól mnie z potrzeby wywyższania się i daj siłę, która płynie wyłącznie z Twojej mocy. Amen.

 

piątek, 22 sierpnia 2025

XXI Niedziela w ciągu roku – C

 Iz 66,18-21

A Ja znam ich czyny i zamysły. Przybędę, by zebrać wszystkie narody i języki; przyjdą i ujrzą moją chwałę. Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Meszek i Rosz, Tubal i Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały mojej sławy ani nie widziały mojej chwały. Oni ogłoszą chwałę moją wśród narodów. Z wszelkich narodów przyprowadzą jako dar dla Pana wszystkich waszych braci - na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach - na moją świętą górę w Jeruzalem - mówi Pan - podobnie jak Izraelici przynoszą ofiarę z pokarmów w czystych naczyniach do świątyni Pana. Z nich także wezmę sobie niektórych jako kapłanów i lewitów - mówi Pan.

Hbr 12,5-7.11-13

A zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was jako do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste czyńcie ślady nogami, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.

Łk 13,22-30

Tak nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? On rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: Panie, otwórz nam! lecz On wam odpowie: Nie wiem, skąd jesteście. Wtedy zaczniecie mówić: Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś. Lecz On rzecze: Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy opuszczający się niesprawiedliwości! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi.


Homilia I

Kto będzie zbawiony?

Pytanie to dla chrześcijan, dla uczniów Chrystusa – wydawać by się mogło, że – jest najważniejsze. A jednak ...? a jednak dzisiaj tak wielu zdeklarowanych uczniów Chrystusa wcale się tym pytaniem nie przejmuje. Wydaje się, że żyjemy w cywilizacji zafascynowanej doczesnością i to, co poza nią wykracza jest dla nas zbyt odległe i nierealne. Niewielu jest takich, którzy zadawaliby sobie takie pytania, niewielu jest takich, którzy szukaliby na nie odpowiedzi. Wystarczy pooglądać dyskretnie twarze słuchaczy niedzielnych kazań. Nie ma znaczenia czy ksiądz ględzi, czy mówi z zapałem i do rzeczy, nie ma znaczenia czy mówi o sprawach błahych i nieważnych czy o sprawach istotnych i głębokich, twarze wielu słuchaczy niedzielnych kazań wyrażają całą gamę uczuć od znudzenia i apatii, po dezaprobatę i zniecierpliwienie. Co się stało z naszymi „ludźmi wierzącymi”, co się stało z naszą wiarą i poszukiwaniem ostatecznego celu całego naszego ziemskiego życia?

Próbowałem kiedyś zadać takie pytanie w szkole. Reakcja? „Czy ksiądz nie ma ciekawszych tematów na katechezę?” Próbowałem rozmawiać na ten temat z kilkoma (dobrymi) znajomymi. Reakcja? „Wiesz, życie jest już wystarczająco męczące, że nie trzeba go utrudniać takimi fundamentalnymi pseudo-problemami. Niech się tym martwi Pan Bóg.” Niestety, obawiam się, że nawet Chrystus miałby problem z zainteresowaniem współczesnych katolików sprawami zbawienia i wieczności.

Dlaczego?

Faktem jest, że jesteśmy zmęczeni zalewającą nas ilością informacji i potopem wiadomości lejącym się ze wszystkich mass-mediów. Faktem jest, że życie we współczesnym świecie drenuje nas fizycznie i psychicznie i nie pozostawia ani czasu, ani ochoty na pogłębioną refleksję nad jego sensem, celem i końcem. Faktem jest, że trudno znaleźć czas i nastrój do podjęcia tego typu refleksji. Faktem jest, że żyjemy coraz bardziej powierzchownie i ślizgamy się tylko po naskórku, bo na nic innego nie mamy już sił. A jednak …. A jednak pytań takich nie można uniknąć. Powracają one najczęściej w sytuacjach granicznych; jakiegoś niepowodzenia, choroby, śmierci kogoś bliskiego, w sytuacjach, kiedy okazuje się, że nasze codzienne rozwiązania i odpowiedzi są za krótkie, niewystarczające, że ostatecznie nie dają żadnych odpowiedzi i zostawiają nas w pustce.

