Liturgia Słowa:
I czytanie: Jr 7,23-28
Psalm resp.: Ps 95(94), 1-2. 6-7ab. 7c-9
(R.: por. 7c-8a)
werset: Jl 2,13
Ewangelia: Łk 11,
14-23
Zatwardziałość serca
Zatwardziałość serca to ta
cecha ludzkiego charakteru, która powoduje, że mimo nawet ewidentnych i
racjonalnych dowodów potrafimy powiedzieć dobru „nie” (tak, jak to ma miejsce w
dzisiejszej Ewangelii). Bywa ona nazywana także uporem, przewrotnością czy po
prostu pychą. Zatwardziałość serca to w końcu także ta cecha, która powoduje,
że nawet sam Bóg nie potrafi dotrzeć do człowieka i doprowadzić go do
zbawienia. Bardzo często w Piśmie świętym spotykamy się właśnie z pojęciem
zatwardziałości ludzkiego serca, która powoduje, że człowiek odwraca się od
Boga i nie przyjmuje Jego łaski (Ps 95:8-11; Jr 7:24; 9:13; 11:8; Syr 11:21; Mt
15:18-20; 19:8; Mk 7:21-23; J 12:40; Dz 28:27; Rz 1:21; 2:5). Spotykamy ją i
dzisiaj, u współczesnego człowieka, który zadufany w swoje wielkie możliwości i
osiągnięcia z pychą odrzuca Boga i Jego Miłość, i podąża za pragnieniami swego
zatwardziałego serca. Ileż razy dzieje się tak i w naszym życiu, że widzimy
dobro, pociąga nas ono i urzeka, a jednak w zatwardziałości serca podążamy za
złem. O tym właśnie mówi św. Paweł w swoim Liście do Rzymian: „Nie rozumiem
bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę -
to właśnie czynię.” (Rz 7:15-19) Dlaczego tak jest? Co jest powodem tej
niezrozumiałej i całkowicie irracjonalnej postawy? Serce ludzkie jest
niezgłębione dla samego człowieka i pozostaje tajemnicą szczególnie wtedy gdy
odwraca się on od swego Stwórcy. I dlatego Jan Paweł II na początku swojego
pontyfikatu nawoływał: „Otwórzcie Chrystusowi drzwi waszych serc ... człowiek
nie może zrozumieć nawet siebie samego bez Chrystusa”. I tak chyba jest
rzeczywiście, człowiek nie potrafi zrozumieć nawet samego siebie, bo powodują
nim nieraz całkowicie irracjonalne i nieprzewidywalne siły, z których jedną
jest właśnie zatwardziałość jego serca, czyli pycha. Jedynym lekarstwem na tę
chorobę jest rzeczywiście łaska i miłość Chrystusa, którą trzeba nam dzisiaj na
nowo odkrywać i jej zaufać nawet bardziej niż naszemu -bardo czasami- dziwnemu
sercu.