Czy nie warto więc jednak zadawać sobie takich pytań: „kto może być zbawionym, jak to zbawienie osiągnąć?” aby, kiedy to już przyjdzie nie zastać drzwi zamkniętych i nie wołać z rozpaczą: „Panie, otwórz mi! Przecież byłem katolikiem!” Może warto teraz zadawać sobie takie pytania, aby nie usłyszeć: „Nie znam cię i nie wiem, skąd jesteś”.


Homilia II

... tak oto są ostatni , którzy będą pierwszymi ...

... i są pierwsi, którzy będą ostatnimi... Wstrząsające są i wzburzające te słowa. Czy ja, aby nie zaliczam się do tych pierwszych, którzy będą ostatnimi? Czy ja, aby nie zapomniałem się i nie sprowadziłem mojej wiary do chełpliwego obnoszenia się i pokazywania jej tylko na zewnątrz? Czy ja, aby nie chcę wejść do Królestwa Bożego przez zbyt szerokie drzwi moralnego laksyzmu, krocząc zbyt wygodną i komfortową drogą mojego konformizmu? Czy nie "przykroiłem" sobie chrześcijaństwa na moją własną miarę, tak aby mnie ono zbytnio nie uwierało i nie przeszkadzało robić ziemskich interesów? "A skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie...” czy ja przypadkiem nie znajdę się na zewnątrz i nie będę próbował usprawiedliwiać się i argumentować podobnie: "Panie przecież znałem tylu księży i z biskupami zasiadałem przy stole... uczestniczyłem w procesjach, i w kościele w pierwszych ławkach miałem wykupione miejsce...”

A może pogardzam lub nawet nie zauważam tych ostatnich, którzy O ZGROZO!!! będą pierwszymi, bo nie ułatwiali sobie chrześcijaństwa i nie próbowali go pogodzić ze złem.

Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym...” - a ja czy tam będę? A czy dla mnie znajdzie się tam miejsce, czy też będę próbował załatwić to sobie, po znajomości, tak jak to robiłem przez całe życie?

Ciasna jest brama, która prowadzi do Królestwa i wąska droga,

a ja otworzyłem sobie szeroko drzwi i wyasfaltowałem drogę, aby mi było wygodniej.

Tylko, dokąd mnie one zaprowadzą?

Czy na pewno wystarczy mi przebiegłości i sprytu, aby wejść do Królestwa Bożego?

Czy w ogóle przebiegłość i spryt, konformizm i dyplomacja prowadzą do Królestwa Bożego?


Homilia III

Homilia wygłoszona w parafii św. Jana w Pentling, 27 sierpnia 1989 r., w 21. Niedzielę Zwykłą roku C.

Fragment książki "Głód Boga. Kazania z Pentling" Josepha Ratzingera

(Iz 66,18-21; Hbr 12,5-7.11-13; Łk 13,22-30).

Drodzy Bracia i Siostry!

Także dziś Jezus idzie od miasta do miasta, od wsi do wsi, słucha naszych pytań i naucza nas. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy, jak pewien człowiek pyta Go: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” W pytaniu tym można dostrzec niepokój, małoduszność i skrupulanctwo, które było charakterystyczne dla części Żydów w czasach Jezusa. Wyobrażali sobie oni Boga jako nadmiernie surowego nauczyciela zadającego ludziom zadanie domowe, które tylko niewielu jest w stanie odrobić. Większość dostanie z powrotem zeszyt swojego życia z wpisaną oceną niedostateczną. Ale być może w tym pytaniu kryje się również jakaś nuta samozadowolenia pytającego, który jest przekonany, że należy do nielicznych znających wszystkie przykazania, których inni albo w ogóle nie znają, albo się o nie potykają i upadają. Pytający należy do niewielkiej elity i dlatego może sobie pozwolić na takie pytanie, ufny w to, że sam pozostaje w doborowym towarzystwie.

Gdy dzisiaj Pan przechodzi obok nas, sformułowalibyśmy to pytanie inaczej, a właściwie niemal dokładnie na odwrót: „To nieprawda Panie, przecież Ty musisz zbawić wszystkich, nie możesz pozwolić na to, by istniało piekło! Jak można je pogodzić z Twoją miłością? Jak mógłbyś znieść swoją porażkę na wieczność i świadomość, że Twoje stworzenie cierpi gdzieś wieczne męki? Nie możesz postąpić w ten sposób! Nie moglibyśmy wtedy uważać Cię za Boga ani tym bardziej wierzyć w Twoją miłość. To niemożliwe”. W takiej postawie wobec Pana widoczne jest zadufanie w sobie, ale zarazem tkwi w niej pewna domieszka niepewności. Bo przecież w ciszy naszego serca wiemy dobrze, że nie wszystko w naszym życiu jest w porządku, że nie jesteśmy tacy, jakimi chciałby nas widzieć Bóg, i dlatego nie możemy stanąć przed Nim. Ale nie chcemy zmieniać naszego życia, patrzymy więc na innych i widzimy, że są tacy jak my, a nawet może jeszcze trochę gorsi, i stąd nasze przekonanie: przecież Bóg nie może pozwolić, żeby połowa świata poszła na zatracenie. Czyli nie jest aż tak źle. Mogę dalej być taki, jaki jestem. W rezultacie takich kalkulacji, które po cichu prowadzimy, okazuje się, że Bóg nie ma nic do powiedzenia, bo musi być dobry. Jest ograniczony swoją miłością. Wobec tego właściwie przestaje być Bogiem. My sami możemy decydować o tym, jak chcemy układać swoje życie. On jest niejako skazany na to, by nas w ostateczności uratować od zagłady.

Jak Jezus odpowiada na to pytanie? W istocie oba pytania, to z czasów Jezusa i to współczesne, wyrażają podobną mentalność. Czytając Ewangelię, widzimy, że Jezus koryguje to pytanie. Nie odpowiada na nie w takiej formie, w jakiej zostało zadane. Nie mówi o tym, co będzie z innymi, z ludźmi żyjącymi w różnych czasach i w różnych miejscach. Zwraca się bezpośrednio do pytającego i mówi mu, co on powinien uczynić. To znaczy, że nie do nas należy sprawdzanie, czy Pan Bóg, mówiąc potocznie, ma porządek w papierach, ani też przewidywanie, co jest, a co nie jest do pogodzenia z Jego Boskością. Nie naszą rzeczą jest decydowanie o losie innych ludzi. To my stajemy przed Nim i powinniśmy Mu pozwolić patrzeć na nas i do nas przemawiać. Wszyscy inni są w Jego rękach. Tam jest ich miejsce i tam powinniśmy ich zostawić.

Ale do mnie, do każdego z nas nie mówi On: „Ci lub tamci będą albo nie będą zbawieni”, tylko: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”. Inni należą do Boga, ale my, patrząc na Niego, musimy uznać, że nasze życie to nie są żarty i że Bóg naprawdę jest Bogiem. Musimy zrozumieć, że On jest naszym Panem i On wyznacza miarę, którą mamy się kierować w naszym życiu, aby je przeżyć dobrze. Jeśli tak czynimy, jeśli nie mówimy Mu, jak ma postępować wobec innych, ale sami stawiamy się przed Jego oczami i pod­dajemy się osądowi Jego słowa, pozwalając Mu być Bogiem dla nas i dla innych, wtedy dopiero widzimy, że to wymaga wysiłku, że dobre życie nie jest czymś samo przez się oczywistym, że droga życia z Bogiem jest rzeczywiście wąska, a drzwi, przez które prowadzi, ciasne. Widzimy, że dużo łatwiej byłoby przejść obok niej, a jednak tylko ta wąska droga jest naprawdę Drogą, zaś wszystko inne to bezdroża i manowce.

Bóg nie jest belfrem ani dyrektorem szkoły, ale jest Panem, który wskazuje drogę; więcej, jak powiedział sam Jezus, jest Drogą, która prowadzi nas na wyżyny naszego życia. Im dalej nią pójdziemy, im bardziej jej zaufamy, tym wyraźniej zobaczymy, że ta właśnie droga, o której mówi dzisiejsze czytanie, jest dobrą drogą, przynoszącą pokój i sprawiedliwość nam samym i innym. Im bardziej każdy z osobna, nie oglądając się na innych, podporządkuje się Bogu, tym bardziej będziemy służyć sobie nawzajem, tym bardziej rozkwitnie pokój i sprawiedliwość. Gdy będziemy kroczyć z Panem w pełnym zaufaniu do Niego, będzie wzrastać nasza miłość ku Niemu, a także radosna pewność, że On jest dobry i że Jego droga jest dobrą drogą.

Do tej odpowiedzi, która odsuwa na bok nasze kalkulacje i każe nam stanąć przed obliczem Pana, chciałbym dodać jeszcze dwie refleksje: jedną skierowaną do zadufanych w sobie, nadmiernie pewnych siebie, a drugą adresowaną do bojaźliwych, aby zwrócić uwagę na sedno dzisiejszej Ewangelii.

Jeśli ktoś jest pewny siebie, niech pamięta, że miary ludzkie nie są miarami Bożymi, i tego, kto polega tylko na tych pierwszych, może czekać niemiłe zaskoczenie. Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi. I nie będzie wtedy można przyjść i powiedzieć: „Ale przecież pisałem o Tobie całe książki. Wiem o Tobie więcej niż inni”. Albo też: „Byłem na synodach i na radach, wydawałem różne postanowienia, noszę order na piersi”. To wszystko nie będzie miało znaczenia. Przy tych zewnętrznych osiągnięciach może się zdarzyć, że na koniec usłyszy się od Pana: „Nie wiem, skąd jesteś”. Można okazać się kimś, kto mówiąc wiele o Bogu, ma w rzeczywistości tak lodowate serce, że najlepiej wyraża je obraz zgrzytania zębami.

Dopiero w kontekście powagi naszej sytuacji nabiera znaczenia druga część wypowiedzi Jezusa: przyjdzie wielu ze wschodu i z zachodu, z północy i z południa. Patrząc na świat powierzchownie, można by dojść do wniosku, że Bóg przegrał. Kto właściwie o Nim pamięta? Kto bierze Go na poważnie? Kto w ogóle Go zna? Wydaje się, że został On wykluczony z historii. Ale Pan, który patrzy głębiej, mówi nam: „To nieprawda. Mam wielu ludzi we wszystkich stronach świata”. Jest ich wielu, nawet jeśli my ich nie dostrzegamy. Bóg jest zwycięzcą; jest wielu ludzi, którzy szukają Go w ciszy swoich serc, którzy należą do Niego. Przychodzą ze wschodu i z zachodu, z północy i z południa. Mowa tu między innymi o tajemnicy Kościoła powszechnego, trwającego po wszystkie czasy, w której dostrzegamy wypełnienie tych słów Jezusa i która powinna być dla nas nieustannym umocnieniem. Któż bowiem w czasie, gdy Jezus był wędrownym kaznodzieją w zapomnianym zakątku świata, mógł przypuścić, że historia tak się potoczy?

Ale chodzi tu nie tylko o to, że Kościół istnieje na całym świecie, że obejmuje wszystkie strony świata, wszystkie miejsca i czasy. Wschód i zachód, północ i południe symbolizują także różnorakie pochodzenie duchowe, zawodowe i społeczne. W każdym miejscu, mówi Pan, jest droga, która prowadzi do Mnie. Ludzie reprezentujący każdy stan, rodzaj umysłowości czy poziom wykształcenia przychodzą do Mnie i do Mnie należą. Święci każdego czasu pokazują to nam jako jedni z wielu: czy będzie to Augustyn, człowiek pełen pasji i odważny myśliciel, czy królowie dawnych czasów, jak św. Stefan Węgierski czy św. Ludwik IX, król Francji, czy Róża z Limy, w której niejako skupiło się całe cierpienie Ameryki Południowej, czy wreszcie Maksymilian Kolbe, męczennik miłości bliźniego. Oni mówią nam, że dla wszystkich starczy miejsca, że niezależnie od sposobu życia, od rodzaju posiadanych zdolności, od miejsca pochodzenia możemy dojść do chwały Bożej i zasiąść do Jego uczty. Tę ufność Bóg chce zaszczepić w naszych sercach przez dzisiejszą Ewangelię.

Rozważając to wszystko w naszych sercach, chcemy Go na koniec prosić, żeby uwolnił nas zarówno od małodusznego lęku, jak i od aroganckiej buty i zarozumiałości. Chcemy Go prosić, by zaszczepił w naszych duszach zarazem cierpliwość na żmudną drogę, jak i radosną ufność w to, że na koniec zasiądziemy przy Jego wielkim stole. Nie chcemy mówić o Nim, ale szukać wraz z Nim Jego oblicza w wierze, nadziei i miłości, aby On rozpoznał nas, gdy dotrzemy do Jego drzwi, i abyśmy mogli z radością wyznać na nowo: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28). Amen.


Oto 6 planów kazań na XXI Niedzielę Zwykłą roku C, opartych na czytaniach.

Plan 1: Powszechność wezwania i osobisty wysiłek

Temat: Zaproszenie dla wszystkich, ale wejście wymaga wysiłku.

  • Wstęp:Współczesny świat oferuje nam wiele „drzwi” – łatwych ścieżek do szczęścia, sukcesu, wygody. Jezus mówi dziś o innych drzwiach – ciasnych, wymagających wysiłku, ale wiodących do życia wiecznego.
  • Rozwinięcie:
    • Czytanie I (Izajasz):Bóg objawia swoją powszechną wolę zbawienia. Jego chwała ma być ogłoszona wszystkim narodom. Zaproszenie jest uniwersalne. To Boża łaska, Jego inicjatywa.
    • Ewangelia (Łukasz):Na to powszechne zaproszenie człowiek musi odpowiedzieć osobistym wysiłkiem – „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”. Łaska nie zwalnia z działania. Znajomość Pana („jadaliśmy z Tobą”) to za mało; liczy się życie zgodne z wiarą.
    • Czytanie II (Hebrajczyków):Wysiłek i trudy („ciasne drzwi”) to często Boże karcenie, które jest przejawem Jego ojcowskiej miłości. To dyscyplina, która nas kształtuje i prowadzi do „błogiego plonu sprawiedliwości”.
  • Zastosowanie:Czy traktuję swoją wiarę jako bilet do nieba, czy jako codzienny wysiłek? Gdzie dziś spotykam „ciasne drzwi” – może to jest przebaczenie komuś, rezygnacja z grzechu, podjęcie modlitwy, uczciwość w pracy?
  • Zakończenie:Bóg zaprasza każdego, ale szanuje naszą wolność. To my musimy „usiłować wejść”. Nie odkładajmy tego na później, bo „gdy Pan domu wstanie i drzwi zamknie”, będzie za późno.

Plan 2: Prawdziwa tożsamość ucznia Chrystusa

Temat: Być uczniem Chrystusa to więcej niż zewnętrzna przynależność.

  • Wstęp:Pytanie postawione Jezusowi: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?” jest często naszym pytaniem. Jezus nie odpowiada wprost na liczbę, ale przekierowuje uwagę na jakość bycia uczniem.
  • Rozwinięcie:
    • Ewangelia (Łukasz):Jezus przestrzega przed iluzją zbawienia opartego na zewnętrznych znakach przynależności („jadaliśmy z Tobą”, „nauczałeś na naszych ulicach”). Prawdziwa wiara to nie folklor czy tradycja, ale wewnętrzna relacja i wierność.
    • Czytanie II (Hebrajczyków):Bóg, jak ojciec, karceni prawdziwe dzieci, aby ich ukształtować. Jeśli nie doświadczamy żadnego „karcenia”, żadnego wewnętrznego wysiłku, może to znak, że nie jesteśmy traktowani jak dojrzali synowie?
    • Czytanie I (Izajasz):Bóg gromadzi ludzi ze wszystkich narodów. Pokazuje, że zbawienie nie jest zarezerwowane dla jednej, wybranej grupy, ale dla każdego, kto autentycznie odpowiedział na Jego wezwanie.
  • Zastosowanie:Na czym opieram swoją nadzieję zbawienia? Na tym, że jestem ochrzczony, chodzę do kościoła? Czy na codziennym nawracaniu się, walce z grzechem i miłości do Boga i bliźniego?
  • Zakończenie:„Pierwsi” (ci, którzy są blisko zewnętrznie) mogą być „ostatnimi”. A „ostatni” (nawróceni grzesznicy, ludzie z daleka) mogą być „pierwszymi”. Liczy się serce oddane Bogu.

Plan 3: Boża pedagogia: Miłość przez wymagania

Temat: Bóg kocha nas wymagając od nas, a Jego karcenie jest dowodem miłości.

  • Wstęp:Często myślimy, że miłość to tylko czułość i pobłażanie. Bóg ukazuje nam inną perspektywę – miłości ojca, który wie, że czasem trzeba postawić wymagania i skorygować dziecko dla jego dobra.
  • Rozwinięcie:
    • Czytanie II (Hebrajczyków):To kluczowy tekst. „Bo kogo miłuje Pan, tego karze”. Bolesne doświadczenia, trudności, wewnętrzna walka – często są znakiem, że Bóg nami się opiekuje i prowadzi do dojrzałości.
    • Ewangelia (Łukasz):„Ciasne drzwi” są częścią tej pedagogii. Bóg nie uczynił drogi do nieba łatwą, ponieważ chce, byśmy wyrośli na silnych, wolnych ludzi, a nie niewolników wygody.
    • Czytanie I (Izajasz):Nawet w Starym Testamencie Bóg pokazuje, że Jego plan jest wymagający – wybrani muszą iść i głosić Jego chwałę „do narodów”, co jest trudnym zadaniem.
  • Zastosowanie:Jak reaguję na „Boże karcenie” – na trudności, pokusy, porażki? Buntuję się, uciekam, czy widzę w nich szansę na wzrost? Czy proszę Boga o siłę, by przejść przez „ciasne drzwi”?
  • Zakończenie:Bóg nie jest obojętnym strażnikiem drzwi, ale kochającym Ojcem, który zachęca: „Wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!”. On wie, że wysiłek się opłaci.

Plan 4: Nie czas na zwłokę – decyzja należy do ciebie

Temat: Chwila decyzji jest teraz. Odwlekanie może oznaczać utratę szansy.

  • Wstęp:Ludzką tendencją jest odkładanie ważnych decyzji na później. Jezus w dramatyczny sposób przestrzega przed tym podejściem w kwestii zbawienia.
  • Rozwinięcie:
    • Ewangelia (Łukasz):Scena zamkniętych drzwi jest poruszająca. Ludzie przychodzą za późno. Ich argumenty są odrzucone. Decyzja o wejściu przez „ciasne drzwi” musi zostać podjęta teraz, póki drzwi są otwarte.
    • Czytanie II (Hebrajczyków):Zachęta „Wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!” to wezwanie do natychmiastowego działania, do podjęcia wysiłku dzisiaj, a nie jutro.
    • Czytanie I (Izajasz):Bóg już działa – wysyła swoich świadków. Znak jest ustanowiony. Zaproszenie jest rzucone. Czas odpowiedzieć.
  • Zastosowanie:Co w moim życiu duchowym odkładam na później? Pojednanie? Spowiedź? Naprawę relacji? Modlitwę? Ewangelia mówi jasno: może nie być drugiej szansy.
  • Zakończenie:Nie wiemy, kiedy „Pan domu wstanie i drzwi zamknie”. Jedyna pewna chwila to teraz. „Usiłujcie wejść” – dzisiaj.

Plan 5: Zaskakująca logika Królestwa Bożego

Temat: Bóg zaskakuje naszymi wyborami; Jego Królestwo jest inne niż nasze wyobrażenia.

  • Wstęp:Człowiek lubi układy, hierarchie i przywileje. Wydaje nam się, że ktoś ma „zarezerwowane miejsce” w niebie. Jezus burzy te wyobrażenia.
  • Rozwinięcie:
    • Ewangelia (Łukasz):Ludzie z zewnątrz (ze wschodu i zachodu) zajmą miejsce przy stole, podczas gdy ci, którzy uważali się za pewnych zbawienia, zostaną odrzuceni. „Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
    • Czytanie I (Izajasz):Zapowiedź ta spełnia się już w Starym Testamencie – Bóg zaprasza wszystkie narody, a nawet z nich bierze kapłanów i lewitów. To szokujące dla żydowskiego sposobu myślenia.
    • Czytanie II (Hebrajczyków):Logika krzyża i cierpienia jest również „zaskakującą logiką” – to, co wydaje się słabe i bolesne, prowadzi do „błogiego plonu”.
  • Zastosowanie:Czy nie patrzę z wyższością na innych, uważając się za „lepszego” katolika? Czy nie roszczę sobie praw do Bożej miłości? Czy potrafię dostrzec ślady Królestwa Bożego u ludzi spoza mojej wspólnoty, narodu, kultury?
  • Zakończenie:Bóg jest Panem historii i zbawienia. To On ustala reguły. Jego miłosierdzie i sprawiedliwość są większe niż nasze kategorie. Zaufajmy Mu, nawet gdy nas zaskakuje.

Plan 6: Nadzieja dla wytrwałych

Temat: Pomimo trudności i wąskiej drogi, perspektywa jest pełna nadziei.

  • Wstęp:Wezwanie do przejścia przez ciasne drzwi może budzić lęk. Jednak wszystkie czytania, nawet mówiąc o trudzie, kończą się pełnym nadziei obrazem.
  • Rozwinięcie:
    • Czytanie II (Hebrajczyków):Zachęta: „Wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!”. Karcenie nie jest celem, ale środkiem. Celem jest „błogi plon sprawiedliwości” i „uzdrowienie”.
    • Ewangelia (Łukasz):Pomimo groźby zamkniętych drzwi, scena kończy się wspaniałym obrazem uczty: ludzie ze wszystkich stron świata „siądą za stołem w królestwie Bożym”. To jest cel!
    • Czytanie I (Izajasz):Pierwsze czytanie to czysta nadzieja i radość: Bóg gromadzi wszystkich na swojej świętej górze, tworzy nową, powszechną wspólnotę.
  • Zastosowanie:Gdy czujesz zmęczenie wiarą, „opadłe ręce i osłabłe kolana”, przypomnij sobie cel. Wysiłek się opłaca. Ból jest chwilowy, radość – wieczna.
  • Zakończenie:Nasza droga to nie bezcelowa tułaczka. Prowadzi do wielkiej uczty, na którą zaprasza nas sam Bóg. To nadzieja dodaje sił do przejścia przez ciasne drzwi.

5 pełnych konspektów kazań na XXI Niedzielę zwykłą – rok C.

Kazanie 1: Powszechne powołanie do zbawienia

Temat: „Przyjdą ze wschodu i zachodu i siądą za stołem w królestwie Bożym” (Łk 13,29).

1. Wprowadzenie

  • Ludzie często pytają: „Ilu będzie zbawionych? Kto ma większe szanse?”.
  • Pytanie z Ewangelii: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” – wciąż aktualne.
  • Jezus nie odpowiada liczbowo, ale wskazuje na wysiłek: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”.

2. Rozwinięcie

  1. Proroctwo Izajasza (Iz 66):
    • Bóg gromadzi wszystkie narody.
    • Zbawienie nie jest dla wybranej elity – jest otwarte dla każdego.
  2. List do Hebrajczyków (Hbr 12):
    • Droga do zbawienia prowadzi przez trud i karność.
    • Karcenie to znak miłości Ojca, a nie odrzucenie.
  3. Ewangelia (Łk 13):
    • Sama znajomość Jezusa nie wystarczy („jadaliśmy i piliśmy z Tobą…”).
    • Liczy się przemiana serca i codzienne życie Ewangelią.

3. Obraz/ilustracja

  • Wyobraźmy sobie wielką ucztę weselną, na którą wszyscy są zaproszeni. Zaproszenia rozdane, ale trzeba włożyć wysiłek, by dotrzeć – przejść drogę, nieraz trudną.

4. Zakończenie i przesłanie

  • Bóg pragnie wszystkich przy stole zbawienia.
  • Nasze zadanie: odpowiedzieć na zaproszenie, wejść przez ciasną bramę wierności.
  • Modlitwa: „Panie, spraw, byśmy nie tylko byli blisko Ciebie zewnętrznie, ale by nasze serca były przemienione Twoją łaską”.

 

Kazanie 2: Ciasna brama – droga wymagającej miłości

Temat: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” (Łk 13,24).

1. Wprowadzenie

  • Naturalnie wolimy łatwe rozwiązania, szerokie drogi.
  • Jezus mówi: droga do zbawienia wiedzie przez ciasną bramę – wymagającą i wąską.

2. Rozwinięcie

  1. Ciasna brama to życie Ewangelią:
    • To decyzje codzienne: uczciwość, czystość, przebaczenie.
    • Niekiedy wbrew opinii większości.
  2. Hebrajczyków:
    • Bóg wychowuje nas przez trudności.
    • „Wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana” – nie poddawajcie się!
  3. Izajasz:
    • Bóg wybiera misjonarzy spośród narodów – oni przechodzą próbę, by nieść Ewangelię dalej.

3. Obraz/ilustracja

  • Sportowiec, który chce wygrać, nie idzie na skróty. Przechodzi przez trening, wyrzeczenia, dyscyplinę. Ciasna brama to właśnie ten wysiłek, który prowadzi do zwycięstwa.

4. Zakończenie i przesłanie

  • Ciasna brama to Chrystus i Jego krzyż.
  • Przejście przez nią daje prawdziwe życie i radość wieczną.
  • Modlitwa: „Panie, pomóż nam wybrać Twoją drogę – choć trudną – bo prowadzi do nieba”.

 

Kazanie 3: Karność – znak miłości Ojca

Temat: „Kogo miłuje Pan, tego karze” (Hbr 12,6).

1. Wprowadzenie

  • W świecie unikamy cierpienia, dyscypliny, trudności.
  • Słowo Boże mówi: właśnie one są dowodem miłości Boga.

2. Rozwinięcie

  1. Doświadczenia wychowują:
    • Ojciec nie zostawia syna samemu sobie, ale go prowadzi.
    • Karność to troska, a nie kara dla kary.
  2. Izajasz:
    • Bóg wybiera kapłanów i lewitów spośród narodów – to ci, którzy przeszli próbę.
  3. Ewangelia:
    • Ciasna brama wymaga wysiłku, a nie wygody.
    • Fałszywe poczucie bliskości (tylko zewnętrzne) nie wystarczy.

3. Obraz/ilustracja

  • Jak nauczyciel wymaga od ucznia, a trener od zawodnika – bo wierzy w jego możliwości. Tak Bóg wymaga, bo wie, że możemy więcej.

4. Zakończenie i przesłanie

  • Nie narzekajmy na trudności – to Boża szkoła miłości.
  • Każdy krzyż niesiony z Jezusem zbliża do zbawienia.
  • Modlitwa: „Panie, daj nam przyjąć Twoje wychowanie jako znak Twojej miłości”.

 

Kazanie 4: Fałszywe poczucie bliskości z Bogiem

Temat: „Nie wiem, skąd jesteście” (Łk 13,27).

1. Wprowadzenie

  • Można być blisko Boga tylko zewnętrznie: chodzić do kościoła, znać modlitwy, a nie żyć Ewangelią.

2. Rozwinięcie

  1. Ewangelia:
    • „Jadaliśmy i piliśmy z Tobą” – to zewnętrzne znaki.
    • Jezus wymaga przemiany serca, a nie tylko uczestnictwa.
  2. Hebrajczyków:
    • Karność i trud prowadzą do wewnętrznej odnowy.
    • Bez tego relacja z Bogiem pozostaje powierzchowna.
  3. Izajasz:
    • Prawdziwi świadkowie to ci, którzy głoszą chwałę Pana, a nie tylko o niej słyszeli.

3. Obraz/ilustracja

  • Można mieć album ze zdjęciami znanego piłkarza, wiedzieć o nim wszystko – ale to nie znaczy, że się go zna osobiście. Tak samo z Bogiem: trzeba osobistej więzi.

4. Zakończenie i przesłanie

  • Być blisko Chrystusa to żyć tak jak On.
  • Autentyczna wiara przemienia serce i czyny.
  • Modlitwa: „Panie, nie pozwól, abyśmy byli tylko z nazwy Twoimi uczniami, ale Twoimi świadkami na co dzień”.

Kazanie 5: Ostatni będą pierwszymi

Temat: „Są ostatni, którzy będą pierwszymi” (Łk 13,30).

1. Wprowadzenie

  • Świat ceni sukces, pieniądze, prestiż.
  • Jezus mówi: w królestwie Bożym wartości są inne.

2. Rozwinięcie

  1. Izajasz:
    • Bóg powołuje narody odległe, które nie znały Jego chwały.
    • Ostatni stają się pierwsi, bo otwierają serca.
  2. Hebrajczyków:
    • Nie zewnętrzny status, lecz wytrwałość w próbie daje wielkość przed Bogiem.
  3. Ewangelia:
    • Pierwsi (zadowoleni z siebie, pewni swej pozycji) mogą zostać odrzuceni.
    • Ostatni – pokorni, wierni – wejdą do uczty.

3. Obraz/ilustracja

  • W maratonie nie zawsze wygrywa ten, kto biegnie szybko od początku. Liczy się wytrwałość do końca. Tak samo w drodze do zbawienia.

4. Zakończenie i przesłanie

  • Nie zabiegajmy o pierwsze miejsca w oczach ludzi, ale w oczach Boga.
  • Liczy się czystość serca i pokora.
  • Modlitwa: „Panie, uczyń nasze serca pokornymi, abyśmy znaleźli miejsce przy Twoim stole”.